Euro 2020

Na Euro 2020 grają o 1/4 finału, Polacy leczą futbolowego kaca. Sousa wykorzysta drugą szansę?

Ostatnia aktualizacja: 28.06.2021 13:22
Euro 2020 wkracza w decydującą fazę, niestety bez Polaków. Przed kadrą Sousy stają już jednak kolejne wyzwania, w tym intensywna piłkarska jesień, czyli pora roku, która często należała do biało-czerwonych. Futbolowe potęgi już wiedzą, że to wtedy jesteśmy najgroźniejsi.
Kibice reprezentacji Polski
Kibice reprezentacji PolskiFoto: Shutterstock.com/Dziurek

Napięty kalendarz

grafika baner serwis Euro 2020 UNIWERSALNY 1200 f .jpg
Euro 2020 - SERWIS SPECJALNY

Po odpadnięciu Polaków z Euro 2020, nad Wisłą „emocje opadły, jak po wielkiej bitwie kurz” – jak śpiewa Grzegorz Markowski. Niestety naszym znów nie udało się zejść ze sceny niepokonanymi, a wśród kibiców i piłkarzy dominuje uczucie niedosytu, zawodu czy nawet swoistego piłkarskiego kaca.

Kolejny raz zatem, gdy festiwal futbolu trwa jeszcze w najlepsze, w Polsce nastał już czas wyciągania wniosków, które wobec fatalnego wyniku sportowego nie mogą być optymistyczne. Jedno wiemy w tej chwili na pewno – selekcjoner Paulo Sousa zostaje i dokończy z zespołem eliminacje mistrzostw świata 2022. To przywilej, który do tej pory po nieudanym turnieju przysługiwał u nas tylko zagranicznym trenerom – drugą taką szansę dostał wcześniej tylko Leo Beenhakker.

 

Być może jedną z przyczyn pozostawienia Portugalczyka na stanowisku jest szczelnie zapełniony kalendarz kadry, która już 2 września rozpocznie decydującą część kwalifikacyjnej batalii. Do końca roku przed nami aż siedem meczów o punkty.

W przeszłości kac po przegranym turnieju działał na naszych piłkarzy różnie, ale zazwyczaj mobilizująco - zazwyczaj częściej udawało się im wtedy bić europejskie potęgi.

PAP Lewandowski 1200.jpg
El. MŚ 2022: maraton biało-czerwonych. Kiedy i z kim zagra reprezentacja Polski? [TERMINARZ i TABELA GRUPY I]

Wielcy też zawodzili

Pierwszy raz o prawdziwym zawodzie w wykonaniu naszej reprezentacji można było mówić w roku 1978. Jacek Gmoch na mundialu w Argentynie dysponował być może najmocniejszą personalnie drużyną w naszej historii – Deyna, Gadocha, Boniek, Szarmach, Lato, Nawałka... Skończyło się na piątym miejscu, które nad Wisłą przyjęto z niezadowoleniem. Takie to były czasy – należeliśmy do światowej czołówki i to, co dziś pozostaje w sferze marzeń, wtedy cieszyło niewielu. Jak na czołową drużynę świata nasi szybko się wtedy pozbierali, pokonując Islandię i Szwajcarię w eliminacjach EURO.

Znacznie gorzej odzyskiwanie zaufania kibiców poszło piłkarzom po przegranym z kretesem mundialu 1986 r. W pierwszym spotkaniu po powrocie z Meksyku zremisowaliśmy w Bydgoszczy z rywalem co najmniej egzotycznym, przynajmniej z naszego punktu widzenia – Koreą Północną. Potem przyszły nieznaczne wygrane z Grecją i Irlandią i na koniec roku wyjazdowy remis z Holandią. Prawdziwa tragedia rozegrała się dopiero wiosną – wyjazdowe porażki ze znacznie niżej wówczas notowanymi od nas Węgrami Grekami pozbawiły nas szans awansu na kolejne EURO.

 

Wkrótce okazało się, że to dopiero początek realizacji „klątwy” Zbigniewa Bońka, który w studiu TVP stwierdził, że na kolejne finały wielkiej imprezy pojedziemy najwcześniej za 16 lat.

