Proboszcz Archikatedry świętego Jana Chrzciciela w Warszawie, ksiądz Bogdan Bartołd, podkreślił, że Pan Bóg powołał do siebie parę prezydencką, gdy byli na służbie Ojczyzny.
- Oni i cała delegacja byli naszymi przedstawicielami by oddać hołd naszym bohaterom, którzy zostali pomordowani w 1940 roku, tylko dlatego, że byli Polakami. Kto słyszał o zbrodni katyńskiej, o ludobójstwie katyńskim? A gdy doszło do tragedii smoleńskiej, to może potrzeba było takiej ofiary, żeby cały świat dowiedział się o tym, co przed tymi siedemdziesięciu laty wydarzyło się z naszymi najlepszymi synami naszej Ojczyzny - mówił duszpasterz.
150 tysięcy osób żegnało w Krakowie parę prezydencką
Na krakowskim rynku, okolicznych ulicach i na Błoniach zgromadziło się wówczas ok. 150 tys. osób. W krypcie Katedry na Wawelu, w której znajduje się sarkofag Marii i Lecha Kaczyńskich, jest też tablica ku czci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.
- Te dwa piękne kwiaty: pan prezydent i pani prezydentowa zostały nam ofiarowane przez Pana Boga. Dlaczego i po co? Dlatego, że pewnie nam ludziom bardziej potrzeba mniej słów a więcej przykładu. Bardziej świadectwa. To były te osoby, które swoim życiem pomagały nam odkryć piękno miłości do Ojczyzny - dodał proboszcz Archikatedry świętego Jana Chrzciciela w Warszawie, ksiądz Bogdan Bartołd.
Fotografik Adam Bujak, autor wielu albumów upamiętniających parę prezydencką, wydarzenia z pogrzebu wspomina jako poruszające przeżycie.
Tysiące zapłakanych ludzi
- Widziałem dziesiątki fotoreporterów z całego świata, setki dziennikarzy i ogromne tysiące zapłakanych ludzi - mówił.
Adam Bujak wspomina także niechlubne sceny, które odbywały się przed kurią krakowską, gdy kilkadziesiąt osób z okrzykami ustawiało trumnę. - Walczyli z jakąś wściekłością, nienawiścią, pogardą, jak patrzyłem na to, to nie wierzyłem, że to są Polacy - mówił fotografik.
Magdalena Merta w 10. rocznicę pogrzebu Marii i Lecha Kaczyńskich podkreśla, że znajomość z parą prezydencką to był prawdziwy zaszczyt. Wdowa po Tomaszu Mercie, podsekretarzu stanu w Ministerstwie Kultury, który zginął w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku na pokładzie rządowego samolotu, wspomina parę prezydencką jako serdecznych i bezpośrednich ludzi.
Marię Kaczyńską Magdalena Merta zapamiętała jako prawdziwą damę. - Była nie tylko pierwszą damą, ale po prostu damą, dystyngowana, bardzo elegancka, ale też ujmująca w sposobie bycia - powiedziała.
Magdalena Merta dodałą, że Maria Kaczyńska była oddana swojej rodzinie. - Widać było jak bardzo troszczy się o męża, z całą pewnością było to małżeństwo, które żyje ze sobą, a nie obok siebie - mówiła.
Prezydenta Lecha Kaczyńskiego Magdalena Merta wspomina jako wielkiego męża stanu.
Uroczystości pogrzebowe Lecha i Marii Kaczyńskich rozpoczęły się 17 kwietnia w Warszawie. O godz. 17.30 trumny Lecha i Marii Kaczyńskich zostały wyprowadzone z Pałacu Prezydenckiego i w kondukcie żałobnym przewiezione do bazyliki archikatedralnej św. Jana Chrzciciela, w której odprawiono Mszę świętą. Po nabożeństwie przy trumnach odbyło się całonocne czuwanie.
Rano 18 kwietnia 2010 trumny z ciałami prezydenta i jego małżonki zostały przetransportowane samolotem do Krakowa. W uroczystym kondukcie ulicami miasta przewieziono je do bazyliki Mariackiej, gdzie odprawiono mszę świętą z udziałem rodziny, najwyższych władz państwowych i delegacji zagranicznych. Nabożeństwu przewodniczył kardynał Stanisław Dziwisz wraz biskupami Konferencji Episkopatu Polski oraz delegacji biskupów zza granicy.
Po mszy świętej, trumny pary prezydenckiej w kondukcie pogrzebowym przetransportowano do katedry na Wawelu, i złożono w krypcie katedry.
PR24/IAR/dad