"Rosja nadal angażuje w ofensywę w Donbasie nominalnie sześć odrębnych armii. W pełnej sile, przed inwazją, formacje te były tworzone dla około 150 tys. osób. W ostatnich tygodniach, podejmując działania ofensywne w jednym sektorze, Rosja często operowała w zgrupowaniach wielkości kompanii, liczących około 100 żołnierzy. Od początku inwazji Rosja ma trudności z utrzymaniem skutecznej ofensywnej siły bojowej i problem ten będzie prawdopodobnie narastał" - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej.
"Oprócz radzenia sobie z poważnymi brakami kadrowymi rosyjscy planiści stoją przed dylematem pomiędzy wysłaniem rezerw do Donbasu a obroną przed ukraińskimi kontratakami w południowo-zachodnim sektorze Chersonia. Deklarowanym najbliższym politycznym celem Rosji jest zajęcie całego obwodu donieckiego. Chociaż Rosja może nadal uzyskiwać kolejne zdobycze terytorialne, jej tempo operacyjne i tempo posuwania się naprzód będzie prawdopodobnie bardzo powolne bez znaczącej przerwy operacyjnej na reorganizację i odnowę" - dodano.
Gigantyczne braki kadrowe
Kilka dni temu rosyjskie media niezależne informowały o coraz częstszych przypadkach rezygnacji żołnierzy z kontraktów w armii Władimira Putina - podał niezależny portal "Mediazona".
Według portalu w ostatnim czasie 150 Buriatów napisało wnioski o zwolnienie ze służby i wróciło do domów. Wcześniej podobne przypadki odnotowano wśród żołnierzy kontraktowych z Kabardo-Bałkarii, obwodu pskowskiego, Kraju Krasnodarskiego, zaanektowanego Krymu oraz okupowanej przez Rosję Osetii Południowej.
Wcielają do armii kogo się da
Tymczasem lojalny wobec Kijowa szef władz obwodu Serhij Hajdaj powiadomił, że na okupowanych terenach obwodu ługańskiego na wschodzie Ukrainy Rosjanie zabierają do wojska "każdego, kogo widzą" - Jego zdaniem, władze okupacyjne wabią ludzi rzekomo korzystnymi ofertami pracy, a na front idą nawet kryminaliści.
"O ile wcześniej ci, którzy mieli pieniądze, mogli się „wykupić” w miejscowych komendach, to teraz pracują tam rosyjscy panowie w garniturach – służby bezpieczeństwa” – napisał Hajdaj na Telegramie we wtorek.
Według niego mężczyźni są "zwabiani na korzystne oferty pracy". "Stanowisko jest jedno, a pretendentów wielu, a więc jest także wielu zmobilizowanych. Na front są wysyłani nawet ludzie, skazani za przestępstwa kryminalne" - napisał urzędnik.
Podsumowując sytuację militarną w regionie, Hajdaj wskazał, że minionej doby wojska rosyjskie atakowały na czterech kierunkach, usiłując zająć ostatni niewielki fragment obwodu ługańskiego i przebić się do obwodu donieckiego. Ataki były prowadzone m.in. w rejonie miejscowości Werchniokamjanske i Biłohoriwka. W dalszym ciągu siły rosyjskie prowadzą zmasowany ostrzał z artylerii, a także ataki rakietowe i lotnicze.
PAP/dad