Dniem wyborczym dla obywateli polskich przebywających w Ameryce jest oficjalnie sobota. Ponieważ jednak w tym roku głosowanie odbywa się wyłącznie drogą korespondencyjną, wiele osób przesłało zwrotne pakiety wyborcze z kartami do głosowania już wcześniej.
Osoby, które zarejestrowały się do udziału w wyborach, mają też możliwość dostarczania pakietów osobiście. Do piątku dotarło do nas łącznie ponad 14 600 pakietów wyborczych, co oznacza frekwencję na poziomie 79 proc. Już dzisiaj jest ona wyższa niż w drugiej turze wyborów prezydenckich 2015 roku – powiedział konsul generalny w Nowym Jorku Adrian Kubicki.
Ponieważ amerykańska poczta jest czynna także w soboty, konsul nie wyklucza, że w ciągu dnia liczba zwróconych pakietów może jeszcze wzrosnąć. Wiele osób mieszkających w niedalekiej odległości od konsulatu także przyniesie karty do głosowania, co skłania do wniosku, że frekwencja może być rekordowo wysoka.
Pierwsze wybory korespondencyjne w historii
- Po raz pierwszy przeprowadzamy wybory korespondencyjnie. Jest to poważny test dla na wszystkich, ale również dla amerykańskiej poczty. Zważywszy na frekwencję, która jest wyższa niż poprzednio, widać, że wybory są przeprowadzane w sposób skuteczny, a korespondencyjna forma jest wygodna dla wszystkich osób, które chcą zagłosować - ocenił Kubicki.
Podkreślił, że dzięki doświadczeniom z pierwszej tury udało się usprawnić proces wysyłania pakietów wyborczych. Konsulat wyekspediował wszystkie pakiety już w środę po zakończeniu pierwszej tury głosowania.
- Pewnego rodzaju perturbacje spowodowały dwa dni świąteczne z okazji Dnia Niepodległości - 3 i 4 lipca, kiedy poczta nie pracowała. Jednak dzięki temu, że przesyłki wyszły od nas wcześniej niż w pierwszej turze, spowodowane tym opóźnienia zdołaliśmy nadrobić - zapewnił Kubicki.
Możliwość głosowania
Zwrócił też uwagę, że głosowanie jest możliwe, ponieważ w USA doszło do rozluźnienia restrykcji wprowadzonych po wybuchu epidemii koronawirusa. Dodatkowo polskie placówki dyplomatyczne prowadziły rozwiązania, które zapewniły bezpieczeństwo personelu i głosujących.
- Każdy mógł wrzucić pakiet bez kontaktu z inną osobą. W sobotę, jeśli będzie duża liczba chętnych, jeszcze bardziej to ułatwimy ustawiając urnę w drzwiach. Kartę do głosowania będzie można wrzucić bez dotykania klamki - wyjaśnił konsul.
75-procentowa frekwencja w Chicago
75-procentową frekwencją odnotowano już w piątek w okręgu wyborczym w Chicago. Do godziny 16 czasu miejscowego do konsulatu dotarło 12 800 spośród wszystkich 17,5 tys. pakietów wyborczych wysłanych do zarejestrowanych wyborców.
- Przewidujemy również, że poczta amerykańska dostarczy sporo pakietów wyborczych w sobotę. Rozesłaliśmy je 1 i 2 lipca- powiedział konsul generalny Piotr Janicki.
Jak zaznaczył w dniu wyborów komisje będą pracować w Chicago w powiększonym składzie. Wynika to z faktu, że ponad 4800 osób w tym okręgu konsularnym dopisało się do spisu wyborców bezpośrednio przed druga turą głosowania. Pracy, jak podkreślił, "będzie trochę więcej".
- Wiem, że ludzie zbierają pakiety wyborcze w rodzinach albo w różnych organizacjach polonijnych i zamierzają je dowieźć zbiorczo. Jest to dozwolone pod warunkiem, że każdy pakiet jest indywidualnie opakowany zgodnie z obowiązującą instrukcją - tłumaczy Janicki.
Większa liczba wyborców
Wśród głosujących w okręgu chicagowskim przeważają wyborcy ze stanu Illinois. Fakt, że wybory odbywają się korespondencyjnie, może jednak wpłynąć na proporcje, jeśli chodzi o udział wyborców z innych stanów - takich jak obydwie Dakoty, Iowa czy Nebraska.
- Dzięki takiej formule wyborów trafiliśmy, jak myślę, także do elektoratu, który ze względu na odległość od tradycyjnych ośrodków polonijnych miał wcześniej trudności z uczestnictwem w wyborach - powiedział konsul.
Okręg wyborczy w Chicago obejmuje dziesięć stanów Środkowego Zachodu Stanów Zjednoczonych.
PAP/dad