Euro 2020

Euro 2020: Czechy – Dania. Niezależnie od rozstrzygnięcia będzie ono sensacyjne

Ostatnia aktualizacja: 02.07.2021 20:00
Rywalizacja Danii z Czechami w ćwierćfinale Euro 2020 to na tym etapie typowe starcie „kopciuszków”. Tylko pozornie, bo obie drużyny zaczęły pisać historię finałowych turniejów wcześniej niż Niemcy, Anglia czy Włochy. Razem mają na koncie dwa tytuły i siedem medali. W sobotę o gwarancję kolejnego powalczą w Azji.
Simon Kjaer (L) powstrzyma Patricka Schicka (P, przy piłce)?
Simon Kjaer (L) powstrzyma Patricka Schicka (P, przy piłce)?Foto: PAP/EPA/Mads Claus Rasmussen; PAP/EPA/MARTIN DIVISEK

Dania - Czechy: 3 lipca, 18:00

Daleko i przy pustych trybunach?

Wybór Baku jako jednego z miast-gospodarzy EURO 2020 budził wiele kontrowersji już przed startem turnieju. Azerbejdżan, mimo członkostwa w UEFA, jest państwem położonym w większości w Azji. W azjatyckiej części leży też jego stolica – Baku.

grafika baner serwis Euro 2020 UNIWERSALNY 1200 f .jpg
Euro 2020 - SERWIS SPECJALNY

Europejska federacja otwiera się na nowe kierunki, czego efektem było m.in. Euro w Polsce i na Ukrainie, ale daleka podróż na jeden mecz bez udziału gospodarzy już w założeniu brzmi absurdalnie. Zwłaszcza jeśli na miejscu spotkanie nie budzi wielkiego zainteresowania.

Na Stadionie Olimpijskim nominalnie może zasiąść prawie 70 tys. widzów. Z powodu pandemii na potrzeby EURO tymczasowa pojemność obiektu wynosi 34 tys. Do tej pory na spotkaniach Turcja – Walia i Szwajcaria – Turcja udało się zgromadzić nieco ponad połowę tej liczby kibiców. A i to głównie z uwagi na bliskość Turcji. Gdy ta nie grała, mecz pierwszej kolejki pomiędzy Walią a Szwajcarią obejrzało w Baku niespełna 9 tys. osób.

Trudno nie zadać sobie w takiej sytuacji pytania o sens podróży do Azji Czechów i Duńczyków. Z Pragi do Baku jest 3570 km, z Kopenhagi jeszcze dalej – 4116 km. Z obu stolic zdecydowanie bliżej choćby do Warszawy. Czesi nie ukrywają rozczarowania i woleliby nawet grać na wyjeździe:

- Jest nam przykro, że musimy rozegrać ćwierćfinałowe spotkanie właśnie w Baku. Nasze rodziny i kibice nie będą w stanie wspierać nas z wysokości trybun. To dla mnie niezrozumiałe, nie jestem w stanie tego zaakceptować. Nawet jeśli gralibyśmy w Kopenhadze, na terenie rywali, to i tak mielibyśmy tam więcej naszych fanów. Spotkanie byłoby zupełnie inne – powiedział na konferencji prasowej pomocnik Antonin Barak.

PAP Mueller 1200.jpg
Euro 2020: Thomas Mueller przeprosił za mecz z Anglią. "Cholernie boli"

Piłkarz Hellas Werona przy okazji dodał jednak, że takie same odczucia mogą mieć oczywiście rywale, a także nawiązał do sytuacji w Czechach, gdzie wiele osób ucierpiało z powodu tornada:

- Cieszę się, że mogliśmy im dać swoją grą odrobinę radości.

