Prezes PGZ zwrócił uwagę, że Grupa szkoli ukraińskich żołnierzy i techników; zbiera opinie o swoich produktach wykorzystywanych przez ukraińskie wojsko. Zadeklarował gotowość do serwisu także sprzętu lotniczego, radarowego i rakietowego.
Przypomniał, że "jedną z form wsparcia, które od samego początku oferowaliśmy stronie ukraińskiej był serwis sprzętu, który Ukraińcy posiadali już wcześniej, sprzętu przekazanego przez Polskę i tego, którego donatorem był Zachód". - Jedną z ostatnich decyzji jest ustanowienie w Polsce centrum serwisowego Leopardów 2, ze wskazaniem na Bumar-Łabędy i Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne w Poznaniu, które obsługują silniki - dodał.
- Finalizujemy rozmowy przemysłowe z niemieckimi producentami Leoparda – firmami Krauss-Maffei Wegmann i Rheinmetall - aby doprecyzować kwestie kontraktowania i dostaw części, bo kluczowe dla utrzymania sprawności sprzętu są części zamienne - powiedział Chwałek.
- Przez dłuższy czas był problem z dostawą tych części, z wydolnością produkcji przez te firmy i ich podwykonawców. Leopard 2A4 to już leciwa konstrukcja, stąd problemy z dostępnością części. Liczymy, że strona niemiecka dotrzyma deklaracji dotyczących terminowych dostaw. Od tego zależy czas, w jakim naprawiany sprzęt będzie odsyłany na front - dodał.
Zaznaczył, że "nie musi to być przywrócenie do tzw. pierwotnego stanu, ale mówimy o takim poziomie napraw, który pozwoli ukraińskim żołnierzom skutecznie walczyć".
PGZ chce produkować więcej rodzajów części
Prezes PGZ wyraził nadzieję, że producenci Leoparda zgodzą się, by zakłady należące do Grupy wytwarzały więcej rodzajów podzespołów do czołgu. - Wielokrotnie deklarowaliśmy gotowość do produkcji części do czołgów Leopard, długo nie otrzymywaliśmy zgody - powiedział. Przypomniał, że "w ostatnich latach udało się wynegocjować licencję na produkcję lufy do czołgów Leopard 2A4 i 2A5". - Z ich dostępnością były problemy, czas dostaw wynosił 36 miesięcy i więcej, w warunkach pilnych potrzeb to nie do przyjęcia; mam nadzieję, że dziś strona niemiecka przyspieszyła. Huta Stalowa Wola, która wytwarza lufy, w razie potrzeby będzie zwiększała produkcję - zadeklarował.
- Jest także kilka innych elementów, które produkujemy, ale nasi partnerzy nie godzili się na polonizację zasadniczych, jak blok elektroniki sterowania silnika, z tym jest największy problem. Liczymy, że uda nam się podpisać w najbliższym czasie stosowne dokumenty. Czekamy także na określenie modelu płatności - kto będzie zamawiającym, kto będzie odbierał sprzęt; to kwestie, które jeszcze wymagają ustaleń międzyrządowych - przyznał.
"Pomagamy, nie zawsze będąc widoczni"
Podkreślił, że dzięki doświadczeniom zakładów produkcyjnych i serwisowych PGZ jest "przygotowana do wsparcia strony ukraińskiej w zakresie innych rodzajów ciężkiego sprzętu pancernego". Zaznaczył, że zakłady Grupy świadczą Ukrainie wsparcie w różnych formach. - Pomagamy, nie zawsze będąc widoczni – dodał.
- Mamy kompetencje, które pozwalają nam serwisować nie tylko ciężki sprzęt, ale także sprzęt lotniczy, radarowy i rakietowy - zapewnił Chwałek.
Zwrócił uwagę, że "wszystkie produkty, które darowaliśmy lub sprzedaliśmy stronie ukraińskiej, są pod opieką" PGZ. "Utworzyliśmy na terenie Ukrainy spółkę PGZ Service Orel, która serwisuje sprzęt nie tylko tam, gdzie jest ulokowana, ale też w terenie, wykorzystując mobilne warsztaty, gdzie pracują nasi pracownicy. Jeśli to niemożliwe na miejscu, sprzęt jest wysyłany do naszej firmy w Ukrainie lub do Polski" – powiedział.
Zaznaczył, że PGZ jest w stałym kontakcie z ministerstwem obrony Ukrainy, współpracuje z działającymi tam państwowymi i prywatnymi firmami, które uczestniczą we wsparciu. - Cały czas oferujemy też stronie ukraińskiej doszkalanie załóg używających naszego sprzętu i personelu, który go naprawia - podkreślił.
Zwrócił uwagę, że PGZ zbiera informacje od żołnierzy, którzy wykorzystują na froncie sprzęt wyprodukowany przez spółki Grupy. - Są bardzo zadowoleni z karabinków Grot. Jedną z jego zalet jest to, że strzela praktycznie z każdego rodzaju amunicji 5,56 mm różnych producentów, co nie każde zachodnie rozwiązanie potrafi znieść. Ukraińcy, korzystając z amunicji z całego świata i różnej jakości, doceniają ten walor - zapewnił.
- Dostajemy też wiele zapytań o sprzedaż naszego karabinka nie tylko do innych niż wojsko formacji mundurowych Ukrainy, ale i od podmiotów zagranicznych, od innych armii świata, które spostrzegły, że ta broń sprawdziła się w warunkach bojowych - dodał.
Osiągnięcia Piorunów
- Płyną do nas także relacje o osiągnięciach rakiety Piorun. Była ona projektowana do niszczenia celów wolno lecących, np. śmigłowców, czy przelatujących na niskich pułapach, a okazuje się, że są potwierdzone strącenia samolotów bojowych, a nawet pocisku manewrującego. Podkreślam, że Ukraińcy dysponują zestawami Piorun tylko w wersji przenośnej. Także o tę broń otrzymujemy coraz więcej zapytań - powiedział.
- Doświadczenia żołnierzy ukraińskich z jednej strony dowodzą, że udało nam się skonstruować i wyprodukować dobry sprzęt, z drugiej strony dane z Ukrainy wykorzystujemy przy rozwijaniu naszych produktów. Już dziś pracujemy nad nową wersją Pioruna o zwiększonym zasięgu i poprawionych innych parametrach. Każdą konstrukcję trzeba co jakiś czas odświeżać - stwierdził prezes PGZ.
W kwietniu, tuż po wizycie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Polsce, PGZ poinformowała, że gliwicki Bumar-Łabędy i ukraińska firma Ukroboronprom utworzyły centrum technologiczne napraw należących do Ukrainy czołgów T-64. Gliwickie zakłady mają z czasem serwisować i modernizować również czołgi PT-91 i T-72 przekazane Ukrainie przez Polskę, zostały też uwzględnione w planach obsługi czołgów Leopard 2A4, którymi Zachód wspiera Ukrainę.
PAP/dad