Generał Petraeus ocenił, że wojna zbliża się obecnie do punktu przełomowego. Jego zdaniem, siły rosyjskie są "znacznie uszczuplone. W wielu przypadkach walczą nieprzerwanie od roku lub nawet dłużej. Rosyjskie dowództwo nie wycofuje swoich jednostek, by je odtworzyć po poniesieniu strat. Po prostu dołączają do nich słabo wyszkolonych i wyposażonych nowych żołnierzy" - powiedział.
Zauważył, że rosyjscy żołnierze "nie są zdyscyplinowani ani dobrze dowodzeni. Nie ma więc spójności i dyscypliny koniecznych, gdy przyjdzie im wycofać się pod ukraińską presją na pozycje obronne". Jednocześnie, "siły ukraińskie trenują od wielu miesięcy. Są dobrze zdyscyplinowane. Są dobrze dowodzone i dobrze wyposażone" - podkreślił.
Efekt broni połączonych
"Wierzę, że (Ukraińcy) osiągną efekt broni połączonych" - powiedział generał. "Wymaga to bardzo dobrego dowodzenia i kontroli, trzeba to precyzyjnie zgrać, trochę jak w symfonii, gdzie każdy element musi we właściwym momencie odegrać swoją rolę. Czołgi muszą być wspierane przez piechotę, która dzięki artylerii i moździerzom uniemożliwi przeciwnikowi celny ostrzał pociskami. Drony mają zapewnić możliwość precyzyjnych trafień. Atak cybernetyczny zagłusza komunikację radiową. Wojska inżynieryjne minimalizują przeszkody, rozbrajają materiały wybuchowe. Obrona przeciwlotnicza znajduje się tuż za nimi, nie pozwalając rosyjskim śmigłowcom i samolotom szturmowym na zapewnienie bliskiego wsparcia z powietrza. To bardzo skomplikowane" - powiedział.
Kluczowe znaczenie Petraeus przypisuje dynamicznej inicjatywie. "Ukraina przez lata, ale szczególnie od początku tej fazy wojny, pracowała nad rozwijaniem inicjatywy w sposób, który nie był powszechny w starym systemie sowieckim. System sowiecki polegał na tym, że robisz, co ci każą. A inicjatywa pojawia się wtedy, gdy robisz to, co należy, mimo że czegoś ci nie powiedziano. „W przypadku braku rozkazów, dowiedz się, jakie powinny być i wykonaj je agresywnie” - to właśnie uważam za istotę nowej ukraińskiej armii" - podkreślił.
Przerażenie wśród wroga
Generał stwierdził, że "efekt połączonych sił jest przerażający dla wroga. Jeśli to zadziała, jeśli uderzenie nabierze rozpędu, (siły rosyjskie) nie będą w stanie stawić temu czoła bardziej niż podczas ofensywy w Charkowie, tylko że wtedy Ukraina nie miała wszystkich sił uzupełniających". Jego zdaniem w efekcie siły rosyjskie "mogą się rozpaść".
"Jednostki pierwszego rzutu nie mogą przeć do przodu dłużej niż 72 czy 96 godzin. One też poniosły straty, szwankuje im kilka systemów, trzeba odtworzyć i zaopatrzyć jednostki. Wtedy uruchamiane są kolejne siły, które (je zastąpią) i przedrą się do przodu. I wierzę, że tak właśnie się stanie. Myślę, że to realistyczna, choć oczywiście pozytywna ocena tego, co się wydarzy" - oświadczył b. szef CIA w opublikowanym w piątek wywiadzie dla "Kiev Independent".
PAP/dad