Władca wirtualnych muraw i bramkarz bez klubu

Czesi ucieszyli swoich rodaków najbardziej, sensacyjnie eliminując Holandię w 1/8 finału. To spotkanie, podobnie jak faza grupowa, było popisem Patricka Schicka. W nim głównego zagrożenia upatruje trener Duńczyków, którego nie zdziwił też wynik starcia z Oranje:

- Szczerze mówiąc nie byłem zaskoczony. Mam dużo szacunku dla czeskiej drużyny. Grają bardzo intensywnie, są bardzo dobrze zorganizowani i bardzo silni fizycznie. Mają też oczywiście Patrika Schicka, jednego z najlepszych napastników w Europie w tej chwili - mówił Kasper Hjulmand.

Szkoleniowiec nie był jednak zadowolony z takiego obrotu spraw:

- Każdy kto myśli, że to świetnie, powinien pomyśleć jeszcze raz. Chciałbym się spotkać z Holandią. Mają kilku piłkarzy, którzy indywidualnie są lepsi od Czechów. Ale myślę, że jako zespół lepsza jest reprezentacja Czech.

W składzie naszych południowych sąsiadów nie ma dziś gwiazd. Do najbardziej rozpoznawalnych, obok Schicka, należą Tomas Soucek i Vladimir Coufal z West Hamu United oraz bramkarz Tomas Vaclik, który po trzech latach w Sevilli obecnie pozostaje bez klubu.

Gareth Southgate 1200 f.jpg
Euro 2020: Anglia zapomina o klątwie. Southgate zdjął z siebie etykietkę pechowca

Jest też Jakub Jankto – najlepszy zawodnik Serie A sezonu 2019/2020. Szkopuł w tym, że ten tytuł wywalczył na wirtualnej murawie, pokonując rywali w popularnej grze piłkarskiej.

Od Panenki do...Pekharta

Tym większy szacunek należy się Czechom, że potrafią nawiązać do największych sukcesów w swojej historii. Na koncie mają już pięć medali mistrzostw Europy, ale tylko dwa ostatnie zdobyte w pełni na swój rachunek.

Wcześniej zbierali zaszczyty jako Czechosłowacja i to właśnie Czechom dziś oficjalnie przypisuje się dorobek z tamtego okresu. Składają się na niego dwa brązowe medale i jeden złoty.

Pierwszy raz na podium stanęli w premierowej odsłonie turnieju, rozgrywanego w 1960 r. jeszcze jako Puchar Narodów Europy. Czechosłowacja zajęła tam trzecie miejsce, podobnie jak 20 lat później. W międzyczasie, od trzeciej edycji w 1968 roku – impreza przyjęła oficjalnie nazwę mistrzostw Europy.

Najbardziej pamiętnym w niej sukcesem jest złoto z 1976 roku po wygranej karnymi nad Republiką Federalną Niemiec. Wyczyn kojarzony głównie ze słynnym karnym Antoninem Panenką, który podcinką ośmieszyła Seppa Maiera. Niemiecki bramkarz miał się za to śmiertelnie obrazić i ponoć nie przeszło mu do dziś.

Deschamps 1200 forum.jpg
Euro 2020: Didier Deschamps może stracić pracę? Zidane możliwym następcą

Wypada jednak oddać sprawiedliwość Słowakom, których w wyjściowej jedenastce na finałowy mecz EURO 1976 było sześciu, czyli ponad połowa. Im również należy się przynajmniej pół medalu.

Kolejne sukcesy przyszły już po rozpadzie Czechosłowacji. Czesi grając w obu przypadkach piękną piłkę zdobyli medale EURO 1996 i 2004.

W 1996 roku prowadzili w finale z Niemcami, ale dwa gole rezerwowego Olivera Bierhoffa dały mistrzostwo rywalom. To drugie trafienie było pierwszą w historii „złotą bramką” i automatycznie zamknęło finał.

- Ten gol do dziś budzi mnie w nocy – wspominał Petr Kouba, który przy nim zawinił.

