Jak informuje ukraiński portal cenzor.net, wykryto sieć agentów GRU FR, do której należał poseł Rady Najwyższej Ukrainy Andrij Derkacz. Derkacz miał co kilka miesięcy otrzymywać od 3 do 4 milionów dolarów od GRU na realizację działań dywersyjnych na rzecz reżimu Putina na Ukrainie. W przeszłości, agent GRU - Derkacz był właścicielem stacji radiowej ERA FM i miał również swoich „znajomych” w Polsce.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy wykryła siatkę wywiadowczą Głównego Zarządu Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej (w skrócie GRU), która miała wspierać wroga w przejęciu władzy na Ukrainie.
Kluczową postacią siatki agenturalnej GRU był polityk operujący na Ukrainie, poseł Rady Najwyższej - Andrij Derkacz. Deputowany według informacji do których dotarli śledczy, kierował organizacją sieci prywatnych agencji ochrony w różnych częściach kraju, w celu późniejszego wykorzystania tych struktur do szybkiego przejęcia władzy na Ukrainie.
Obecnie z inicjatywy Ukraińskiej Służby Bezpieczeństwa polityk został objęty śledztwem przez Prokuratora Generalnego.
Działania operacyjne na rzecz rozpracowania siatki wywiadowczej trwały od dawna, ale ostatecznie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zdołała rozwiązać ją dopiero na początku wojny, zatrzymując byłego pomocnika Derkacza - Igora Kolesnikowa. To właśnie on, jako tajny współpracownik Zarządu Głównego Sztabu Generalnego FR o pseudonimie ,,Weteran’’, pełnił rolę „łącznika” oraz kuriera finansowego pomiędzy służbami wywiadowczymi Federacji Rosyjskiej a Derkaczem.
Według słów Kolesnikowa, Derkacz został zwerbowany w 2016 roku. Polityk współpracował bezpośrednio z najwyższym kierownictwem GRU - naczelnikiem wydziału - Igorem Kostiukowem i jego pierwszym zastępcą Władimirem Aleksiejewem.
Polityk otrzymywał m.in. pieniądze od GRU na stworzenie prywatnych struktur „siłowych” - agencji ochrony - które miały służyć wrogowi w celu szybkiego zajęcia Ukrainy. Na realizację swoich planów, co kilka miesięcy GRU przeznaczało od 3 do 4 milionów dolarów. Jak wynika z materiałów śledczych, znaczna część tych pieniędzy trafiała do kieszeni Derkacza.
Po zatrzymaniu, sam Kolesnikow zgodził się na warunki ugody oraz współpracę i złożył dużo ciekawych zeznań. W maju br. Sąd uznał go winnym zdrady ojczyzny. Kolesnikow przekazał szczegóły działalności „siatki”, jak również opowiedział o roli, jaką odegrał w przygotowaniach do wojny na pełną skalę.
„Podczas wejścia wojsk, kiedy było już wiadomo, że miasta poddają się, te „prywatne przedsiębiorstwa ochrony” miały za zadanie zabezpieczać przejazd wojskowych wozów bojowych, czekać z bronią z rosyjskimi sztandarami i tym sposobem zabezpieczać wejście do miast - mówił Kolesnikow.
Kolesnikow również poinformował, że GRU przy ataku na stolicę planowało wykorzystanie dwóch brygad specnazu i sił specjalnych, które miały wejść ze strony Białorusi. W ten sposób szybko przesuwając się w stronę Kijowa, miały przejąć budynki rządowe, zwołać posiedzenie Rady Najwyższej, które to miałoby przegłosować wybór nowego rządu. Dzięki ukraińskim wojskom tych planów nie udało się zrealizować.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nadal prowadzi działania operacyjno - śledcze, aby pociągnąć do odpowiedzialności wszystkie osoby, które zaangażowane były w stworzenie i działalność „sieci wywiadowczej”.
Działania operacyjne na rzecz rozpracowania siatki wywiadowczej trwały od dawna, ale ostatecznie Służba Bezpieczeństwa Ukrainy zdołała rozwiązać ją dopiero na początku wojny, zatrzymując niegdysiejszego pomocnika Derkacza - Igora Kolesnikowa. To właśnie on jako współpracownik GRU pełnił rolę „łącznika” pomiędzy służbami wywiadowczymi Federacji Rosyjskiej a Derkaczem.
Według słów Kolesnikowa, Derkacz został zwerbowany w 2016 roku. Polityk współpracował bezpośrednio z kierownictwem GRU - naczelnikiem wydziału Igorem Kostiukowem i jego pierwszym zastępcą Władymirem Aleksiejewem.
