Pani Justyna Beyer mieszkała w miejscowości Aldie pod Waszyngtonem. Jej córka, dwunastoletnia Brielle Magdalena była obiecującą łyżwiarką figurową. Wraz z matką wracały z zawodów łyżwiarskich w stanie Kansas. W samolot, którym leciały przy podchodzeniu do lądowania na lotnisku imienia Reagana w Waszyngtonie uderzył wojskowy helikopter. Wszyscy zginęli.
Brielle trenowała w Klubie Łyżwiarskim Północnej Wirginii i zdobyła wiele medali i nagród. Cała jej rodzina była oddana sportom lodowym - jej młodszy brat, sześcioletni Kallen jest już hokeistą. trenerami Brielle byli szwedzcy medaliści olimpijscy Kalle Strid i Mikael Olaffson.
"Jestem podekscytowana 2025 rokiem! W tym roku osiągnąłem swoje cele (.) Dziękuję moim trenerom, rodzinie i przyjaciołom za wspieranie mnie na każdym kroku" - napisała dziewczynka pod koniec grudnia 2024 roku w mediach społecznościowych.
Trump: rozbity śmigłowiec leciał zbyt wysoko
Prezydent Donald Trump stwierdził w piątek, że przyczyną zderzenia samolotu i śmigłowca pod Waszyngtonem był błąd pilota Black Hawka. Jak ocenił, leciał on na zbyt wysokim pułapie
"Śmigłowiec Blackhawk leciał zdecydowanie za wysoko. Znacznie powyżej limitu 200 stóp (61 metrów). To nie jest zbyt skomplikowane do zrozumienia, prawda???" - napisał Trump.
Prezydent nie wyjaśnił, na czym opiera swoje wnioski, ani nie podał więcej szczegółów. Na kwestię wysokości przelotowej śmigłowca zwracał uwagę już wcześniej. W czwartek powiedział, że "nie podoba mu się, że śmigłowiec był na dokładnie tej samej wysokości, co samolot".
"Śmigłowiec powinien być 1000-500 stóp (300-150m) nad nim albo pod nim. Samolot był na wysokości 300-400 stóp" - mówił podczas podpisywania rozporządzeń. Trump powiedział też wówczas, że nie opowiada się za zmniejszeniem ruchu lotniczego w regionie, w tym lotów wojskowych, "o ile są w odpowiednim miejscu i nie na tym samym pułapie (co samoloty pasażerskie)".
IAR/PAP/dad