Redakcja Polska

Jak wychować dziecko wielojęzyczne? Ciekawy poradnik dla rodziców w kraju i na emigracji

06.04.2022 16:22
- Dziesięć lat temu, będąc w ciąży, wpadłam na szalony pomysł, by do noworodka mówić po hiszpańsku i wychować dziecko dwujęzyczne. Ludzie patrzyli na mnie z niedowierzaniem, ale ja ambitnie trwałam w moim postanowieniu. Nie byłoby w tym nic trudnego, gdyby nie los, który rzucił nas na głęboką wodę i sprawił, że po kilku przeprowadzkach, zamieszkaliśmy na Malcie. Od tego momentu historia nabrała innego koloru. Z otoczenia zniknął język polski. Pojawił się język angielski i język maltański - mówi Martyna Górniak - Pełech, autorka książki „Dzieci Wielojęzyczne. Niezwykła historia zwykłej rodziny”.
Audio
  • Do wysłuchania rozmowy z Martyną Górniak - Pełech, tłumaczką, dziennikarką, fotoreporterką i podróżniczką, autorką książki „Dzieci Wielojęzyczne. Niezwykła historia zwykłej rodziny”, zaprasza Halina Ostas [posłuchaj]
Martyna Górniak-Pełech w studiu Polskiego Radia dla Zagranicy
Martyna Górniak-Pełech w studiu Polskiego Radia dla ZagranicyMateriały prasowe

Wychować dziecko nie jest łatwo, a wychować dziecko dwujęzyczne początkowo wydaje się projektem zupełnie niewykonalnym. Wiele polskich mam zna temat od podszewki. Ale co zrobić, kiedy czas się spakować i po raz kolejny wyjechać? Jak oznajmić dziecku, że w jego życiu pojawi się trzeci język? A wraz z nimi nowa tradycja, kultura i nowe otoczenie. Projekt wtedy nabiera zupełnie innego kształtu, a życie nabiera szalonego tempa. Utrzymanie bieżących języków bierze górę nad nauką nowych. Język ojczysty nagle staje się językiem mniejszości, o który trzeba walczyć.

Los rzuca rodzinę na głęboką wodę Morza Śródziemnego, gdzie na maleńkiej wyspie okazuje się, że trzy języki to wciąż za mało. I wtedy dopiero zaczyna się prawdziwa przygoda. Zwariowana, obfitująca w zabawne sytuacje i wzruszające momenty. Pełna podróży, zaskakujących pomysłów kreatywnej mamy i realizacji niezwykłych planów.

- W naszej czteroosobowej rodzinie zaczęliśmy mówić w czterech językach, a wszyscy jesteśmy Polakami, traktując wszystkie w sposób naturalny, jako tzw. „język pierwszy” - opowiada Martyna Górniak - Pełech, tłumaczka, dziennikarka i podróżniczka, autorka książki „Dzieci Wielojęzyczne. Niezwykła historia zwykłej rodziny”.

Zdjęcie ilustracyjne Zdjęcie ilustracyjne

"To niemała umiejętność, ważne sprawy ująć w lekki ton narracji. Autorka chce przede wszystkim zarazić swoich czytelników optymizmem, pokazać im, że możliwe jest pomyślne wychowywanie dzieci wielojęzycznych. A do tego wcale nie takie bolesne, wcale nie takie stresujące, jak mogłoby się nam wydawać" - napisał o książce prof. Przemysław Szczurek z Uniwersytetu Wrocławskiego.

Wielojęzyczność nabrała teraz dodatkowego wymiaru i wagi w sytuacji gdy do naszego kraju przybyło blisko dwa i pół miliona uchodźców z Ukrainy. - To dla nas szansa na poznanie języka i kultury naszych wschodnich sąsiadów. Moje dzieci z wielkim zainteresowaniem uczą się ukraińskich słów i poznają nowych przyjaciół z Ukrainy. Moja córka Krysia została w swojej klasie wydelegowana, aby się tymi dziećmi w jakiś szczególny sposób zająć. Każda nowa osoba z Ukrainy, która w klasie się pojawia siada w ławce z Krysią, bo jak mi powiedziała jej wychowawczyni, Krysia sobie doskonale zdaje sprawę z tego co znaczy być dzieckiem w obcym kraju, co znaczy nie mówić płynnie w danym języku. Ona to świetnie rozumie bo ona to przeżyła w swoim życiu - mówi Martyna Górniak - Pełech.

Zapraszamy do lektury wszystkich, którym temat wielojęzyczności nie jest obcy. A także tych, którzy chcą poznać niezwykłą historię zupełnie zwykłej rodziny. Książką jest dowodem na to, że wielojęzyczność i wielokulturowość mogą być sposobem na życie pełne szalonych pomysłów i wspaniałej zabawy.

Do wysłuchania rozmowy z Martyną Górniak - Pełech, tłumaczką, dziennikarką, fotoreporterką i podróżniczką, autorką książki „Dzieci Wielojęzyczne. Niezwykła historia zwykłej rodziny”, zaprasza Halina Ostas.