Prezydent wspominał w czwartek w TVP wydarzenia 10 kwietnia 2010 roku. Podkreślił, że tego dnia nie był w delegacji prezydenckiej i pojechał do swojego domu w Krakowie, gdzie tuż przed godziną 9. otrzymał telefon. - Dzwoniła nasza znajoma, która kiedy usłyszała mój głos, rozpłakała się, ja zacząłem się pytać, co się stało? A ona powiedziała do mnie takim zapłakanym głosem, że spadł samolot z prezydentem. Nigdy tych słów nie zapomnę - wspominał Andrzej Duda.
10. rocznica katastrofy w Smoleńsku. Niezwykłe wydawnictwa Polskiego Radia
- Dzisiaj nie można powiedzieć, co tam w Smoleńsku się stało i dlaczego, między innymi dlatego, że na samym początku podejmowano takie, a nie inne decyzje – powiedział prezydent w okolicznościowym materiale w TVP1.
Portal PolskieRadio24.pl przygotował raport specjalny smolensk.polskieradio24.pl,
Jako przykład podał "kompletnie niezrozumiałą decyzję o tym, żeby uznać, że lot polskiej delegacji do Smoleńska samolotem wojskowym (...) był lotem cywilnym, że w związku z tym nie będzie stosowana dwustronna umowa pomiędzy Polską a Federacją Rosyjską dotycząca katastrof przy lotach wojskowych, tylko będzie stosowana konwencja chicagowska dotycząca lotów cywilnych".
To - według prezydenta - "znacząco pogorszyło naszą sytuację w całym śledztwie dotyczącym przyczyn katastrofy".
"Decyzje Donalda Tuska, jego rządu, to były bardzo poważne błędy"
Lech Kaczyński - sylwetka prezydenta
- To między innymi, w moim przekonaniu, spowodowało, że do dzisiaj nie mamy w Polsce czarnych skrzynek, do dzisiaj nie mamy wraku samolotu, tylko wszystko znajduje się w Rosji. To właśnie dlatego, że na początku podjęto takie, a nie inne decyzje. To były decyzje Donalda Tuska, jego rządu, to były bardzo poważne błędy – mówił prezydent.
- Ówcześnie rządzącym można za to postawić tylko i wyłącznie ocenę niedostateczną – oświadczył Andrzej Duda.
"Moment kompletnej pustki''
Pytany, jakie emocje wtedy nim targały, Andrzej Duda odparł, że przede wszystkim wiedział, kto poleciał do Smoleńska. - Więc największe emocje dla mnie, to był moment, w którym powiedzieli, że wszyscy zginęli. To był moment kompletnej pustki, takiej bezdennej rozpaczy, która powoduje, że człowiek czuje się, jakby był wydrążony w środku - powiedział prezydent.
Dodał, że długo nie mógł się z tego otrząsnąć. - A kto wie, myślę, że dużo z tego i do dzisiaj jest gdzieś tam w mojej głębokiej świadomości, jako po prostu pewien ból - zaznaczył Andrzej Duda.
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154, wiozącego delegację na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej, zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy wojska i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski.
dn