Redakcja Polska

Fenomen Lewandowskiego: 31 trofeów i barcelońska noc, którą zapamięta świat [FELIETON]

17.05.2025 10:00
Kiedy noc w Barcelonie powoli przechodziła w świt, a na horyzoncie tliły się ostatnie fajerwerki i czerwone świece rac, Robert Lewandowski znów unosił trofeum. Trzydzieste pierwsze w swojej niezwykłej karierze. Miasto żyło chwilą, kibice wiwatowali jakby jutro nie miało nadejść. Morze czerwono-niebieskich flag, chóralny śpiew: "Barça! Barça! Robert!" – atmosfera, której nie sposób zapomnieć. Pośród tego szaleństwa stali dwaj Polacy, których nazwiska zapisują się dziś złotymi zgłoskami w historii futbolu.
Feta w Barcelonie po zdobyciu tytułu mistrza La Liga. Wśród świętujących - Polacy - Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny
Feta w Barcelonie po zdobyciu tytułu mistrza La Liga. Wśród świętujących - Polacy - Robert Lewandowski i Wojciech SzczęsnyPAP/EPA/Quique Garcia

Robert Lewandowski. Nazwisko-legenda, które dziś samo w sobie jest historią. To już nie tylko napastnik, nie tylko kapitan – to symbol futbolowej doskonałości. Przez siedemnaście lat bez przerwy grał na najwyższym poziomie, trzynaście razy zdobywając mistrzostwo kraju. Najpierw podbijał Niemcy, teraz zdobywa serca w Hiszpanii. Można powiedzieć, że dla niego takie chwile to codzienność – kolejny sezon, kolejne gole, kolejny puchar.

Ale tym razem było inaczej, wyjątkowo. Może dlatego, że te emocje dzielił z Wojciechem Szczęsnym, który powrócił ze sportowej emerytury, by jeszcze raz udowodnić swoją wartość. I zrobił to fenomenalnie, zdobywając trzy trofea, w tym mistrzostwo Hiszpanii.

"Barcelona świętowała mistrzostwo w sposób, który zapierał dech. Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny zapamiętają te obrazki na zawsze" – pisały media. I faktycznie, ta noc w Barcelonie była niczym piłkarska bajka, która wydarzyła się na oczach całego świata. Chociaż dziś Lewandowski stoi na piłkarskim szczycie, warto na chwilę cofnąć się w czasie.

Pamiętamy jeszcze chłopaka z Warszawy, któremu mówiono, że jest "za chudy", że jest "drewniany" i "nie nadaje się" do gry nawet w polskiej Ekstraklasie. Chłopaka, który swoją karierę zaczynał w Zniczu Pruszków, a krok po kroku wspinał się na futbolowy Olimp: przez Poznań, Dortmund, Monachium, aż po Barcelonę. Nie było w tym cudu, była za to niezwykła determinacja, ciężka praca i instynkt zwycięzcy, z którym Lewandowski po prostu się urodził.

Teraz, gdy podsumowujemy jego osiągnięcia – 31 trofeów, 17 sezonów w światowej czołówce, 13 mistrzostw kraju – nie sposób nie zastanowić się, jak rzadko trafia się taki piłkarz. Lewandowski nie jest fenomenem tylko ze względu na swoje liczby. To przede wszystkim historia o wyjątkowej wytrwałości, konsekwencji, charakterze i inspiracji, jaką stał się dla milionów Polaków.

Tej nocy w Barcelonie świętowali nie tylko Katalończycy. Świętowała również Polska, bo takie chwile, takie kariery zdarzają się niezwykle rzadko. Gdy kiedyś Robert Lewandowski zdejmie piłkarskie buty i powie "dość", by zakończyć tę piękną podróż, poczujemy pustkę. Bo drugiego takiego zawodnika – z taką głową, sercem i umiejętnościami – długo będziemy szukać. Oby nie bezskutecznie.


Dariusz Adamski/Polskie Radio dla Zagranicy