01:19 Janisz Jastrzębski po meczu Polska Słowacja.mp3 O szczegółach - Andrzej Janisz i Filip Jastrzębski (Jedynka)
Wojciech Szczęsny (3) – przy golu zabrakło szczęścia, jednak nie można go winić za utratę bramki. Przy drugim trafieniu dla Słowaków nie miał szans. W całym spotkaniu nie miał zbyt wielu okazji do tego, żeby się wykazać. Znów potwierdziło się, że w kontekście kadry można o nim mówić jako o wielkim pechowcu.
Bartosz Bereszyński (1) – dał się ograć przy bramce Roberta Maka i to on ponosi największą winę za straconą bramkę. Później starał się naprawić swój błąd, próbował podłączać się do akcji ofensywnych, jednak nie przynosiło to właściwie żadnego pożytku.
Kamil Glik (2) - przy pierwszym golu odbił się od niego strzał Maka, ale ta bramka nie idzie na jego konto. Nie był wyjątkowo zapracowany, wygrał większość ze swoich pojedynków. Problem w tym, że po raz kolejny nasz blok defensywny źle zachował się przy stałym fragmencie gry, dopuszczając do strzału Milana Skriniara.
Jan Bednarek (2) - podobnie jak w przypadku Glika, nie popełnił żadnego poważnego indywidualnego błędu, miał kilka udanych interwencji w walce ze Słowakami, ale dwa stracone gole naszej defensywy tylko potwierdzają to, że nasza defensywa nie jest monolitem. W końcówce zmarnował szansę na to, by zdobyć wyrównującego gola.
Kamil Jóźwiak (2+) – bardzo aktywny od początku, nie bał się brać na siebie gry i próbował dryblingów. Do tego dokładał zdecydowaną grę w defensywie, zanotował kilka niezłych odbiorów, choć trzeba przyznać, że mógł pomóc Bereszyńskiemu w akcji bramkowej Maka. Był wyróżniającym się zawodnikiem, zwłaszcza w pierwszej połowie, na pewno nie można odmówić mu ambicji i woli walki. Brakowało jednak, jak w przypadku większości, konkretów.
Euro 2020 - SERWIS SPECJALNY
Grzegorz Krychowiak (1) – zdarzały mu się niedokładne podania i proste błędy, szybko zobaczył żółtą kartę za taktyczny faul. Miał wprowadzać spokój do naszej gry, ale bardzo tego brakowało. Potwierdzeniem kiepskiego występu była druga żółta kartka, w wyniku której pomocnik osłabił zespół. To był kluczowy moment meczu - do tej chwili naciskaliśmy rywali po zdobyciu bramki, wydawało się, że możemy pokusić się tutaj o wygraną i odwrócić losy tego spotkania. Ogromne rozczarowanie.
Karol Linetty (2) – jego obecność w pierwszym składzie była dla wielu zaskoczeniem, jednak trudno powiedzieć, co Sousa zauważył w nim podczas zgrupowania – niczym specjalnie się nie wyróżniał, grał asekuracyjnie. W drugiej połowie zdołał jednak strzelić niezwykle ważnego gola dla biało-czerwonych, potem miał jeszcze świetną sytuację do tego, by dać nam prowadzenie. Niedługo później opuścił boisko.
Mateusz Klich (1) – miał być partnerem dla Piotra Zielińskiego, jednak był mocno schowany, rzadko pokazywał się do gry, nie wnosił do gry zbyt wiele, momentami można było zapomnieć, że jest na boisku. Wyjątkowo bezbarwny.
Maciej Rybus (2) – ostatnio nie miał szczęścia do gry w kadrze, dokuczały mu kontuzje, jego postawa była niewiadomą. Dużo walczył wręcz z rywalami, ale brakowało tego, co przydałoby się bardziej – wejść lewą stroną boiska i celnych dośrodkowań. Po przerwie asystował przy golu Linettego, co poprawia jego ocenę.
Piotr Zieliński (2) – dobrze wszedł w mecz, był bliski tego, by zanotować na swoim koncie asystę po podaniu do Lewandowskiego. Jako jeden z niewielu polskich zawodników pokazywał, że piłka przy nodze mu nie przeszkadza, co na tle większości kolegów jest dużym wyróżnieniem. Stopniowo jednak był coraz mniej widoczny i zamiast Piotra Zielińskiego z Napoli coraz bardziej przypominał tego, którego niestety znamy z większości meczów kadry.
Robert Lewandowski (1+) – na początku meczu nie wykorzystał dobrej sytuacji po dograniu Zielińskiego. Cały czas w asyście słowackich obrońców, którzy doskonale wiedzieli, jak odcinać go od podań i utrudniać mu grę. Miał poważne problemy z dochodzeniem do sytuacji, a kiedy mu się udawało, pudłował. Można po raz kolejny napisać, że walczył i starał się pracować, ale lepiej postawić sprawę uczciwie - był to rozczarowujący występ. Plus za sytuację z końcówki, kiedy dobrze zgrał do Świderskiego.
Zmiennicy:
Przemysław Frankowski - starał się szarpać prawą stroną boiska, ale jego wejście (podobnie jak wszystkich rezerwowych) miało miejsce w momencie, w którym trudno było odwrócić już nasz los.
Tymoteusz Puchacz - miał ważną interwencję tuż po wejściu na boisko. Niestety, większość dośrodkowań i akcji nie przynosiła zbyt wielkiego pożytku.
Jakub Moder - grał zbyt krótko, by go ocenić.
Karol Świderski - grał zbyt krótko, by go ocenić.
Czytaj także: