Redakcja Polska

Chmura z Czarnobyla nad Polską. Co wydarzyło się 26 kwietnia 1986 roku?

26.04.2020 17:29
Kiedy w noc 26 kwietnia 1986 roku, o godz. 1:23 w nocy, reaktor w Czarnobylu topił się w następstwie splotu okoliczności i błędów, które popełniono w trakcie przeprowadzanego wówczas testu, nie istniała w Polsce żadna instrukcja czy plany na wypadek takiej katastrofy.
Audio
  • Wypowiedź prof. Jerzego Eislera o katastrofie elektrowni atomowej w Czarnobylu oraz fragment nagrania archiwalnego z przemówieniem Michaiła Gorbaczowa - audycja historyczna Andrzeja Sowy (17.12.2000).
Elektrownia w Czarnobylu dzisiaj. Widoczny nowy sarkofag, tzw. Arka, nieumieszczony jeszcze nad budynkiem bloku 4. Zdjęcie wykonane z dachu jednego z bloków w Prypeci
Elektrownia w Czarnobylu dzisiaj. Widoczny nowy sarkofag, tzw. "Arka", nieumieszczony jeszcze nad budynkiem bloku 4. Zdjęcie wykonane z dachu jednego z bloków w PrypeciShutterstock/Milosz Maslanka

Nikt nie spodziewał się wówczas, aby awaria w cywilnym zakładzie jądrowym w jakimś kraju europejskim wymagała działań władz polskich dla ochrony ludności. Nawiasem mówiąc, jak się dziś okazało, w żadnym z tych państw nie istniały plany przeciwdziałania skutkom podobnych katastrof.

Źródło: youtube

Informacja o wypadku była w początkowej fazie ukrywana przez władze w Moskwie. Jak skomentowali to dziennikarze Dusko Doder i Louise Branson, początkową reakcją KPZR było „blokowanie informacji w nadziei, że skutki katastrofy jakoś same znikną, albo że nikt ich nie zauważy”.


Czarnobyl.Serial a rzeczywistość. Pytamy fizyka jądrowego

W Polsce działała jednak dobrze zorganizowana i wyszkolona Służba Pomiarów Skażeń Promieniotwórczych koordynowaną przez Centralne Laboratorium Ochrony Radiologicznej (CLOR) w Warszawie. W jej skład wchodziło wtedy około 140 placówek pomiarowych rozmieszczonych mniej więcej równomiernie na terenie całego kraju. CLOR był jedyną w Europie placówką, która miała możliwość mierzenia skażeń przestrzeni powietrznej państwa, na wszystkich wysokościach troposferycznych i w dolnej stratosferze, co było wówczas ewenementem w Europie.

System ten stworzono z myślą o przeciwdziałaniu skutkom ataku jądrowego, głównie dla potrzeb obrony cywilnej. W przeciwieństwie do wojskowego systemu wykrywania skażeń promieniotwórczych, potrafił on wykryć skażenia o dużo niższym poziomie promieniowania.

Elektrownia płonie - czujniki wariują

O godz. 7:00, 28 kwietnia, placówka SPSP w Mikołajkach zarejestrowała aktywność izotopów promieniotwórczych w powietrzu ponad pół miliona razy większą, niż normalnie. Wiadomość o tym przekazano telefonicznie do CLOR o godz. 9:00. Dane te potwierdzono aparaturą w Warszawie, jak i odczytami z innych placówek.

Źródło: youtube.pl

W ciągu następnych dwóch godzin wpłynęło wiele raportów z sieci placówek SPSP, które wskazywały, że chmura radioaktywnego powietrza przesuwa się nad Polską od wschodu i pokrywa jej północno-wschodni obszar. W południe w Warszawie stężenie cezu-137 w powietrzu wynosiło 3300 mBq/m3, tj. ponad 80 000 razy więcej niż średnio w poprzednim roku.

Początkowo polscy naukowcy przypuszczali, że gdzieś nastąpiła eksplozja atomowa. Jednak po przeprowadzeniu szeregu kolejnych badań i testów w CLOR stwierdzono, że jego skład izotopowy zanieczyszczeń powietrza jest typowy dla procesów reaktorowych, a nie wybuchu jądrowego. Dopiero o godz. 18 specjaliści dowiedzieli się z radia BBC, że chodzi o Czarnobyl. Wskazuje to na silną blokadę informacji, jaką wprowadziły sowieckie władze.

