Pojawienie się audycji było wynikiem ustaleń tzw. podstolika medialnego w ramach obrad Okrągłego Stołu, w którym po stronie opozycyjnej wzięli udział m.in. Janina Jankowska i Marek Owsiński.
Trzon zespołu Komitetu Obywatelskiego stanowili radiowcy wyrzuceni z pracy w stanie wojennym. Ich opozycyjne losy były bardzo różne. Często wiodły przez prasę podziemną, ośrodki internowania, areszty i więzienia.
Baza zespołu znajdowała się przy alei Niepodległości. Dla trzydziestu ośmiu pracowników radio przeznaczono… jeden pokój. Z tego powodu wiele pozycji radiowego magazynu powstawało w studiu Polskiego Związku Niewidomych oraz w pierwszej siedzibie "Gazety Wyborczej". W skład zespołu weszli m.in. Janina Jankowska, Szczęsna Milli, Marek Owsiński, Krzysztof Oczkowski, Jacek Fedorowicz, Jacek Ejsmont, Jerzy Farner, Bodan Tomaszewski, Marek Mądrzejewski czy Czesław Dygant.
Oddajemy głos Janinie Jankowskiej i Markowi Owsińskiemu, którzy podzielili się swoimi wspomnieniami z początków pracy nad audycją KO "Solidarności".
JANINA JANKOWSKA: O NAS
1989 - wybory czerwcowe. Po podpisaniu porozumień okrągłostołowych otrzymałam zadanie skrzyknięcia dziennikarzy, którzy od zaraz przystąpią do przygotowań kampanii wyborczej kandydatów strony solidarnościowo-opozycyjnej. To nie było trudne. Radiowy Zespół Dziennikarzy Komitetu Obywatelskiego złożony w większości z dziennikarzy wyrzuconych z radia po stanie wojennym w praktyce wyłaniał się już w czasie obrad Okrągłego Stołu.
Część kolegów pracowała wcześniej w prasie podziemnej, dochodzili też młodzi, dojrzewający w latach 80. sympatycy ruchu Solidarności. Po każdym posiedzeniu tzw. stolika prasowego, gdzie wyszarpywaliśmy papier i czasy antenowe na niezależne pisma i programy w Polskim Radiu i TVP, spotykaliśmy się w prywatnych mieszkaniach, w kościele na Żytniej, a potem w Biurze Prasowym Komitetu Obywatelskiego, które mieściło się w Hotelu Europejskim.
Byłam jedynym dziennikarzem mediów audiowizualnych "stolika prasowego”. Przedstawiłam tam trzyetapowy proces uspołecznienia radia i telewizji. Z tej całej koncepcji przyjęto tylko pierwszy etap, tzw. okienka dla strony opozycyjno-solidarnościowej, oraz ideę ciała podporządkowanego Sejmowi, które byłoby odpowiedzialne za ład w eterze. Zaistniało ono pod nazwą Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji na mocy ustawy o radiofonii w grudniu 1992.
Okienka społeczne
"Okienka społeczne" to były audycje wprawdzie podlegające cenzurze, ale powstające bez nadzoru kierownictwa radia, w całości realizowane, początkowo poza radiem, przez dziennikarzy Komitetu Obywatelskiego. Były to cotygodniowe 60-minutowe magazyny, ze wspólnym dla radia i telewizji sygnałem skomponowanym przez Włodzimierza Korcza. Te programy emitowaliśmy także po wyborach, aż do ukonstytuowania się rządu Tadeusza Mazowieckiego.
Warto podkreślić, że my – radiowcy – byliśmy najszybsi. Pierwszy magazyn radiowy "Solidarni" został nadany już 27 kwietnia 1989 przed pierwszym numerem "Gazety Wyborczej". Pierwsza publikacja wolnych mediów!
Oprócz magazynów Zespół Radiowy, którym z ramienia Komitetu Obywatelskiego kierowałam, prowadził kampanię wyborczą naszych kandydatów z całej Polski. Współpracowaliśmy z kolegami z rozgłośni regionalnych, które wtedy były częścią Polskiego Radia.
Kilka słów o kuchni naszej pracy
Nie byliśmy w Polskim Radiu przyjęci z otwartymi rękami. Trzynastoosobowy zespół plus 25 współpracowników otrzymał jeden pokój w piwnicach radia. Całe szczęście wcześniejszym siedliskiem zespołu były studia Instytutu dla Niewidomych przy ul. Konwiktorskiej. Pracował tam nasz kolega z radia, dziennikarz i realizator dźwięku, Krzysztof Oczkowski, który cały czas po stanie wojennym nagrywał, oprócz książek mówionych, co należało do jego etatowego obowiązku, audycje drugiego obiegu, czyli kasety Oficyny Fonograficznej NOWA.
