Można śmiało powiedzieć, że Freddie miał kota na punkcie kotów. W pewnym momencie trzymał ich w swoim domu aż dziesięć, z czego zdecydowaną większość stanowiły zwierzaki przygarnięte ze schronisk. Gdy był w trasie, potrafił "rozmawiać" ze swymi pupilami przez telefon, a o jednym z nich napisał nawet piosenkę zatytułowaną jego imieniem Delilah (znalazła się ona na albumie "Innuendo" zespołu Queen).
źródło: YouTube / Queen Official
Uczestnicy którejś z hucznych imprez organizowanych przez Mercury'ego zapewne nie zapomną tego wydarzenia do końca życia. Takich szczęśliwców jest całkiem sporo – na przyjęciu wydanym w Monachium z okazji 39. urodzin muzyka z bardzo szerokiej oferty hedonistycznych uciech miało okazję skorzystać 500 gości (wszyscy, na prośbę gospodarza, ubrani byli w czarno-białe kostiumy typu "drag"). Równo dwa lata później na Ibizie bawiło się 700 bliższych i dalszych znajomych wokalisty. Goszczący ich hotel Pikes przez kolejne lata celebrował rocznice party, które mogło zadziwić nawet stałych bywalców tej słynącej z zabawy hiszpańskiej wyspy.
W swym domowym zaciszu Freddie oddawał się znacznie mniej spektakularnym rozrywkom. Od dzieciństwa zbierał znaczki i miał na tyle ciekawą kolekcję, że po śmierci artysty, za zgodą rodziny, wcieliło ją do swych zbiorów British Postal Museum. Namiętnie grywał też w Scrabble z kolegami z zespołu – jak wyznał w wywiadzie, jednym z jego ulubionych słów w tej grze było "Innuendo", które potem stało się tytułem płyty Queen.