Do końca 2025 roku Polska może być drugim krajem na świecie po Stanach Zjednoczonych, który będzie wykorzystywał dwa typy samolotów V generacji. Poza zakupionymi już dla polskiego lotnictwa samolotami F-35 Amerykanie zaproponowali bowiem przekazanie nam 24 samolotów F-22A Block 20 Raptor z partii 32 myśliwców, które zgodnie z wcześniejszymi planami miały zostać wycofane z amerykańskiego lotnictwa (USAF) i wysłane do składnicy Davis-Monthan w Arizonie.
Polska ma otrzymać samoloty za symbolicznego dolara, jednak cała operacja nie obejdzie się bez kosztów. Trzeba będzie przede wszystkim zapłacić za przegląd Raptorów, ponieważ te, przeznaczone do wycofania przez USAF, nie służyły już w jednostkach liniowych, ale były wykorzystywane głównie do szkolenia. Polska ma również zabezpieczyć środki na uzbrojenie, szkolenie pilotów i obsługi technicznej oraz przygotowanie infrastruktury naziemnej.
Amerykanie już oszacowali, że potrzeba będzie na to około trzech lat (ze szkoleniem pilotów włącznie), a wszystkie samoloty F-22 trafią do Polski w latach 2024-2025. Będzie to zsynchronizowane z dostawą pierwszych sześciu spośród 32 zamówionych samolotów F-35. Ten czas jest więc stosunkowo krótki, ale trzeba pamiętać, że przygotowanie do transferu rozpoczęły już w marcu 2022 roku (po ataku na Ukrainę), chociaż utrzymywano je w tajemnicy.
Dzięki tym wcześniejszym pracom już wiadomo, że lotniskiem bazowym dla polskich F-22 ma być 32 Baza Lotnictwa Taktycznego w Łasku. Pobyt samolotów F-22 w tej bazie w 2022 roku, nie był bowiem tylko wzmocnieniem operacji NATO Air Shielding, ale miał na celu również sprawdzenie, czy przekazanie amerykańskich myśliwców Polsce jest w ogóle możliwe. W czasie stacjonowania tam Raptorów w 2022 roku, polsko-amerykańska komisja dokonała przeglądu znajdującej się tam infrastruktury i uznał ją za optymalną do tego rodzaju zadania.
Jak się okazało w przygotowania do transferu amerykańskich samolotów wzięła też udział strona niemiecka. Lotniskiem zapasowym dla polskich Raptorów w przypadku zagrożenia ma być bowiem baza lotnicza USA Ramstain w Niemczech. Wynika to z zadań, jakie w ogóle mają pełnić „polskie" F-22 na terenie Europy. Ich celem ma być bowiem obrona całej wschodniej flanki NATO, tak więc w razie potrzeby również nieba nad Słowacją, Rumunią i Bułgarią. Jest to możliwe nie tylko z Polski, ale również z Ramstain przy zasięgu Raptorów 3000 km (bez tankowania w powietrzu).
Takie rozwiązanie zaproponowały same amerykańskie siły powietrzne i to z dwóch powodów. Po pierwsze ma ono pozwolić na szybkie zlikwidowanie luki, jaka pojawi się w polskim lotnictwie po przekazaniu Ukrainie myśliwców MiG-29. Po drugie postanowiono stworzyć na wschodzie Europy odpowiedniki amerykańskich baz dla samolotów F-22 na Alasce (Elmendorf-Richardson) oraz na Hawajach (Pearl Harbor – Hickam). Ze względu na cięcia budżetowe nie jest to możliwe z wykorzystaniem amerykańskich pilotów i obsług, dlatego zaproponowano Polaków.
Wybór był nieprzypadkowy, ponieważ Polska została uznana za kraj, zdolny do prowadzenia tego rodzaju działań niejako w zastępstwie Amerykanów i realizując przy tym własne zadania. Samolot F-22 z Łaska mają dodatkowo zabezpieczyć potrzeby amerykańskich żołnierzy stacjonujących w Polsce jak również bazy rakietowej w Redzikowie. Podobna argumentacja była przyjmowana w Stanach Zjednoczonych przy wydaniu zgody na przekazaniu do Polski najnowszej wersji systemu Patriot z systemem IBCS, do którego dostępu nie otrzymało wcześniej żadne inne państwo. Teraz taka sama sytuacja ma zostać powtórzona w przypadku Raptorów.
Amerykanie uznali, że samoloty F-22 dadzą polskim pilotom możliwość działania również w strefie rażenia rosyjskich i białoruskich systemów przeciwlotniczych dalekiego zasięgu takich jak S-300 i S-400. Ze względu na zmniejszoną skuteczną powierzchnię odbicia (technologia stealth) radary bateryjne mają bowiem dużą trudność w wykrywaniu Raptorów, a już tym bardziej w ich śledzeniu i naprowadzaniu rakiet (o ile w przypadku Rosjan jest to w ogóle możliwe).
W połączeniu z informacjami o sytuacji powietrznej przekazywanymi z samolotów AWACS będzie to czynnik pozwalający na wywalczenie nad Rosjanami co najmniej przewagi w powietrzu, a być może równie panowania w powietrzu. Sprzyjać temu będzie niespotykanie duża manewrowość Raptora, jak na specjalistyczne samoloty stealth, duża prędkość maksymalna (ponad 2,4 Mach) – większa np. niż w rosyjskich myśliwcach Su-35, oraz pakiet nowoczesnego, kierowanego uzbrojenia – w tym najnowszych wersji rakiet „powietrze-powietrze" AIM-120 AMRAAM i AIM-9 Sidewinder.
Uzbrojenie to zasadniczo znajduje się wewnątrz komór uzbrojenia samolotu, co jest jednym z wielu rozwiązań konstrukcyjnych, pozwalających na znaczące ograniczenie skutecznej powierzchni odbicia samolotu. Amerykanie zdają sobie przy tym sprawę, że istnieje możliwość utraty tych statków powietrznych w wyniku walki, jednak dobór obszaru ich działania ma być taki, by Rosjanie nie mieli dostępu do szczątków utraconych Raptorów.
Sprawa jest poważnie traktowana, bo o ile Rosjanie i tak nie byliby zdolni do skopiowania zastosowanych w F-22 rozwiązań (nie mając dostępu do tego rodzaju technologii) to w przypadku Chińczyków sprawa jest już zupełnie inna. Stąd już teraz myśli się o odpowiednich środkach zabezpieczających, na długo przed sprowadzeniem samolotów do Polski.
Źródło: defence24.pl/ho