Polityk otrzymywał m.in. pieniądze od GRU na tworzenie stworzenia prywatnych struktur „siłowych” (agencji ochrony), które miały służyć wrogowi w celu szybkiego zajęcia Ukrainy. Na realizację swoich planów, co kilka miesięcy GRU przeznaczało od 3 do 4 milionów dolarów. Jak wynika z materiałów śledczych, znaczna część tych pieniędzy trafiała do kieszeni Derkacza.
Po zatrzymaniu, sam Kolesnikow zgodził się na warunki ugody oraz współpracę i złożył dużo ciekawych zeznań. W maju br. Sąd uznał go winnym zdrady ojczyzny. Kolesnikow przekazał szczegóły działalności „siatki”, jak również opowiedział o roli, jaką odegrał w przygotowaniach do wojny na pełną skalę.
„Podczas wejścia wojsk, kiedy było już wiadomo, że miasta poddają się, te „prywatne przedsiębiorstwa ochrony” miały za zadanie zabezpieczać przejazd wojskowych wozów bojowych, czekać z bronią z rosyjskimi sztandarami i tym sposobem zabezpieczać wejście do miast- mówił Kolesnikow.
Kolesnikow również poinformował, że GRU przy ataku na stolicę planowało wykorzystanie dwóch brygad specnazu i sił specjalnych, które miały wejść ze strony Białorusi. W ten sposób szybko przesuwając się w stronę Kijowa, miały przejąć budynki rządowe, zwołać posiedzenie Rady Najwyższej, które to miałoby przegłosować wybór nowego rządu. Dzięki ukraińskim wojskom tych planów nie udało się zrealizować.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy nadal prowadzi działania operacyjno- śledcze, aby pociągnąć do odpowiedzialności wszystkie osoby, które zaangażowane były w stworzenie i działalność „sieci wywiadowczej”.
Andrij Derkacz prowadził również działalność na terytorium członka NATO - Polski. W latach 2010-2011 ówczesny członek Zarządu Polskiego Radia -Władysław Bogdanowski oraz były szef Sekcji Polskiej BBC, ówczesny dyrektor Polskiego Radia dla Zagranicy - Marek Cajzner lobbowali na rzecz stacji radiowej Derkacza ERA FM w Polskim Radiu i doprowadzili do podpisania umowy nadawczej, opiewającej na dużą kwotę. Umowa dotyczyła transmisji audycji Sekcji Ukraińskiej Polskiego Radia na falach ERA FM – rozgłośni rosyjskiego agenta. Andrij Derkacz, na zaproszenie Władysława Bogdanowskiego i Marka Cajznera wziął nawet udział w spotkaniu z dziennikarzami Sekcji Ukraińskiej Polskiego Radia, w budynku publicznego nadawcy w Warszawie. Na spotkaniu Andrij Derkacz oraz dyrektor programowy Rozgłośni ERA FM przedstawili dziennikarzom Sekcji Ukraińskiej Polskiego Radia swoją ,,wizję współpracy programowej”. Na skutek działań Władysława Bogdanowskiego i Marka Cajznera, ERA FM otrzymała monopol na rozpowszechnianie audycji Sekcji Ukraińskiej PR S.A. na terytorium Ukrainy. W 2016 roku nowy Zarząd Polskiego Radia rozwiązał umowę z firmą Derkacza, a audycje Ukraińskiej Sekcji Polskiego Rada zaczęło transmitować na Ukrainie obywatelskie radio niezależnych dziennikarzy, reaktywowane na fali Rewolucji Godności - Hromadske Radio.
Jeszcze w 2012 roku działalnością Andrija Derkacza na polskim i ukraińskim rynku medialnym interesowały się polskie media (fakty.interia.pl, GPC, wsieciprawdy.pl, salon24.pl., www.gazetaprawna.pl, niezalezna.pl).
Media zwracały uwagę na fakt, że Derkacz był doradcą Wiktora Janukowycza i wprost nazywały go „propagandystą” jego reżimu. W tym samym czasie do znajomości z Derkaczem przyznał się Miron Sycz poseł sprawującej wówczas władzę Platformy Obywatelskiej. Na pytanie dziennikarza Macieja Marosza z „Gazety Polskiej Codziennie”: „Czy wie Pan, że Andrij Derkacz jest absolwentem Akademii Federalnej Służby Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej w Moskwie?” Miron Sycz odpowiedział: „Oczywiście, że zdaje sobie z tego sprawę, znam go osobiście.” Wiadomo, że Miron Sycz spotykał się z Andrijem Derkaczem. Dziś - Miron Sycz z ramienia Platformy Obywatelskiej jest wicemarszałkiem województwa warmińsko-mazurskiego, a jednocześnie członkiem Zarządu Głównego Związku Ukraińców w Polsce.
Źródło: https://censor.net/ua/n3349950/ Rzecznik Prasowy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy
Autor: Andrzej Rybałt/tłum. z języka ukraińskiego: Marta Masłowska-Małkiewicz