"Janusz Szeremeta, Krzysztof Tyfel, Clayton Hightower. Dziś w #Charków pożegnaliśmy żołnierzy Legionu Międzynarodowego walczących w obronie Ukrainy i nie tylko jej. Informacje o pogrzebach będą w późniejszym terminie" - poinformowała na Facebooku dziennikarka "Wprost" Karolina Baca-Pogorzelska, która utrzymuje stały kontakt z Polakami z Legionu.
Opublikowała zdjęcie trzech trumien, stojących na cmentarzu. Dwie z nich owinięte były flagami Polski i Ukrainy. Na trzeciej była flaga Stanów Zjednoczonych i ukraińska.
Wiadomość o śmierci Polaków nadeszła w poniedziałek. Janusz Szeremeta, pseudonim „Kozak”, pochodził z Dynowa w Podkarpackiem. Do składającego się z cudzoziemców Legionu Międzynarodowego zgłosił się na ochotnika.
"Wiem, że już stamtąd nie wrócimy"
Korespondent PAP rozmawiał z Szeremetą przez telefon 11 listopada. - Uwierz mi, że jeszcze będzie o nas głośno - powiedział wówczas Polak.
- Ja wiem, że my już stamtąd nie wrócimy. Chyba, że zerwiemy kontrakt. Tam jest taki młyn, że ja wiem, że jedyną opcją przeżycia dla mnie jest wrócić do domu. Ale ja nie wrócę do domu, bo ja jestem częścią tego i ja tam muszę być. Wiem jednak, że w końcu mnie trafi - mówił Szeremeta.
Drugi poległy na wschodzie Ukrainy to pochodzący z Częstochowy Krzysztof Tyfel. On również walczył w szeregach Legionu Międzynarodowego. Przed laty działał w harcerstwie i Związku Strzeleckim.
Przed wyjazdem na wojnę Krzysztof mówił, że musi tam być, bo ludziom dzieje się krzywda. Był idealistą, uosobieniem uczciwości, szczerości i honoru, nigdy nie odmawiał pomocy – wspominają go znajomi i przyjaciele.
PAP/dad