Section50

Powrót

Katar 2022
Section06

Próba generalna czy generalny kamuflaż? W meczu z Chile wynik nie będzie najważniejszy

Ostatnia aktualizacja: 16.11.2022 09:00
W środę, na stadionie Legii w Warszawie, reprezentacja Polski zmierzy się z Chile. To ostatni mecz Biało-Czerwonych przed wylotem na mistrzostwa świata Katar 2022. Historia takich spotkań pokazuje, że wynik nie jest najważniejszy. W przeszłości w tego typu starciach formą błyszczeli m.in. Grzegorz Lato i Robert Lewandowski, ale rezultaty rzadko dawały odpowiedź na temat aktualnej dyspozycji kadry. 
Cztery lata temu w ostatnich sparingach kadry Robert Lewandowski imponował formą. Podobnie jak Grzegorz lato przed mundialem w 1974 roku, kiedy został królem strzelców.
Cztery lata temu w ostatnich sparingach kadry Robert Lewandowski imponował formą. Podobnie jak Grzegorz lato przed mundialem w 1974 roku, kiedy został królem strzelców. Foto: Facebook - Robert Lewandowski, PPA/PA

Polskie Radio - Oficjalny Nadawca Radiowy mistrzostw świata Katar 2022 - zaprasza na transmisje i relacje z mundialu. W Katarze będą nasi sprawozdawcy Tomasz Kowalczyk i Filip Jastrzębski.

>>> Zobacz nasz serwis specjalny na mundial - Katar 2022 <<<

Ważniejsze gdzie, niż jak

To niecodzienna sytuacja, by o ostatnim meczu kadry przed finałami mistrzostw świata najwięcej mówiło się w kontekście zawirowań z miejscem jego rozegrania. Kibice zazwyczaj zadają sobie pytania o aktualną formę drużyny, a nie stan dachu na Stadionie Narodowym.

Ostatnich odpowiedzi - przynajmniej tych dotyczących dyspozycji reprezentantów - ma dać środowe spotkanie z Chile, które ostatecznie rozegramy też w Warszawie, ale na stadionie Legii. Historia uczy jednak, by nie wyciągać z niego zbyt pochopnych wniosków, bowiem równie dobrze jak próba generalna może okazać się to generalny...kamuflaż.

Chile - wymarzony rywal
Polska na mundialu zagra już po raz ósmy. Kiedy uzyskujemy awans oczywistą potrzebą zawsze staje się tak poszukiwanie odpowiedniej formy, jak i odpowiednich sparingpartnerów. Najczęściej takich, którzy stylem gry mają przypominać choćby jednego z grupowych rywali. W tym kontekście Chile jest dla nas przeciwnikiem wymarzonym - w Katarze zmierzymy się z grającymi podobny futbol - Argentyną i Meksykiem.

Nie zawsze była jednak taka możliwość, zatem przed historycznym, pierwszym meczem w mistrzostwach świata zmierzyliśmy z tym, z kim mogliśmy, czyli z Irlandią. W 1938 roku pokonaliśmy ją aż 6:0, co okazało się dobrą wróżbą przed francuskim turniejem.

Tam rozegraliśmy wprawdzie tylko jeden mecz, ale przeszedł on do historii. 5:6 po dogrywce z Brazylią i cztery gole Ernesta Wilimowskiego to już jednak temat na zupełnie inną opowieść. Podobnie jak to, że naszym pierwszym rywalem po mundialu była reprezentacja... III Rzeszy.

Lato strzelał na mundialu i przed

Na kolejny awans do światowej elity musieliśmy trochę poczekać. Konkretnie aż do "Orłów Górskiego" i legendarnego już remisu na Wembley. Los - podobnie jak w eliminacjach - nie był dla nas łaskawy - w grupie trafiliśmy m.in. na Włochy i Argentynę.

