- Według wstępnych danych, na pokładzie nie było ognia, dymu, ani niczego podobnego - powiedział funkcjonariusz. Zaznaczył jednak, że nie było to oficjalne przesłuchanie. Również szef Krajowego Centrum Zarządzania Kryzysowego Vilmantas Vitkausas wskazuje, że załoga nie potwierdza, aby incydent mógł być spowodowany przez jakieś urządzenie, które mogłoby doprowadzić do zapłonu. Według niego czarne skrzynki nadal znajdują się na miejscu katastrofy.
00:50 13335087_1.mp3 Litwa: służby nie odnalazły jeszcze czarnych skrzynek po katastrofie samolotu w Wilnie. Materiał Kamila Zalewskiego
Wiadomo, że podczas lądowania warunki pogodowe były dobre. W internecie pojawił się też zapis rozmowy pilotów i wileńskich kontrolerów ruchu lotniczego. Rozmowa była zupełnie rutynowa, a piloci nie zgłaszali żadnych problemów. Sprawę zbadać litewskim władzom pomogą też śledczy z Niemiec, Hiszpanii i Stanów Zjednoczonych.
W poniedziałek szefowa niemieckiej dyplomacji Annalena Baerbock powiedziała, że trzeba szybko wyjaśnić czy katastrofa była nieszczęśliwym wypadkiem czy sabotażem. Jej wątpliwości biorą się ze zbiegu okoliczności. Samolot towarowy leciał z przesyłkami firmy DHL z Lipska do stolicy Litwy. Kilka tygodni temu właśnie w Lipsku, do tego w magazynie tej samej firmy wybuchła paczka z Litwy. Nadawcę wybuchowej przesyłki zatrzymano, a tropy prowadzą do Rosji.
W katastrofie zginął jeden członek załogi, a pozostałych trzech zostało rannych. Jak podaje agencja prasowa BNS jedna osoba jest w stanie krytycznym.
IAR/dad