Nieudana jesień Bońka

Tak też się stało i oznaczało to, że całe lata 90. Polacy nie dostali się ani do finałów mistrzostw świata, ani Europy. To były smutne czasy rodzimej piłki, naznaczone korupcją i wewnętrznymi problemami. Trudno się zatem dziwić, że awans na azjatycki mundial w 2002 r. wlał w serca kibiców nową nadzieję. Sam trener Jerzy Engel twierdził, że „do Korei jedziemy po Puchar Świata”.

Skończyło się klęską, a zaraz po niej przyszły kolejne. Choć – podobnie jak teraz – mimo porażki w docelowej imprezie rozważano pozostawienie selekcjonera na stanowisku, to Engel został zastąpiony przez Zbigniewa Bońka – wówczas wiceprezesa PZPN. To nie była dobra decyzja i być może tym podyktowana jest obecna ostrożność "Zibiego".

 

 

W 2002 roku jego przygoda na stanowisku trenera najważniejszej drużyny w kraju skończyła się po zaledwie pięciu meczach. Zrezygnował po porażce 0:2 z Danią, ale tak naprawdę przesądziła wcześniejsza eliminacyjna przegrana w kompromitującym stylu na własnym boisku z Łotwą. To ostatecznie dobiło kadrę i atmosferę wokół niej. Boniek wrócił w szeregi zarządu PZPN, jego następcą został Paweł Janas.

Cristiano Ronaldo bezradny w Chorzowie

Janosik nie uratował fatalnie rozpoczętych eliminacji EURO 2004. Jego kadra wywalczyła za to awans na Mistrzostwa Świata 2006 w Niemczech. Tam jednak po porażkach z Ekwadorem i gospodarzami zaczęła się rodzić teoria o trzech meczach, jakie Polska gra na wielkich turniejach – otwarcia, o wszystko i o honor. Trenerowi nie dało się tez zapomnieć pominięcia przy nominacjach Jerzego Dudka oraz Tomaszów – Kłosa, Rząsy i Frankowskiego.

W tej sytuacji misję ratowania honoru polskiej piłki oraz atmosfery wokół niej powierzono pierwszemu zagranicznemu fachowcowi – Leo Beenhakkerowi.

Holender miał trudny początek – porażka z Danią oraz 1 pkt w dwóch pierwszych meczach eliminacji EURO 2008. Zwłaszcza domowa porażka z Finlandią wskazywała, że nic się nie zmieniło, a właściwie to jest chyba jeszcze gorzej. Historia uczy nas, że cudów nie ma, zatem kibice piłkarscy nad Wisłą przecierali oczy ze zdumienia, gdy Polacy w kapitalnym stylu jesienią ograli Portugalię i Belgię. Mecz z Cristiano Ronaldo i spółką jest z pewnością jednym z najlepszych, jakie nasi rozegrali w XXI wieku. Euzebiusz Smolarek dwoma golami przypomniał rywalom, że jego ojciec – Włodzimierz – 20 lat wcześniej wyrzucił ich z mistrzostw świata. Stadion Śląski wrzał, jak podczas najlepszych meczów Orłów Górskiego lata wcześniej.

 

 

Na koniec udanej jesieni pokonaliśmy jeszcze wysoko Zjednoczone Emiraty Arabskie, a w następnym roku pewnie wywalczyliśmy awans na EURO – pierwsze w naszej historii. To była bardzo udana rehabilitacja za przegrane finały mundialu.

Szczególny dzień dla kadry

Mistrzostwa Europy 2008 tradycyjnie zakończyliśmy jednak wg znanego scenariusza, przegrywając nawet mecz o honor z Chorwacją. Magia zagranicznego szkoleniowca działała jednak dalej i Leo pozostał na stanowisku.

Wydawało się to dobrą decyzją, gdy w październiku pokonaliśmy 2:1 Czechów. Triumf znów miał miejsce – podobnie jak w meczu z Portugalią – 11 października. Uprzedzając nieco fakty – ta data będzie dla nas szczególna w XXI wieku – tego dnia pokonamy jeszcze m.in. Węgry, Włochy, Irlandię i – pierwszy raz w historii – Niemców. Przegramy jednak przy tym z Ukrainą, a także z Portugalią w Lidze Narodów.

