Do ataku na elektrownię w Enerhodarze doszło w nocy. Największa w Europie tego typu instalacja została ostrzelana przez rosyjskie wojska. Pociski trafiły w budynki szkoleniowe i wybuchł pożar. Po kilku godzinach strażakom udało się ugasić ogień. Nietknięte pozostały budynki z reaktorami. Zarówno przedstawiciele elektrowni jak i Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej twierdzą, że nie ma zagrożenia wybuchem ani nie ma też podwyższonego promieniowania.
Amerykańska sekretarz do spraw Energii Jennifer Granholm poinformowała, że poziom promieniowania w elektrowni jest w normie. Jednocześnie zapewniła na Twitterze, że USA monitorują sytuację. Wskazała także, że reaktory w Zaporożu są solidnie chronione i można je bezpiecznie wyłączyć.
"Nuklearny terroryzm"
Zaporoska elektrownia atomowa jest największa w Europie. Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba przestrzegał na Twitterze, że ewentualny wybuch w elektrowni, będzie dziesięć razy silniejszy od tego, do którego doszło w latach osiemdziesiątych w Czarnobylu.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oskarżył Rosjan o celowe ostrzeliwanie budynków elektrowni oraz o "nuklearny terroryzm". Wcześniej w pobliżu Energodaru od wielu godzin toczyły się zacięte walki, w których trakcie Rosjanie próbowali zdobyć elektrownię i atakować jej infrastrukturę. Ukraińskie ministerstwo energii poinformowało także, że rosyjscy żołnierze strzelali do strażaków próbujących ugasić pożar.
Wcześniej w sprawie ostrzału elektrowni prezydent USA Joe Biden rozmawiał z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Rozmowa zakończyła się przed godz. 2:40 czasu polskiego, czyli ok. godz. 3:40 w nocy w Kijowie.
"Prezydent Biden dołączył do prezydenta Zełenskiego w apelu do Rosji, by zaprzestała działań wojennych w obszarze i pozwoliła na dostęp strażaków i ratowników" - napisano w komunikacie Białego Domu.
Wcześniej Biden rozmawiał z szefem Narodowej Administracji Bezpieczeństwa Jądrowego (NNSA) na temat sytuacji w elektrowni.
PAP/dad