"Już teraz wiadomo, że od początku przyszłego roku będziemy zajmować się wdrażaniem rozporządzenia w sprawie mechanizmu (praworządności), a więc także Polską i Węgrami" - oświadczyła czeska polityk, zastrzegając, że nowe regulacje nie są panaceum na wszystkie problemy Unii.
"Mamy teraz dodatkowe opcje sankcji. Ale będziemy musieli ciężko pracować, aby rzeczywiście skorzystać z możliwości cięcia środków. Będziemy nadal musieli stosować wszystkie przepisy UE, które już istnieją, aby monitorować praworządność w państwach członkowskich" - dodała.
Porozumienie ws. budżetu
10 grudnia unijni przywódcy na szczycie w Brukseli ustalili, że budżet UE, włączając Next Generation EU (instrument odbudowy), musi być chroniony przeciwko wszelkiego rodzaju nadużyciom finansowym, korupcji, konfliktowi interesów, a samo ustalenie, że doszło do naruszenia zasady państwa prawa nie wystarczy do uruchomienia mechanizmu blokowania środków finansowych dla państw członkowskich.
Komisja Europejska - która ma uruchamiać mechanizm blokowania środków unijnych - opracuje i przyjmie wytyczne dotyczące sposobu w jaki będzie stosować rozporządzenie, w tym metodologii przeprowadzania swojej oceny.
Taki zapis w konkluzjach szczytu, to efekt sprzeciwu Polski i Węgier wobec rozporządzenia dotyczącego mechanizmu powiązania dostępu do środków unijnych z kwestią praworządności.
Kompromis z Warszawą i Budapesztem
Kompromis z Warszawą i Budapesztem przewiduje też, że nowe regulacje zostaną najpierw sprawdzone pod kątem zgodności z prawem unijnym przez Europejski Trybunał Sprawiedliwości (ETS).
"To oczywiście ETS zdecyduje, jak długo będzie trwało postępowanie. Ale według moich prognoz wydanie werdyktu zajmie miesiące, a nie lata. W przypadku procedury przyspieszonej można spodziewać się, że potrwa to mniej niż dwanaście miesięcy" - powiedziała w rozmowie z berlińskim dziennikiem wiceszefowa KE.
Pytana o to, jakie ma konkretne zarzuty wobec Polski i Węgier, zwróciła uwagę, że przeciwko obu krajom toczy się postępowanie na podstawie art. 7 Traktatu o Unii Europejskiej.
"W przypadku Polski od 2015 roku jednym z tematów jest reforma wymiaru sprawiedliwości.(...) Jeśli Polska nie rozwiąże naszych obaw co do organu dyscyplinarnego, nie zawaham się skierować sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości na początku przyszłego roku. Nie chcę tu tracić czasu" - zagroziła Jourova.
PAP/dad