"Putin i jego generałowie już są oskarżani o dokonywanie zbrodni wojennych, a nawet ludobójstwa na Ukraińcach, ale jak dotąd powstrzymywali się od użycia broni masowego rażenia" - pisze we wtorek "The Hill". Opierając się na opiniach ekspertów wojskowych, gazeta alarmuje, że Rosja "może eskalować wojnę, z zamiarem powstrzymania strat na polu bitwy" nie tylko poprzez użycie broni atomowej.
Kreml wielokrotnie oskarżał USA o produkowanie broni biologicznej na Ukrainie, nie popierając tego żadnymi dowodami. W odpowiedzi USA ostrzegały, że Rosja może przygotowywać własny atak bronią biologiczną lub chemiczną.
Rosyjski program rozwoju broni biologicznej
Rosja nadal prowadzi program rozwoju broni biologicznej, rozpoczęty jeszcze w czasach ZSRR - oceniał amerykański departament stanu. Zarówno w wypadku broni biologicznej, jak i chemicznej, Rosja podpisała międzynarodowe konwencje zobowiązujące ją do pozbycia się już posiadanego arsenału, ale nie podporządkowała im się - pisze "The Hill".
Ewentualny atak biologiczny lub chemiczny Rosji byłby dość łatwy do potwierdzenia, więc - zdaniem ekspertów - Kreml starałby się przeprowadzić go jako operację pod fałszywą flagą, oskarżając o jego autorstwo Ukraińców - zaznacza gazeta. Dodaje, że takie uderzenie przedstawiono by jako ukraińską prowokację mającą zdyskredytować Rosję jako państwo, które atakuje cywilów.
Skutki ataku odwrotne od spodziewanych
Do jakiegoś stopnia mogłoby to działać na potrzeby rosyjskiej opinii publicznej, ale czasy, w których Rosja mogła mydlić oczy Zachodowi się skończyły. Zachodnie wywiady są bowiem zbyt zaawansowane, by można było ukryć taką operację wojsk rosyjskich - ocenia Ben Connable, ekspert militarny z Uniwersytetu Georgetown w Waszyngtonie. Zaznacza, że takie uderzenie najprawdopodobniej skonsolidowałoby ukraińską obronę i spowodowałoby zwiększenie pomocy militarnej dla Ukrainy, a tym samym jeszcze większe zagrożenie dla rosyjskich żołnierzy, którzy mieliby kontynuować ofensywę po takim ataku.
00:37 sprzet antydronowy - spec - plomecka 12000699_1.mp3 NATO w najbliższych dniach przekaże Ukrainie systemy obrony do zwalczania irańskich i rosyjskich dronów - zapowiedział to sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg - relacja Beaty Płomeckiej (IAR)
"The Hill" przypomina, że Rosja była zaangażowana w ataki z użyciem broni chemicznej podczas wojen w Czeczenii i Syrii, a środek chemiczny Nowiczok był wykorzystywany w zamachach na opozycjonistów i zbiegłych szpiegów, również poza granicami Rosji.
Możliwe zniszczenie tam
Wśród możliwości, które rozważa Rosja, by powstrzymać ukraińską ofensywę w okolicach Chersonia na południu Ukrainy jest też zniszczenie tam na Dnieprze - pisze gazeta, powołując się na analizy politologa prof. Branislava Slantcheva z Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego.
Taki plan zakładałby zniszczenie dwóch tam położonych powyżej Dnieprzańskiej Elektrowni Wodnej w Zaporożu - największej tamy na Dnieprze. Zniszczenie tych obiektów spowodowałoby przełamanie tamy w Zaporożu w przeciągu kilku dni, co z kolei doprowadziłoby do zalania szerokich połaci ziemi w dolnym biegu rzeki. Zamiast walczyć o Chersoń, Ukraińcy musieliby się skupić na ewakuacji setek tysięcy ludzi, nie wspominając o wielu ofiarach - tłumaczy Slantchev.
Dodatkowo najbardziej jastrzębi rosyjscy przywódcy wzywają do zaatakowania tam na północ od Kijowa, co miałoby katastrofalne skutki ponieważ nisko położone tereny, przez które przeszłaby wywołana w ten sposób powódź, są bardzo gęsto zaludnione - uzupełnia ekspert.
Większa intensywność nalotów i ostrzalów
Ostatnie zmasowane ostrzały artyleryjskie pokazały, że Rosja jest również zdolna do zwiększenia intensywności wojny przez uderzenia konwencjonalne - zauważa "The Hill". Ocenia, że chociaż naloty nie złamały woli walki narodu ukraińskiego, to jednak zginęli w nich cywile, poważnie uszkodzono też infrastrukturę energetyczną, a od jej poprawnego działania zależy przetrwanie przez Ukraińców zimy.
Ataki na infrastrukturę cywilną z 17 października są zgodne z szerszym schematem priorytetowego traktowania przez Rosję tworzenia efektu psychologicznego na Ukrainie i stawiania go ponad namacalną efektywność na polu walki - twierdzą eksperci amerykańskiego ISW - Instytutu Studiów nad Wojną (PAP)
IAR/PAP/dad