- Gratulacje dla Anglii za zwycięstwo, a przede wszystkim trenera Southgate'a za to, jak pracował z tym zespołem przez lata, jak go zbudował i jak rozwinęli się poszczególni piłkarze, zwłaszcza młodzi. My na pewno jesteśmy rozczarowani i dziś trudno o tym mówić. Na pewno kilka dni to potrwa. Byliśmy tak blisko finału... Karny? Nie powinno go być. To najbardziej boli, ale musimy przełknąć tę gorzką pigułkę. Przeszliśmy razem jako drużyna wielką drogę. Trudno opisać słowami, co działo się z nami w tym turnieju. Przecież zaczęliśmy go od ratowania życia Christiana Eriksena... Jestem dumny ze swoich piłkarzy, z całej ekipy, z całego sztabu, ale najbardziej wdzięczny jestem tym, którzy uratowali życie drugiemu człowiekowi - mówił po tym spotkaniu selekcjoner Duńczyków Kasper Hjulmand.
EURO 2020 - SERWIS SPECJALNY
Wśród piłkarskich ekspertów trudno znaleźć głosy, które wspierałyby sędziego w jego decyzji. Znacznie łatwiej znaleźć te, które krytykują arbitra i jasno wskazują na to, że Duńczycy zostali skrzywdzeni.
- Dla mnie to nie może być karny. Szczególnie nie na tym poziomie, w półfinale mistrzostw Europy - mówił Jose Mourinho.
- W takich momentach arbiter musi być absolutnie przekonany o faulu. To nie była na tyle jednoznaczna decyzja, żeby gwizdnąć karnego. VAR zawiódł sędziego - wtórował mu Arsene Wenger, były szkoleniowiec Arsenalu, a obecnie dyrektor FIFA ds. rozwoju piłki nożnej. W pomeczowym studiu TVP Sport praktycznie wszyscy eksperci byli podobnego zdania.
W 104. minucie meczu Sterling wpadł w pole karne, dryblingiem wszedł między dwóch obrońców i padł na murawę. Sędzia podyktował jedenastkę, jednak wydawało się, że VAR szybko wyjaśni tę sytuację na korzyść Duńczyków. Tyle tylko, że prowadzący to Danny Makkelie nie zdecydował się na obejrzenie powtórek całego zajścia, ufając kolegom, którzy obsługiwali VAR.
00:38 Listkieicz o sędziowaniu anglia dania.mp3 Zdaniem byłego międzynarodowego sędziego Michała Listkiewicza Holender Danny Makkelie - główny arbiter spotkania Anglików z Duńczykami - był antybohaterem tego półfinału (IAR)
00:26 Jakub Wawrzyniak o karnym w meczu Anglia Dania.mp3 Zdaniem byłego reprezentanta Polski Jakuba Wawrzyniaka Holender Danny Makkelie - główny arbiter spotkania Anglików z Duńczykami - popełnił błąd dyktując "jedenastkę" dla Anglików, którą później na gola zamienił Harry Kane (IAR)
Skrzydłowy Manchesteru City przez lata gry dorobił się łatki piłkarza, który szuka fauli w polu karnym i przewraca się przy choćby najmniejszym kontakcie z rywalami. Kibice szybko przypomnieli też, że czasem pada także nawet bez niego, jak choćby w meczu Ligi Mistrzów z Szachtarem.
Tym razem po meczu powiedział jasno, że nie ma wątpliwości co do tego, że był faulowany.
Oczywiście sędzia miał prawo do tego, by uwierzyć reszcie swojej ekipy, jednak potencjalny faul zdecydowanie nie był sytuacją ewidentną. Być może gdyby obejrzał powtórkę, jego decyzja byłaby bardziej wiarygodna, a przynajmniej świadczyłoby o tym, że chciał mieć pewność, wziąć za to odpowiedzialność. Bez wątpienia była to sytuacja absolutnie kluczowa dla losów tego spotkania.
Kane podszedł do piłki, a tuż przed strzałem widać było, że jeden z angielskich kibiców próbuje rozproszyć Kaspera Schmeichela, świecąc w jego twarz laserem, co było karygodnym zachowaniem. Golkiper zdołał obronić uderzenie, przy dobitce był już jednak bezradny.
Makkelie wywołał kontrowersje już wcześniej, w 74. minucie, kiedy nie zdecydował się odgwizdać "jedenastki" po starciu Harry'ego Kane'a z jednym z obrońców. Makkeli orzekł wówczas, że faulował Anglik, co wywołało mieszane reakcje. To było jednak nic w porównaniu z tym, co wydarzyło się w dogrywce.
Anglia była w tym spotkaniu lepsza, stworzyła sobie więcej sytuacji, zepchnęła śmiertelnie zmęczonych Duńczyków do rozpaczliwej defensywy, stworzyła sobie kilka świetnych sytuacji, mogła rozstrzygnąć to spotkanie inaczej. Trudno jednak mówić o tym, że ktokolwiek zasłużył na finał i do głosu doszła jakiegokolwiek rodzaju sprawiedliwość. Tym bardziej, że słychać wiele głosów, że Anglia była w tym turnieju drużyną mocno uprzywilejowaną - jako jedyna drużyna rozegrała praktycznie wszystkie mecze w roli gospodarza, uniknęła dalekich wyjazdów (w przeciwieństwie choćby do Danii, która kilka dni temu grała w najdalej oddalonym od Wembley Baku).
Anglicy jednak mogą sami przypomnieć sobie, jak smakowała "ręka boga" Maradony i nieuznany gol Franka Lamparda w meczu z Niemcami na mundialu w RPA. Teraz to oni mogą mówić o szczęściu, chociaż z pewnością woleliby wygrać w innych okolicznościach.
Duńczycy dążyli do tego, by szukać szczęścia w serii rzutów karnych - był to dla nich wycieńczający turniej, co było świetnie widać w środowy wieczór. Tragedia Christiana Eriksena, przegrane w pierwszych dwóch grupowych meczach, później powrót do gry i awans do półfinału, w którym dali z siebie wszystko. Taki koniec Euro to dla nich z pewnością cios, który zostawia niesmak.
System VAR z pewnością zmienił współczesną piłkę. Możemy przypomnieć sobie sędziowski skandal z 2002 roku, kiedy piłkarze Korei Południowej byli przepychani do kolejnych rund turnieju, po kuriozalnych meczach wysyłając do domu Włochów i Hiszpanów.
To, co zrobili wówczas sędziowie, było skandaliczne i zostawiło skazę na całym turnieju. W kilku kolejnych turniejach były popełniane błędy, które decydowały o losach spotkań - VAR miał sprawić, by kontrowersje zostały ograniczone do minimum. Mecz Anglii z Danią pokazał, że w kwestii sędziowania pozostaje jeszcze wiele do zrobienia.
Turniej dobiega końca i z pewnością była to świetna impreza, której poziom sportowy stał na najwyższym poziomie. Środowy półfinał nie przekreśli wszystkich poprzednich meczów, pięknych chwil, bramek, czystych emocji. Niestety jeden rzut karny pozostawi po sobie niesmak, którego trudno będzie się pozbyć. I prawdopodobnie sprawi, że bezstronnych dotychczas kibiców będzie w finale ściskać kciuki za Włochów.
Czytaj także: