Ks. Tomasz Trzaska z Biura Poszukiwań i Identyfikacji polskiego IPN podkreślił, że celem przyjazdu jest zweryfikowanie mogiły obrońców Lwowa z września 1939 roku na dawnym cmentarzu na Zboiskach. - Nasze prace polegają na tym, aby zapoznać się z terenem i porównać to z dokumentami, które zdobyliśmy w ostatnim czasie. Z materiałami, które mogą wskazywać nam dokładnie, gdzie może znajdować się mogiła polskich żołnierzy września 1939 roku. Nie planujemy ekshumacji, nie planujemy głębokich wkopów. Natomiast chcemy sprawdzić czy rzeczywiście znajduje się tutaj mogiła żołnierzy - powiedział ks. Trzaska.
Kapelan dodał, że IPN otrzymał zgodę od władz ukraińskich na poszukiwania szczątków polskich żołnierzy. - Posiadamy odpowiednie zgody na prace ziemne. Instytut Pamięci Narodowej, w porozumieniu ze stroną ukraińską, zawsze respektuje przepisy. Nigdy nie podejmujemy prac, kiedy nie mamy zgód formalnych - powiedział ks. Tomasz Trzaska.
Fot. Eugeniusz Sało/ Kurier Galicyjski
Lubomyr Horbacz, kierownik ukraińskiego Towarzystwa Poszukiwań Ofiar Wojny "Pamięć" we Lwowie opowiedział o dwóch wersjach, gdzie mogą być pochowane szczątki polskich żołnierzy. - Według informacji świadków, którzy kiedyś tutaj mieszkali, jedno prawdopodobnie znajduje się pośrodku cmentarza, a drugie - przy wejściowej arce. Najpierw zbadamy teren cmentarza za pomocą wiertarki geologicznej, czyli będziemy wiercić dziury w miejscu prawdopodobnego pochówku. Po sprawdzeniu składu gleby spróbujemy ustalić, czy jest tam pochówek, czy go nie ma - powiedział szef Towarzystwa "Pamięć".
Eksperci z polskiego IPN mają w planach także sprawdzenie dawnego cmentarza w Hołosku. - Chcemy zbadać również cmentarz w miejscowości Hołosko. Podejrzewamy, że może się tam znajdować ponad 100 mogił żołnierzy września 1939 roku. Planujemy pobyt do końca tygodnia - podsumował ks. Tomasz Trzaska.
Fot. Eugeniusz Sało/ Kurier Galicyjski
W 2017 roku władze ukraińskie wprowadziły zakaz ekshumacji i upamiętnień polskich ofiar na Ukrainie. Zakazy te zostały niedawno zniesione.
Eugeniusz Sało/ Kurier Galicyjski