Tam, dzięki przychylności ówczesnego dyrektora Instytutu, spotykaliśmy się wcześniej, będąc w podziemiu. Tam też w całości został zrealizowany pierwszy magazyn "Solidarni", wyemitowany w Polskim Radiu 27 kwietnia. Instytut dla Niewidomych i pokój w siedzibie "Gazety Wyborczej" przy ul. Iwickiej były do 4 czerwca ważnym miejscem produkcji. Centrum naszego dowodzenia mieściło się w radiu przy al. Niepodległości.
Sprawa sprzętu
Gdybyśmy liczyli w tym względzie na radio, byłoby kiepsko. Dysponowaliśmy sprzętem z podziemia, otrzymywaliśmy ogromną pomoc z Zachodu. Tylko teraz ta pomoc musiała przechodzić oficjalnie przez Komitet Obywatelski i być wyszarpywana na posiedzeniach opozycyjnych gremiów decydenckich, z udziałem takich ludzi, jak Bronisław Geremek, Jacek Kuroń, Władek Frasyniuk, Henio Wujec, Bohdan Lis, Jarosław Kaczyński i innych.
Oprócz tego źródła nasi koledzy, dziennikarze będący w tym czasie na Zachodzie, a konkretnie Krysia Sprusińska we Francji, chodziła po różnych firmach, by zdobyć pieniądze na magnetofony, mikrofony, kasety. Wysyłała je okazją samolotem, skąd docierały do mojego mieszkania, gdzie dzieliliśmy sprzęt.
***
Posłuchaj, co Janina Jankowska mówiła o ustaleniach Okrągłego Stołu dotyczących mediów. Rozmowa została nagrana w 2014 roku z okazji 25. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989:
***
Nieoceniony Czesio Dygant - nasz kierownik produkcji (działacz radiowej Solidarności, technik, także wyrzucony z pracy po stanie wojennym) - robił cuda, by wszystko działało jak w zegarku. Dzięki temu byliśmy sprzętowo i organizacyjnie niezależni od władz Polskiego Radia, które udostępniało nam tylko studia i jeden pokój redakcyjny.
W tym pokoju wrzało, zbiegały się nici z Konwiktorskiej i Iwickiej. Dwa zespoły reporterów, tzw. męski i damski, przynosiły swoje materiały z terenu. Dochodzili młodzi dziennikarze. Reporterzy biegali po mieście bez wytchnienia. Współpracowaliśmy z SIS-em - Serwisem Informacyjnym Solidarności - czyli z Wojtkiem Maziarskim i Robertem Kozakiem. Wrócił ze Stanów Jacek Fedorowicz.
"Solidarni"
Nasze audycje wyborcze miały charakter magazynów publicystycznych. Kilkuminutowe wywiady z kandydatami zawierały konkrety - maksimum informacji o kandydacie, jego dokonaniach i poglądach. W magazynach "Solidarni" mówiliśmy o aktualnej sytuacji w kraju i na świecie. Prezentowaliśmy wypowiedzi naszych autorytetów: Jacka Kuronia, Henia Wujca, Tadeusza Mazowieckiego, Bronisława Geremka. Nie brakowało tekstów satyrycznych - Jacek Fedorowicz był przecież członkiem zespołu.
To był jeden z najbardziej fascynujących etapów mojej pracy zawodowej. Po raz pierwszy, po ośmiu latach w podziemiu, czułam się w pełni wolnym dziennikarzem, z dostępem do milionów, do anteny Polskiego Radia.
Dziennikarz Komitetu Obywatelskiego
Dziennikarz Komitetu Obywatelskiego robiący kampanię wyborczą tzw. strony solidarnościowo-opozycyjnej. Co to było? Przecież dziś tę pracę wykonują nie dziennikarze, lecz firmy PR-owskie, specjaliści szkoleni w marketingu politycznym. Obecne standardy nakazują, by dziennikarz mediów publicznych, a nawet komercyjnych, bezstronnie prezentował kandydatów każdej opcji…
Jestem absolutnie "za", jednak z wyłączeniem kampanii do wyborów 4 czerwca 1989. To był czas szczególny. Polska wybijała się na niepodległość, jak w powstaniach, tylko inną bronią - kartką wyborczą. Wtedy byliśmy, jako dziennikarze, częścią jednej, powstającej z kolan siły społecznej. Byliśmy dziennikarzami, a jednocześnie swego rodzaju bojownikami. Podwójna rola? Tak.
Wyrąbywaliśmy w naszym kraju pierwsze stopnie demokracji, także w świadomości Polaków. Towarzyszył temu niezwykły zapał, poświęcenie, a co najważniejsze poczucie wspólnoty obywatelskiej. Potem nasze drogi rozeszły się w różne strony. Przypominam dziś zwaśnionym stronom, że łączy nas tamto niezapomniane doświadczenie.
Powtórzę za Ludwikiem Dornem: "Z tymi, którzy wtedy byli tam, gdzie być należało, choćby później znaleźli się tam, gdzie być nie należało, po kres dni moich będę duchowo związany".
Janina Jankowska
Tekst dla Portalu PolskieRadio.pl powstał w 25.rocznicę wyborów 4 czerwca 1989.