Wybór ostatniego przeciwnika przed wylotem do Niemiec padł na Grecję. Wygrana 2:0 na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie nie dała zbyt wielu odpowiedzi - rywal słaby, skład Polaków mocno odbiegający od tego, co mieliśmy zobaczyć miesiąc później. Również dla strzelców goli sprawdzian okazał się zapowiedzią zupełnie różnych ról. Grzegorz Lato został królem strzelców mundialu 1974, Roman Jakóbczak nie rozegrał na nim ani minuty.

Niezbyt cenny okazał się także sparing z Bułgarami przed kolejnymi mistrzostwami. 26 kwietnia 1978 roku pokonaliśmy ich 1:0, a gola ponownie zdobył Lato. Bułgarzy stylem gry nie przypominali żadnego z naszych grupowych rywali - RFN, Tunezji czy Meksyku. Z Argentyny Biało-Czerwoni wrócili "na tarczy" - bo piąte miejsce na świecie uznano wówczas w kraju za porażkę.

Po medal bez sparingów

Bardzo nietypowa sytuacja miała miejsce przed mundialem 1982. Z powodu wprowadzenia w Polsce stanu wojennego nikt nie chciał z nami grać, a i władze PRL-u niechętnie patrzyły na zagraniczne wyjazdy kadry. Z tego powodu ostatni test-mecz przed czerwcowym turniejem rozegraliśmy...w listopadzie poprzedniego roku. Tylko z kronikarskiego obowiązku dodajmy zatem, że przegraliśmy go 2:3 z Hiszpanią. Nie przeszkodziło to nam wkrótce w zdobyciu brązowych medali mistrzostw świata.

Cztery lata później nie byliśmy już tak bardzo "persona non grata" w futbolowym świecie. Znaleźli się zatem chętni by sprawdzić nas w obliczu czwartego z rzędu występu w finałach mistrzostw świata. Sprawdziany te nie wyszły dobrze. Do Meksyku lecieliśmy bez wygranej w roku kalendarzowym, po serii pięciu meczów bez zwycięstwa, a przecież wciąż jako drużyna broniąca trzeciego miejsca. Dwa tygodnie przed wylotem ulegliśmy w Kopenhadze 0:1 Danii i ciężko było o optymizm.

W finałach tak my, jak i Skandynawowie, wyszliśmy z grupy doznając prawdziwych klęsk w 1/8 finału - Polacy 0:4 z Brazylią, Duńczycy 1:5 z Hiszpanią. Kolejny raz okazało się, że wyniki ostatnich sparingów niewiele znaczą w kontekście formy w imprezie docelowej.

Olisadebe nie pomógł
Meksykańską klęskę jedni nad Wisłą przyjęli jako szok, inni jako spełnienie tego, na co zanosiło się od dawna. Niewielu jednak spodziewało się, że na kolejny awans do światowej elity przyjdzie nam poczekać aż 16 lat. Niewielu - poza Zbigniewem Bońkiem, który zapowiedział to już w studiu po meczu z Brazylią.

Wraz z nastaniem nowego wieku w Biało-Czerwonych wstąpił jednak nowy duch w postaci trenera Jerzego Engela i zbawcy rodem z Nigerii - Emmanuela Olisadebe. Promocję wywalczyliśmy w bardzo dobrym stylu, jako pierwsza ekipa ze strefy europejskiej. Coś jednak zaczęło się psuć już w końcówce eliminacji.

Porażkę 0:4 z Białorusią można było wytłumaczyć "grą o pietruszkę". Na alarm zaczęto bić, gdy tuż przed wylotem na azjatycki mundial przegraliśmy kolejno u siebie z Japonią i Rumunią, do tego w bardzo słabym stylu. Marną pociechą okazało się nikłe pokonanie - 1:0 - słabiutkiej Estonii w ostatnim sprawdzianie przed turniejem.

Co było potem - dobrze wiemy - katastrofalna postawa w starciach z Koreą Południową i Portugalią sprawiła, że walizki mogliśmy pakować już po dwóch meczach. Na nic zdało się pokonanie USA, a piłkarze okazali się "do zupy".

