47-letni Nate Vance, Teksańczyk i były żołnierz piechoty morskiej USA, do stycznia 2025 roku ryzykował życie na ukraińskim froncie. Walczył w krwawych bitwach o Bachmut, Pokrowsk i Kupiańsk jako członek ochotniczych oddziałów. Po powrocie do Stanów Zjednoczonych nie ukrywa swojego rozczarowania postawą kuzyna i polityką amerykańskich władz wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę. "Donald Trump i mój kuzyn najwyraźniej wierzą, że mogą udobruchać Władimira Putina. Ale się mylą" – powiedział "Le Figaro".
00:47 13515203_1.mp3 Kuzyn wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych J.D. Vance’a walczył jako ochotnik na Ukrainie przeciwko Rosji. Informuje o tym francuski dziennik " Le Figaro". Materiał Stefana Foltzera
Wypowiedź ta jest wyrazem jego frustracji wobec polityki nowej administracji USA, która ogranicza pomoc dla Ukrainy i podejmuje próby negocjacji z Rosją na warunkach, które Nate uważa za niebezpieczne. Nate i J.D. Vance mają wspólnych dziadków. Wychowywali się razem, spędzali wspólnie wakacje, jednak w ostatnich latach ich drogi się rozeszły. Nate przyznał, że wielokrotnie próbował skontaktować się z kuzynem, by przekazać mu informacje o rzeczywistej sytuacji na froncie, ale J.D. Vance nigdy nie wykazał zainteresowania.
Kulminacja rozczarowania
Kulminacją rozczarowania Nate’a było spotkanie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego z Donaldem Trumpem i J.D. Vance’em 28 lutego w Białym Domu. Kuzyn wiceprezydenta był wstrząśnięty sposobem, w jaki jego krewny potraktował Zełenskiego. "Myślałem, że się udławię, gdy usłyszałem, jak J.D. tłumaczy Zełenskiemu, że wie dużo o wojnie, bo oglądał wiadomości. Jego własny kuzyn był na pierwszej linii frontu i mógł mu powiedzieć prawdę. Ale on nigdy nie chciał tego usłyszeć" – relacjonował Nate w rozmowie z "Le Figaro".
Nate Vance udał się na Ukrainę tuż po rosyjskiej inwazji 24 lutego 2022 roku. Początkowo pomagał w działaniach humanitarnych we Lwowie, jednak z czasem zdecydował się wstąpić do ochotniczych oddziałów wojskowych. Walczył między innymi w oddziale "Wilki Da Vinciego" oraz organizacji "Honor", która od 2014 roku opiera się rosyjskiemu imperializmowi. Jego towarzysze broni wspominają go jako doświadczonego, odważnego żołnierza, który, mimo starszego wieku, dotrzymywał kroku młodszym ochotnikom.
Nie wszyscy popierali jego decyzję
Jego decyzja o wyjeździe na front nie została dobrze przyjęta przez wszystkich. W rodzinnym Teksasie wielu nie rozumie jego wyborów, a nawet jego własna matka publicznie popiera prorosyjską narrację. W mediach społecznościowych określa Zełenskiego mianem "małego pretensjonalnego gówniarza".
Nate wrócił do Stanów Zjednoczonych w styczniu 2025 roku, gdy jego kuzyn został wiceprezydentem. Uważał, że ryzyko dostania się do rosyjskiej niewoli było zbyt duże – Moskwa mogłaby wykorzystać go jako kartę przetargową przeciwko USA. Mimo swojego zaangażowania w pomoc Ukrainie i osobistego doświadczenia wojennego, nie widzi zmiany w postawie amerykańskich władz. "Jesteśmy pożytecznymi idiotami Putina" – komentuje politykę administracji Trumpa wobec Ukrainy.
Dla Nate’a Vance’a wybory jego kuzyna i prezydenta USA są osobistym ciosem. "To, że jesteś z mojej rodziny, nie oznacza, że pozwolę ci zabijać moich towarzyszy" – podkreśla. Historia Nate’a Vance’a to nie tylko opowieść o człowieku, który zdecydował się walczyć za sprawę, w którą wierzy, ale także o głębokich podziałach, jakie wojna na Ukrainie wywołuje nawet w rodzinach amerykańskich polityków.
IAR/PAP/dad