Według zeznań świadków, już 8 i 9 lutego 1940 roku komórki NKWD działające na terenach okupowanych przez Armię Czerwoną dostały imienne listy osób, które miały zostać wywiezione do łagrów.
Część deportowanych nie przeżyła podróży, a wielu zmarło wykonując katorżniczą pracę.
Rosyjscy historycy badający stalinowskie zbrodnie ustalili, że rozkaz deportowania polskich rodzin mieszkających na Kresach Wschodnich II Rzeczypospolitej został podpisany przez Radę Komisarzy Ludowych już 5 grudnia 1939 roku. Przez dwa miesiące NKWD przygotowywało imienne listy deportacyjne.
„Oni rzeczywiście byli przygotowani i dokładnie wiedzieli kogo wywożą” - wspominała przed laty w rozmowie z Polskim Radiem Maria Kleczewska, która przeżyła deportację. Kobieta opowiadała o nieludzkich warunkach w trakcie transportu, o głodzie i chorobach. „Gdy wysiedliśmy z wagonów okazało się, że oni mieli listy ze szczegółowymi danymi dotyczącymi każdego z nas, czyli byli doskonale przygotowani” - tłumaczyła Maria Kleczewska.
Zdaniem badaczy stalinowskich zbrodni, Sowieci tworząc imienne wykazy korzystali między innymi z danych przekazywanych przez Gestapo. Hitlerowska tajna policja, po napaści na Polskę, przejęła znaczną część archiwów państwowych.
Według części historyków, w tym George’a Watsona z uniwersytetu w Cambridge, decyzje dotyczące masowych wywózek Polaków w głąb ZSRR oraz zamordowania polskich jeńców wojennych zapadły w trakcie wspólnych konferencji Gestapo i NKWD. Pierwsze pociągi z deportowanymi Polakami wyruszył w nocy z 9 na 10 lutego 1940 roku i zmierzały do punktów przerzutowych w obwodzie archangielskim, między innymi do Kotłasu i Wołogdy.
IAR/ks