Władze Kosowa planowały począwszy od 1 sierpnia nałożyć na etnicznych Serbów zamieszkujących północne Kosowo wymianę tablic rejestracyjnych samochodów z serbskich na kosowskie w ciągu 60 dni. Rząd zdecydował również, że od tego dnia wszyscy obywatele Serbii odwiedzający Kosowo będą musieli uzyskać na granicy dodatkowy dokument, aby umożliwić im wjazd.
W niedzielę wieczorem protestujący Serbowie zablokowali ciężarówkami i innym ciężkim sprzętem drogi dojazdowe do dwóch przejść na granicy z Serbią - Jarinje i Bernjak. Według kosowskiej policji wznosili także barykady i strzelali w kierunku sił porządkowych. "Na szczęście nikt nie został ranny" - podała w komunikacie policja. Poinformowała jednak o zamknięciu obu przejść.
Po serbskich protestach i konsultacjach z ambasadorami UE i USA władze w Prisztinie poinformowały w nocy z niedzieli na poniedziałek, że odłożą swój plan o miesiąc i rozpoczną jego wdrażanie 1 września.
Apel do turystów
O sytuację na granicy Serbii i Kosowa był pytany w poniedziałek w Polsat News wiceszef MSZ. - Sytuacja jest dość napięta. Ona wynika z różnych, nazwijmy to na razie tak ogólnie nieporozumień pomiędzy administracją Kosowa i administracją Serbii - powiedział. - W tym momencie chciałbym uspokoić tych, którzy już wczoraj sygnalizowali, że za moment, czy w ciągu nocy może dojść do wybuchu wojny. Trzeba być bardzo ostrożnym z powtarzaniem tego rodzaju tez, bo takich różnych dezinformacji, różnych tez, które będą miały nas wprowadzić w stan niepewności, niepokoju, będzie bardzo dużo. To też działa w interesie Rosji - mówił Jabłoński. Zauważył, że rosyjskie wpływy w Serbii są, niestety, bardzo duże.
- Dziś doradzamy przede wszystkim zachowanie szczególnej, nadzwyczajnej ostrożności wszystkim osobom, które mogą być w tym rejonie - apelował wiceminister.
Działania Rosji
Jak zaznaczył Jabłoński, MSZ obserwuje napiętą sytuację na granicy Serbii i Kosowa. - Wciąż tam nie doszło do żadnych działań zbrojnych - wskazał. - Mamy do czynienia z sytuacją, która oczywiście może się w różnym kierunku potoczyć - dodał i przypomniał, że w Kosowie funkcjonuje kontyngent NATO, który jest mechanizmem stabilizacyjnym w regionie.
Na uwagę, że ostatnią rzeczą, której trzeba w Europie, jest dodatkowy spór w Serbii czy Kosowie, wiceszef MSZ odpowiedział, że "trzeba sobie zdawać sprawę, że Rosja bardzo mocno próbuje destabilizować cały kontynent, nie tylko Ukrainę, nie tylko Mołdawię". - Zdecydowanie Rosja jest na Bałkanach bardzo aktywny. Widzimy to poprzez różnego rodzaju oddziaływanie na politykę serbską, także w Bośni - dodał.
Jabłoński pytany o sugestie dla Polaków, którzy wybierają się na wakacje na Bałkanach, powiedział, że MSZ zachęca do śledzenia komunikatów. - W tej chwili zachęcamy do zachowania szczególnej, nadzwyczajnej ostrożności. To zawsze jest region, od wielu lat, w którym te napięcia etniczne prowadziły do różnych sytuacji, czasami nieprzyjemnych, czasami dużo poważniejszych niż nieprzyjemne - teraz też może tak być. Na ten moment jeszcze tak nie jest. Oby tak nie było - podkreślał.
Wieloletnie napięcia
Już we wrześniu ubiegłego roku Serbowie z północnego Kosowa zablokowali drogi w pobliżu przejść granicznych z Serbią po tym, gdy kosowskie władze zabroniły wjazdu na swoje terytorium pojazdom z serbską rejestracją.
Serbia, która utraciła kontrolę nad Kosowem po kampanii NATO w 1999 roku, odmawia uznania niezależności swej byłej prowincji i od 2008 roku, czyli od ogłoszenia przez nią niepodległości, nie zgadza się na używanie na swym terytorium tablic z kosowską rejestracją. Napięcia między tymi dwoma krajami są obecnie największe od lat.
Serbia i Kosowo rozpoczęły w 2013 roku dialog pod auspicjami Unii Europejskiej, lecz do tej pory nie osiągnięto znaczącego porozumienia.
PAP/IAR/dad