 

 

Wracając do Beenhakkera i roku 2008 – ledwie cztery dni po wygranej z Czechami zaprzepaściliśmy ten dorobek w spotkaniu ze Słowacją w Bratysławie. Był to początek upadku Holendra w kadrze – za rok skończymy eliminacje trzema porażkami z rzędu, a on sam zostanie zwolniony SMS-em, wcześniej konfliktując się już niemal z całym otoczeniem.

Brzęczek z awansem, ale bez życiowej szansy

Tymczasowym następcą Beenhakkera został Stefan Majewski, a po nim na stałe Franciszek Smuda. Dla polskiej piłki nastał czas wielkiej smuty. W rankingu FIFA osunęliśmy się aż na 75 miejsce, m.in. za Ugandę czy Izrael. Współorganizowane EURO skończyliśmy na ostatnim miejscu w „grupie marzeń”. Selekcjoner zaś błyszczał w mediach niewybrednymi wypowiedziami i nie poczuwał się do winy. Nie umiał docenić komfortowych warunków pracy albo też ich nie potrzebował, bo jak sam twierdził „laptop służy mu za podstawkę pod kawę”. Smuda do dziś pozostaje jedynym selekcjonerem w historii Polski, który nie wygrał eliminacji, za to przegrał finały. Kolejnym może zostać Paulo Sousa, ale on wciąż ma jeszcze szansę na zmianę tej statystyki. Na drugim biegunie pozostaje Jerzy Brzęczek – tylko on wywalczył awans, a nie przegrał turnieju.

Basen Narodowy

Po najważniejszej w dziejach imprezie rozgrywanej na polskiej ziemi obudziliśmy się więc ponownie z kacem. Walki z nim podjął się Waldemar Fornalik. Z opłakanym skutkiem, ale najpierw, jesienią 2012, pojawiła się jeszcze iskierka nadziei...

Zaczęło się jednak od kolejnej części „piłkarskich jaj”, do których przyzwyczailiśmy się przez kilka wcześniejszych lat. 16 października mieliśmy grać na nowym Stadionie Narodowym z Anglią. Warszawę przed meczem nawiedziła jednak ulewa, a administratorzy chyba nie zdążyli się przyzwyczaić, że rozsuwany dach można zamknąć i nie zrobili tego w porę. Murawa nie nadawała się do gry, ale do ślizgania na brzuchu jak najbardziej, co udowodnił jeden z kibiców.

 

 

Dzień później zagrać się na szczęście udało i to z całkiem niezłym skutkiem, bo za taki zawsze mogliśmy uznać remis z Anglikami. Miesiąc później ulegliśmy Urugwajowi, a nieudany rok zakończyliśmy wyjątkowo późno – 14 grudnia w Turcji zwycięstwem nad Macedonią.

Niepowodzenia bez przyczyny

Drużynę po Fornaliku objął inny trener z głównie ligową przeszłością – Adam Nawałka, co futbolowe środowisko przyjęło z rezerwą – po ostatnich doświadczeniach liczono na zagranicznego trenera z nazwiskiem.

Wkrótce jednak nikt nie żałował tej decyzji, bo Polacy nie tylko pojechali na EURO 2016, ale też sprawili, że po raz pierwszy od 1982 r. po wielkim turnieju nie było żadnego kaca do wyleczenia. Co najwyżej niedosyt, bo we Francji ani przez chwilę nie przegrywaliśmy, odpadając dopiero po karnych z późniejszym triumfatorem – Portugalią.

Nawałka stał się także pierwszym od czasów pierwszej kadencji Antoniego Piechniczka trenerem, który awansował z kadrą na dwa wielkie turnieje. Z mistrzostw świata w Rosji on i cała drużyna wrócili na tarczy.

Po porażkach z Senegalem i Kolumbią wiedzieliśmy już, że odgrywamy właśnie dobrze znany schemat – spotkanie z Japonią pozwoli jedynie ew. obronić honor. I choć wygraliśmy 1:0, to tej reprezentacji nie udało się go zachować. W końcówce meczu Azjaci, wiedząc, że nikła porażka daje im awans, nie atakowali, na co my chętnie przystaliśmy, podając sobie piłkę na własnej połowie, przy akompaniamencie gwizdów 42 tys. kibiców.

