Zełenski wyjaśnił, że przystąpienie Ukrainy do Sojuszu - pierwszy z pięciu kroków w jego "planie zwycięstwa" - jest niezbędne, aby zaciągnąć Władimira Putina do stołu negocjacyjnego. "Nie możemy być bardzo silni bez zaproszenia, które wzmacnia nasze dyplomatyczne sposoby zakończenia wojny. Ta wojna zakończy się, gdy Putin zostanie odizolowany i popchnięty przez innych partnerów do dyplomacji" - powiedział.
Ukraina złożyła wniosek o członkostwo w NATO, a także w Unii Europejskiej, po rosyjskiej inwazji w 2022 roku i choć wszyscy członkowie NATO zgodzili się, że Ukraina jest na "nieodwracalnej ścieżce" do członkostwa, to USA i Niemcy sprzeciwiają się jej formalnemu zaproszeniu w obawie, że spowoduje to eskalację konfliktu z Rosją.
Wpływ na morale
"Zaproszenie do NATO podniesie morale naszego narodu i naszych żołnierzy. Zaproszenie oznacza jeszcze jeden krok (na drodze) do NATO, co oznacza, że ich dzieci nie zginą. (...) Jeśli nie otrzymamy NATO-wskiego zaproszenia, morale spadnie" - dodał ukraiński prezydent.
Porównał debatę na ten temat do wcześniejszych dyskusji o dostarczeniu Ukrainie systemów rakietowych Patriot lub myśliwców F-16, gdy kraje zachodnie początkowo odmawiały, a następnie powoli zmieniały zdanie.
"Reakcja na plan zwycięstwa jest dokładnie taka sama jak w sprawie Patriotów, F-16... Ale musimy to zrobić. To jedyny sposób, w jaki możemy przetrwać. Wojna nie zakończy się, dopóki Putin nie poczuje, że musi ją zakończyć. A on rozumie tylko siłę" - powiedział. "To nie zależy od Rosji, ale od woli naszych partnerów. Większość z nich jest po naszej stronie, ale musimy wywierać presję na pozostałych" - dodał.
Kluczowe wybory w USA
Zełenski przyznał, że wynik listopadowych wyborów prezydenckich w USA ma kluczowe znaczenie dla przyszłości jego kraju i jego wejścia do NATO. Wiceprezydentka i kandydatka Partii Demokratycznej Kamala Harris powiedziała, że rozważy członkostwo Ukrainy w NATO w przyszłości, natomiast były prezydent i kandydat Republikanów Donald Trump skrytykował amerykańską pomoc wojskową dla Kijowa i zapowiedział, nie podając szczegółów, że rozwiąże konflikt, gdy tylko zostanie wybrany.
"Nie wiem, jaka będzie oferta dla nas po wyborach. Widzimy trzy różne drogi naprzód" - powiedział ukraiński prezydent. Wyjaśnił, że w jednym ze scenariuszy sojusznicy Ukrainy będą dalej ją wspierać, ale nadal będą "obawiać się pewnego ryzyka". W zależności od tego, kto wygra wyścig o Biały Dom, "widzimy (dwie) inne drogi". "Czy będzie bardziej pozytywna? Czy mniej pozytywna? Szczerze mówiąc, nie wiem. A to jest bardzo delikatna kwestia dla naszego narodu" - podkreślił.
Zaznaczył, że przedstawiciele władz krajów zachodnich popierający układ, w którym Ukraina wymienia terytorium okupowane przez Rosję na członkostwo w NATO, nie konsultowali go z nim. "(Ci) ludzie nigdy tego nam nie powiedzieli. Boją się (mi to) powiedzieć" - mówił i wezwał tych urzędników do "przedstawienia nam tego otwarcie, nie przez osoby trzecie". "Porozmawiajcie z nami" - zaapelował.
IAR/dad