"Chcielibyśmy widzieć tu inne zachowanie" - podkreśla Rodniański w sobotę w dzienniku "Welt". "Niemcy musiałyby działać znacznie bardziej zdecydowanie i szybko. W przeciwnym razie będzie to dużo kosztować UE. Widać to już po tym, że Putin dzięki wzrostowi cen surowców może finansować swoją wojnę, a nawet budować rezerwy. Rosja jest więc w sytuacji, która pozwala jej na dalsze szantażowanie Niemiec, jak w przypadku kanadyjskiej turbiny".
Na uwagę, że minister gospodarki Habeck argumentuje, iż brak dostawy turbin, a tym samym brak ponownego uruchomienia rurociągu Nord Stream 1, zagroziłby bezpieczeństwu dostaw w Niemczech i już wywołuje obawy o eksplozję cen energii w zimie, Rodniański odpowiada: "Na Ukrainie toczy się wojna, giną ludzie, zajmowane są tereny. To jest już inny poziom problemów, z którymi się tam stykamy. A kiedy bogata Europa, czyli w tym przypadku Niemcy, martwi się o rosnące koszty energii, mogę tylko powiedzieć: w bogatym kraju można sobie z tym poradzić. Jeśli na szali jest pokój w Europie, to jest to cena, którą należy zapłacić".
Polacy i Brytyjczycy najlepszymi przyjaciółmi
Na pytanie do kogo Wołodymyr Zełenski zadzwoniłby obecnie, mając nadzieję na "życzliwe ucho" i wsparcie, doradca prezydenta Ukrainy mówi, że nie chce "tworzyć rankingu wiarygodnych partnerów" i rozmawia "ze wszystkimi". "Ale tajemnicą poliszynela jest również to, które kraje najbardziej nas wspierają i we wszystkich sprawach pozostały tak lojalne, jak to tylko możliwe" - dodaje.
"Są to przede wszystkim kraje bałtyckie, Polska i Wielka Brytania. Oczywiście Europa nadal nas wspiera, ale niestety zawsze są trudności z niektórymi krajami, na przykład z dostawą broni lub pomocą finansową, z którymi musimy prowadzić wiele rozmów" - stwierdza Aleksander Rodniański.
IAR/PAP/dad