Wiceszef MSZ został zapytany o kwestię pseudoreferendów przeprowadzanych przez Rosję na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy i reakcję państw zachodnich na nie. - Nikt nie wierzy w to, że te pseudoreferenda zostały przeprowadzone w sposób rzetelny; nie taki miały zresztą cel. Myślę, że nie tylko społeczność międzynarodowa, ale także sami Rosjanie nie wierzą w to, że te referenda zostały zorganizowane na serio. Cel był polityczny - zorganizować pseudoreferenda po to, żeby w jakiś sposób spróbować uzasadnić włączenie okupowanych obszarów w teren Federacji Rosyjskiej - powiedział wiceminister.
Jak podkreślił, "społeczność międzynarodowa nigdy tego nie uzna". - Rosja będzie oczywiście tego argumentu próbować używać, tylko że Rosja jest dzisiaj państwem agresorem, który łamie prawo międzynarodowe i stosuje agresję zbrojną wobec innego państwa oraz dopuszcza się ludobójstw. W związku z tym jakiekolwiek pseudoargumenty prawne, których Rosja próbuje używać, mają zerową wiarygodność - dodał.
Szymon Szynkowski vel Sęk zaznaczył, że "gremialna większość" państw na forum ONZ i innych organizacji międzynarodowych potępiła działania Rosji. - Nie ulega dla mnie również wątpliwości, że gremialna większość społeczności narodowej potępi także zorganizowanie tych referendów. Natomiast jeśli są jakieś kraje, które zamierzają te "referenda" traktować poważnie, to świadczy tylko o ich wiarygodności na arenie międzynarodowej; dzisiaj Rosja nie może być partnerem żadnego wiarygodnego kraju na świecie - stwierdził.
Wsparcie dla Ukrainy
Wiceminister został również zapytany, jak Zachód powinien zareagować na zapowiadane ogłoszenie przyłączenia okupowanych ziem Ukrainy do Rosji. - Powinno się robić to, co robimy do tej pory, tylko więcej i szybciej. Polska pomaga w dużym zakresie militarnym, także w zakresie pomocy humanitarnej, ale dzisiaj to wsparcie militarne jest najważniejsze, żeby można było nie tylko odeprzeć agresję rosyjską, ale także kontynuować kontrofensywę i odzyskiwać terytoria zajęte przez Rosjan - powiedział.
- Ukraina pokazała na początku września, że to jest możliwe, ale potrzebuje więcej broni; potrzebuje nie tylko kolejnej broni zapowiedzianej już ze strony USA, ale potrzebuje także zdecydowanego wsparcia ze strony krajów Unii Europejskiej, jak Niemcy i Francja. Nasze oczekiwania wobec Niemiec, żeby wysyłały pomoc, są znacznie większe niż to, co widzimy z ich strony, chcielibyśmy, żeby wszyscy byli tak zaangażowani, jak Stany Zjednoczone, Polska i kraje bałtyckie - stwierdził Szymon Szynkowski vel Sęk.
Wiceminister był też pytany o wypowiedzi przedstawicieli niemieckiego rządu, którzy mówili o potrzebie koordynowania przez NATO dostaw wsparcia dla Ukrainy i niedziałaniu we własnym imieniu w tej materii. Kanclerz Olaf Scholz powiedział na początku września, że Niemcy "nie będą działać w pojedynkę", jeśli chodzi o dostarczenie Ukrainie zachodnich czołgów. Niemcy, jako kraj produkujący używane przez wiele armii europejskich czołgi Leopard - byłby pierwszym krajem, który dostarczyłby taki sprzęt na Ukrainę.
- Sekretarz generalny NATO (Jens Stoltenberg - red.) już się wypowiedział, że nic ze strony NATO nie blokuje świadczenia pomocy przez poszczególne kraje, w tym broni ciężkiej, jak czołgów. Niestety, trzeba to traktować w kategoriach pewnych wymówek. Uważam, że dzisiaj nie czas na wymówki, a czas na zdecydowaną i szybką pomoc - odparł dyplomata.
Pseudoreferenda na Ukrainie
Władze okupacyjne w zajętych częściowo przez wojska rosyjskie czterech obwodach na wschodzie i południu Ukrainy twierdziły, że od piątku do wtorku przeprowadziły tam "referenda" w sprawie przyłączenia tych terenów do Rosji. Działania te armia rosyjska wraz z administracją okupacyjną prowadziły na terytoriach obwodów donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego.
Według brytyjskiego ministerstwa obrony prezydent Rosji Władimir Putin może ogłosić aneksję okupowanych ziem już w piątek.
PAP/dad