Czarę goryczy przelał raport selekcjonera po mundialu, w którym na przeszło 100 stronach rozpisywał się on m.in. o sposobach na wybijanie autu, ale nie wspomniał ani słowem o konkretnych przyczynach niepowodzenia.

 

 

Ster po Nawałce przejął Jerzy Brzęczek i miał bodaj trudniejszy zestaw jesiennych rywali od każdego z poprzedników - Czechy, Irlandia i po dwa razy Włochy i Portugalia. Zanotowaliśmy z nimi trzy nikłe porażki i trzy remisy. Najlepiej przyjęto ten wyjazdowy z Włochami, będący jednocześnie debiutem dla selekcjonera.

Reprezentacja Polski 1200.jpg
Euro 2020: polscy piłkarze wrócili do Sopotu. Porażki odreagowali na plaży w asyście policji

Druga szansa Paulo Sousy

Przed nami prawdziwy maraton – siedem eliminacyjnych spotkań w dwa i pół miesiąca – od 2 września do 15 listopada. Wszystko wskazuje na to, że drugi raz w historii przystąpimy do nich z trenerem, który przegrał wcześniej najważniejszą imprezę. Teraz jednak Paulo Sousa będzie już miał po swojej stronie lepsze rozeznanie oraz, mimo wszystko, łatwiejszych przeciwników niż podczas EURO 2020 – oprócz Anglii – Węgry, Andora, Albania i San Marino.

Straty punktów z trzema ostatnimi nikt w Polsce nie zakłada, nawet w atmosferze klęski unoszącej się po porażce ze Szwedami. Najważniejsze będą zatem domowe potyczki z Wyspiarzami i Madziarami. Pamiętajmy zatem, że tylko w XXI wieku, tylko jesienią i tylko na własnych boiskach pokonywaliśmy już m.in. Włochy, Niemcy, Portugalię czy Czechy. Często grając z kacem po nieudanej letniej imprezie piłkarskiej. Oby Paulo Sousa wykorzystał szansę, na jaką wielu jego poprzedników nie mogło liczyć.

MK

Czytaj także:

Czytaj także

TERMINARZ EURO 2020

Ostatnia aktualizacja: 06.07.2021 06:00
Reprezentacja Słowacji, Hiszpania oraz Szwecja byli grupowymi rywalami biało-czerwonych na Euro 2020. Sprawdź terminarz turnieju.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Euro 2020: "Lewandowski, gigant, który nie urodził się w odpowiednim kraju". Kontrowersyjna opinia o kapitanie

Ostatnia aktualizacja: 25.06.2021 08:50
Kontrowersyjną opinię dotyczącą Roberta Lewandowskiego wyraził Raymond Domenech. Były trener reprezentacji Francji zwrócił uwagę, że kapitan biało-czerwonych miałby większe szanse na sukces z inną kadrą. "Smutna jest pierwsza runda Euro. Robert Lewandowski po raz kolejny odchodzi za wcześnie" - stwierdził. 
rozwiń zwiń
Czytaj także

Euro 2020: koszmar Alvaro Moraty po meczu z Polską. "Otrzymywałem groźby, znieważano moją rodzinę"

Ostatnia aktualizacja: 25.06.2021 11:01
Hiszpan Alvaro Morata nie może mówić o udanym występie na Euro 2020. Napastnik ma ogromne problemy ze skutecznością, a kibice nie zostawiają na nim suchej nitki. W sieci powstają dziesiątki memów, które wyśmiewają zawodnika, jednak niektórzy "kibice" zdecydowanie przekroczyli granicę.
rozwiń zwiń
Czytaj także

"Nie zawiodłeś mnie". Wzruszający list 9-letniego fana do Lewandowskiego. Jest odpowiedź kapitana kadry

Ostatnia aktualizacja: 26.06.2021 14:55
Dla reprezentacji Polski Euro 2020 to już historia. Pocieszyć kapitana kadry Roberta Lewandowskiego postanowił 9-letni Kuba. Młody fan napisał do napastnika Bayernu Monachium wzruszający list, który w mediach społecznościowych zdobywa coraz większą popularność. "Lewy" podziękował za ten gest w mediach społecznościowych.
rozwiń zwiń