O minimalizacji zagrożenia rozprzestrzeniania się patogenu mówił dziś premier Rosji Michaił Miszustin. W jego ocenie, podjęte przez służby sanitarne działania, a także rygory nałożone przez lokalne władze są wystarczające. Jednocześnie zaznaczył, że warunkiem powodzenia w walce z koronawirusem jest przestrzeganie przez obywateli wszystkich zaleceń. Wcześniej dziennik "Kommiersant" poinformował, że ponad 100 obywateli Chin zostanie deportowanych z Moskwy. Są to studenci, którzy naruszyli nałożony na nich obowiązek 14-to dniowej kwarantanny.
"Kommiersant" zwraca uwagę, że na razie nie wiadomo w jaki sposób zostaną odesłani do swojej ojczyzny, ponieważ między Rosją i Chinami już ograniczono połączenia drogowe, kolejowe i lotnicze. Rosyjski ekspert - epidemiolog Gieorgij Bazykin, w rozmowie z radiem Echo Moskwy podkreślił, że do tej pory w Rosji nie odnotowano przypadku przenoszenia koronawirusa. Jak zauważył, wszystkie osoby chore zaraziły się poza granicami Rosji. Jednak w ocenie eksperta, kwestią czasu jest wzrost liczby zarażonych Rosjan, ponieważ nie da się tego uniknąć, gdy patogen rozprzestrzenia się w sąsiednich krajach.
Organizatorzy koncertów omijają zakazy
Władze Moskwy w ubiegłym tygodniu ogłosiły stan podwyższonej gotowości sanitarnej. W związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa zalecono stały monitoring miejsc publicznych, przede wszystkim dworców i lotnisk, a także zakazano organizowania imprez, których liczebność przekracza 5 tysięcy osób.
Tymczasem część osób i instytucji nie stosuje się do zaleceń służb sanitarnych lub próbuje je obchodzić tak, jak organizatorzy koncertu lidera grupy muzycznej Rammstein Tiela Lindemanna. Postanowili oni obejść ograniczenia związane z liczebnością imprez masowych i niemiecki muzyk wystąpi jednego wieczoru dwukrotnie, a za każdym razem na sali będzie mniej niż 5 tysięcy osób.
W Moskwie, w miejscach publicznych niewiele osób przestrzega zaleceń służb sanitarnych, związanych z higieną i samoizolacją. W tym ostatnim przypadku, sytuację próbują monitorować policjanci, a władze stolicy przypominają o odpowiedzialności karnej za łamanie nakazów.
IAR/dad