Osiem lat później nasi południowi sąsiedzi grali prezentowali się najlepiej na EURO w Portugalii. Do czasu gdy w półfinale na ich drodze stanęli greccy bogowie defensywy. Tym razem zadecydowała „srebrna bramka”, która jednak była jak złota – po jej zdobyciu do końca pierwszej części dogrywki nie została nawet minuta.

Piłkarska Europa płakała po awansie do finałów nudnych Greków, kosztem ekscytująco grających Czechów. Tak w 1996, jak w 2004 r. mieli oni w swojej drużynie wielkie nazwiska – Karel Poborsky, Pavel Nedved, Patrik Berger, Petr Cech. Obecnie próżno szukać w kadrze piłkarzy o zbliżonym dorobku, choć łatwo można wysnuć analogię między mającym na EURO 2020 już 4 gole na koncie Schickiem, a królem strzelców tej imprezy w 2004 roku – Milanem Barosem. Jego partnerem w ataku był wówczas dwumetrowy Jan Koller. Obecnie jednak Czesi preferują grę z jednym napastnikiem, co nie daje szansy na sprawdzenie się w podobnej roli królowi strzelców Ekstraklasy – Tomasowi Pekhartowi z warszawskiej Legii.

Gwiazdy w każdej formacji

Kursy bukmacherskie wyraźnie faworyzują Danię. Trudno się dziwić, bo dwa ostatnie zwycięstwa odniosła w porywającym stylu. Wcześniej jak równy z równym walczyła z jednym z faworytów – Belgią. Tylko mecz z Finlandią im nie wyszedł, ale z perspektywy trzech kolejnych jeszcze lepiej widać, jak wielki wypływ na to miała sytuacja z zasłabnięciem Christiana Eriksena.

Piłkarz Interu, choć w minionym sezonie często nie mieścił się w jego pierwszym składzie, miał być na EURO 2020 jednym z liderów kadry. W przeciwieństwie do Czechów, Duńczykom nie brakuje jednak piłkarzy w czołowych europejskich klubach. Simon Kjaer z Milanu i Andreas Christensem z Chelsea to filary defensywy, w pomocy rządzą Emile Hojbjerg z Tottenhamu i Thomas Delaney z Borussii Dortmund, a w ataku jest m.in. Martin Braithwaite z FC Barcelona.

benitez 1200 f.jpg
Premier League: Rafa Benitez nowym trenerem Evertonu mimo protestów kibiców

Oni pod nieobecność kolegi ponieśli drużynę, choć nie bez znaczenia była też np. decyzja o wystawieniu w 1/8 finału od pierwszej minuty Kaspera Dolberga. Napastnik OGC Nice wcześniej na turnieju zagrał tylko 30 minut. Z Walijczykami odwdzięczył się dwoma golami i teraz jest pewniakiem do gry przeciw Czechom.

Pomogła też wizyta Christiana Eriksena, do której doszło jeszcze przed spotkaniem 1/8 finału:

- Wszyscy chcieliśmy wiedzieć, że Christian ma się dobrze. Jego wizyta pomogła wymazać z pamięci obraz, jaki wszyscy mieliśmy w głowach po wydarzeniach z pierwszego meczu, zadziałała jak katalizator. Dzięki temu mogliśmy skupić się na grze, mieliśmy więcej spokoju – powiedział Kasper Schmeichel.

Duński dynamit” znów z podwójną motywacją

To właśnie osoba obecnego bramkarza Leicester City stanowi najbardziej oczywistą analogię między obecną drużyną Duńczyków, a jej największym sukcesem z przeszłości.

Zanim jednak do niego doszło Dania już w 1964 r. znalazła się w gronie finalistów, zajmując w nim ostatnie, czwarte miejsce. 20 lat później dotarła do półfinału, w którym uległa po rzutach karnych Hiszpanii. Turniej we Francji był pierwszym, w którym nie rozgrywano meczu o trzecie miejsce, zatem Duńczycy, podobnie jak przegrani z drugiego półfinału Portugalczycy otrzymali automatycznie brązowe medale.