Naukowcy ratują Polaków Lugolem

W nocy z 28/29 kwietnia CLOR przedstawiło władzom propozycje ochrony ludności, której istotnym punktem było podanie dużej dawki jodu w celu zablokowania wchłaniania radioaktywnego izotopu jodu 131, kumulującego się w tarczycy i mogącego doprowadzić do rozwoju nowotworu tego narządu. Wobec niedostępności tabletek jodowych, podjęto niekonwencjonalną decyzję o wykorzystaniu w tym celu płynu Lugola, czyli wodnego roztworu jodku potasu i pierwiastkowego jodu.

W dniu 29 kwietnia po całonocnych obradach członkowie Biura Politycznego KC PZPR i rządu powołali Komisję Rządową, która o godz. 11 podjęła decyzję o podaniu płynu Lugola dzieciom i młodzieży (po raz pierwszy na świecie) w 11 województwach północno-wschodnich, nad którymi przeszła radioaktywna chmura. Akcja rozpoczęła się tego samego dnia wieczorem; w ciągu 24 h jod podano ok. 75% populacji dzieci w tym rejonie. W dniu 29 kwietnia akcję rozszerzono na cały kraj. W wyniku akcji jodowej 18.5 mln ludzi przyjęło blokującą dawkę płynu Lugola, w tym ponad 95% dzieci i młodzieży. Była to pierwsza w historii medycyny tak wielka akcja profilaktyczna dokonana w ciągu kilku dni. Rozpoczęto ją po około 13 godzinach od powziętej decyzji. Akcja ta dowodzi wysokiej sprawności organizacyjnej i zdolności do improwizacji Polaków. Był to jeden z przypadków w PRL, kiedy władze polskie mimo początkowych oficjalnych zaprzeczeń strony radzieckiej podjęły działania wbrew ich zaleceniom, ale w interesie własnych obywateli. Ewenementem było opublikowanie przez gazety komunikatu Komisji Rządowej wraz z tabelą skażeń. Jednak po początkowo dobrej współpracy CLOR i władz, badania skażenia prowadzone przez CLOR napotykały na trudności, a z końcem maja CLOR otrzymało nakaz zakończenia monitorowania ilości jodu-131 w tarczycy u dzieci.

Dziennik Telewizyjny z 30.04.1986; źródło: youtube.pl

I tak wkrótce po decyzjach podjętych pod koniec kwietnia władze PRL wprowadziły politykę dezinformacyjną, sugerującą niewielką skalę skażenia. Nie zamknięto szkół, nie zalecono niewypuszczania dzieci z domów, zamykania okien, dokładnego mycia owoców i warzyw, zbyt długiego przebywania na powietrzu. Odstąpiono też od polewania ulic wodą. Władze zachęcały do pierwszomajowych pochodów.

Największa katastrofa przemysłowa w dziejach? Niekoniecznie...

Czarnobyl wypalił jednak w zbiorowej świadomości piętno jednej z największych katastrof przemysłowych w dziejach, mimo że tak naprawdę nigdy nią nie był. Skutki psychologiczne następstw awarii czarnobylskiego bloku 4 dały o sobie znać w momencie, gdy tsunami uszkodziło elektrownię atomową w japońskiej Fukushimie.


Największe katastrofy przemysłowe

Do dziś trwa spór ekspertów o liczbę ofiar katastrofy. Raport Komitetu Naukowego ONZ do spraw Skutków Promieniowania Atomowego (UNSCEAR) stwierdza, że 134 pracowników elektrowni jądrowej i członków ekip ratowniczych było narażonych na działanie bardzo wysokich dawek promieniowania jonizującego, po których rozwinęła się ostra choroba popromienna. 28 z nich zmarło w wyniku napromieniowania, a 2 od poparzeń.


Mapa skażenia radioaktywnego terenów wokół elektrowni na rok 1996; Mapa skażenia radioaktywnego terenów wokół elektrowni na rok 1996;

Raport Lekarzy Przeciw Wojnie Nuklearnej szacuje liczbę wypadków raka tarczycy powstałych z powodu katastrofy na 10 000 i sądzi, że istnieje możliwość kolejnych 50 000 przypadków, do tego doszło do 10 000 deformacji płodów i śmierci 5000 niemowląt. Jednak do tej pory nie zaobserwowano jakichkolwiek negatywnych skutków wśród dzieci urodzonych po awarii. Związek Czarnobyla, organizacja zrzeszająca likwidatorów elektrowni podaje, że 10% z 600 000 osób pracujących przy tym procesie już nie żyje (20 lat po tragedii), a kolejnych 165 000 jest niepełnosprawnych. Z kolei profesor Wade Allison z Uniwersytetu Oksfordzkiego oszacował ilość śmierci nowotworowych z powodu Czarnobyla na 81. Współcześnie status osoby poszkodowanej w wyniku katastrofy w Czarnobylu posiada 1 milion dzieci i 2 miliony dorosłych.


Opracowanie - Dariusz Adamski