Resort spraw zagranicznych poinformował w środę, że chargé d’affaires Republiki Białorusi Aleksander Czesnowski został we wtorek wezwany do MSZ na spotkanie z wiceministrem Wawrzykiem. Rozmowa dotyczyła wtargnięcia na terytorium Polski z terenu Białorusi niezidentyfikowanych, umundurowanych osób, uzbrojonych w broń długą. Incydent miał miejsce w nocy z 1 na 2 listopada.
Wawrzyk powiedział w TVP Info, że podczas rozmowy z chargé d’affaires Republiki Białorusi polska strona wyraziła stanowczy protest i przekazała, że tego rodzaju działania nie będą tolerowane. - Poinformowaliśmy, że zdajemy sobie sprawę z tego, że działania służb białoruskich w ostatnich tygodniach są coraz bardziej niepokojące, coraz bardziej eskalują problem (...). Ale też, że jesteśmy zdeterminowani do tego, żeby wszelkimi środkami, za pomocą wszystkich instrumentów bronić granicy Rzeczpospolitej i granicy Unii Europejskiej we współpracy z naszymi partnerami z Unii i NATO będziemy odpierali każdy atak na polską granicę - przekazał Wawrzyk.
Jak relacjonował, przedstawiciel białoruskiej administracji odparł, że przekaże informację o spotkaniu w MSZ do "swojej centrali".
Kto wtargnął do Polski?
Wawrzyk zaznaczył, że MSZ nie jest do końca przekonany, że na terytorium Polski wtargnęli białoruscy żołnierze. - Aczkolwiek Białoruś nie należy przecież do państwa, w którym broń długa można kupić w każdym sklepie. To, że byli umundurowani, mieli broń długą to zdaje się świadczyć, że byli to funkcjonariusze państwa białoruskiego - powiedział Wawrzyk.
- Jeżeli już dochodzi do tego rodzaju sytuacji, to jesteśmy z jednej strony myślę testowani przez reżim na ile szczelna jest nasza granica. Ta sytuacja i reakcja naszych żołnierzy pokazała, że jesteśmy w stanie ochronić polską granicę, że kontrolujemy co się na niej dzieje. Mam nadzieję, że do tego rodzaju incydentów nie będzie dochodziło, aczkolwiek (...) eskalacja działań ze stron służb białoruskich w ostatnich tygodniach nakazuje być pesymistą - powiedział wiceszef MSZ.
Dodał, że jeżeli na granicy byłoby już ogrodzenie, to nie doszłoby do incydentu, który miał miejsce w nocy z 1 na 2 listopada.
Od wiosny gwałtownie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy Białorusi z Litwą, Łotwą i Polską przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów. UE i państwa członkowskie uważają, że to efekt celowych działań Białorusi w odpowiedzi na sankcje. Od początku roku Straż Graniczna zanotowała prawie 30 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Od 2 września w związku z presją migracyjną w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego przylegających do granicy z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy.
PAP/dad
IAR/dad