W 1992 roku wydarzyła się sensacja, której nie da raczej rady przebić ewentualny triumf któregokolwiek z tegorocznych ćwierćfinalistów. Duńczycy nie awansowali nawet na finały EURO 1992 by pojechać na nie po dyskwalifikacji Jugosławii a następnie w niewiarygodny sposób je wygrać. Pisaliśmy o tym szerzej w pierwszym z odcinków Historii Euro.

EURO 2020 dopisało kolejny odcinek, bo nie sposób dziś uniknąć analogii między mistrzowską drużyną z 1992 a obecną. Wspominaliśmy już o Schmeichelu. Jego ojciec – Peter – był absolutną gwiazdą tamtego turnieju. Liderem zespołu tak na boisku, jak i poza nim.

Nie można też nie wspomnieć, że „duński dynamit” kolejny raz ma dodatkową motywację by wybuchnąć z całą mocą. Sytuacja z Christianem Eriksenem, jego walka o życie i powrót do zdrowia wyzwoliły w Duńczykach nowe siły. Podobnie jak w 1992 roku z Kimem Vilfortem i jego chorą córką Line.

- Na tych mistrzostwach nasza drużyna miała 21 , a nie 20 zawodników – mówił trener Richard Moeller Nielsen po sensacyjnym triumfie.

Jej ojciec w finale strzelił druga bramkę Niemcom i przesądził kwestię triumfu. To była historia jak z bajki Andersena. Niestety także tej o „Dziewczynce z Zapałkami”.

Medal dla „kopciuszka”, a kiedy nasza kolej?

Niezależnie od tego kto awansuje – Czechy czy Dania – będzie to sensacja, bo zwycięzca zapewni sobie już medal EURO 2020. W półfinale znajdzie się jeden z „kopciuszków” a zabraknie m.in. Niemiec, Holandii czy Portugalii.

To ogromny sukces dla nacji spoza ścisłego grona faworytów, które do zaszczytów prowadzą rodzimi trenerzy, do tej pory sukcesy święcący jedynie w ojczyźnie. Stąd już krótka droga do pytania, które od dawna męczy polskich kibiców – skoro da się osiągnąć wynik w mniejszym kraju, z mniejszą ilością zarejestrowanych klubów czy piłkarzy i bez Roberta Lewandowskiego w składzie, to czemu nie da się u nas? Oglądajmy uważnie sobotni ćwierćfinał, być może po nim będziemy bliżej odpowiedzi.

Czytaj także:

MK


Czytaj także

Euro 2020: apel Ciro Immobile przed meczem Belgia - Włochy: jestem przesądny

Ostatnia aktualizacja: 01.07.2021 08:11
"Nie piszcie tylko o moim pojedynku z Romelu Lukaku" - zaapelował do włoskich dziennikarzy reprezentacyjny piłkarz Ciro Immobile przed piątkowym ćwierćfinałem mistrzostw Europy, bo - jak przyznał - nie ma dobrych wspomnień z takich zapowiedzi.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Michał Pazdan i Dominik Furman o krok od powrotu do Ekstraklasy

Ostatnia aktualizacja: 01.07.2021 10:08
Wszystko wskazuje na to, że w nadchodzącym sezonie na boiskach piłkarskiej Ekstraklasy ponownie zobaczymy Michała Pazdana i Dominika Furmana. Obaj 30 czerwca zakończyli swoje występy w tureckich klubach.
rozwiń zwiń
Czytaj także

La Liga: co dalej z Messim? Prezydent FC Barcelony zabrał głos

Ostatnia aktualizacja: 01.07.2021 11:20
Chcemy, aby Leo [Messi] został i on chce zostać z nami. Znamy zasady Fair Play i jesteśmy w trakcie szukania najlepszego rozwiązania dla obu stron - powiedział Joan Laporta, prezydent FC Barcelony w rozmowie z hiszpańską stacją radiową "Onda Cero". 
rozwiń zwiń