Wygrana z Chorwatami uśpiła czujność

Cztery lata później miało być jednak zupełnie inaczej. Przed finałami w Niemczech optymizmem powiało jak chyba nigdy wcześniej. Już będąc na terenie naszych zachodnich sąsiadów pokonaliśmy bowiem bardzo mocną Chorwację 1:0 po golu Euzebiusza Smolarka. Skoro daliśmy sobie radę z takim rywalem, to Ekwador i Kostaryka nam niestraszne.

Tak przynajmniej się wydawało, bo już sześć dni później drużyna z Ameryki Południowej zupełnie wybiła nam z głowy marzenia o pierwszym w XXI wieku wyjściu z grupy.

Wynik 1:0 z Chorwacją nie okazał się trafną prognozą tego, co miało się wydarzyć na mundialu. Chyba, że...dla zespołu z Bałkanów, który sensacyjnie nie wyszedł z grupy zajmując miejsce m.in. za Australią.

Lewandowski skuteczny na ostatniej prostej

19 czerwca 2018 roku rozpoczynaliśmy udział w  rosyjskim mundialu. W tym samym miesiącu kadra zaplanowała jeszcze aż dwa sparingi. W pierwszym naszym rywalem - podobnie jak teraz - była reprezentacja Chile. Poszło nie najgorzej, bo remis 2:2 z Arturo Vidalem i spółką można uznać za umiarkowany sukces. Dodatkowo gole strzelali liderzy Biało-Czerwonych - Robert Lewandowski i Piotr Zieliński.


"Lewy" trafił też cztery dni później z Litwą i to dwa razy. Wygrana 4:0 spowodowała wzrost optymistycznych nastrojów w kraju. Już sześć dni później nastąpiło bolesne spotkanie z rzeczywistością, kiedy ulegliśmy Senegalowi. Po kolejnej porażce - 0:3 z Kolumbią - szanse na awans do fazy pucharowej spadły do zera.
Kolejny raz potwierdziła się nie tylko zasada trzech meczów, jakie w wielkich turniejach rozgrywa reprezentacja Polski - otwarcia, o wszystko i o honor - ale też reguła, by nie ufać ostatnim wynikom meczów sparingowych przed mistrzostwami.

Uniknąć kontuzji

W środowym spotkaniu z Chile nie wynik będzie zatem najważniejszy. Ten często okazywał się mylący, a i selekcjonerzy nie chcą w obliczu rozpoczynającego się za niespełna tydzień mundialu odkrywać wszystkich kart. Reprezentanci Polski mają przede wszystkim ładnie pożegnać się z kibicami i unikać urazów.

Ostatni mecz towarzyski reprezentacji Polski przed wylotem do Kataru - środa, 16 listopada, 18:00 (stadion Legii w Warszawie)

Reprezentacja Polski na MŚ Katar 2022. Kiedy i z kim zagra kadra?

W swoim pierwszym spotkaniu grupy C reprezentacja Polski zagra 22 listopada z Meksykiem (godz. 17.00 - Ad-Dauha). Cztery dni później Biało-Czerwoni zmierzą się z Arabią Saudyjską (14.00 - Ar-Rajjan), a 30 listopada - z Argentyną (20.00 - Ad-Dauha).

XXII Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej Katar 2022 odbędą się w dniach 20 listopada - 18 grudnia. Tegoroczna rywalizacja będzie ostatnim mundialem, w którym wystąpią 32 drużyny. Na kolejnym turnieju, w 2026 roku o Puchar Świata FIFA, zagra 48 reprezentacji narodowych. 

Faza grupowa potrwa do 2 grudnia, 3-6 grudnia to terminy spotkań 1/8 finału, terminy ćwierćfinałów to 9-10 grudnia, półfinały zostaną rozegrane 13 i 14 grudnia, mecz o trzecie miejsce - 17 grudnia, a mistrz globu będzie znany dzień później.

Mistrzostwa Świata Katar 2022 będą rozgrywane w niefortunnym terminie? Niekoniecznie.

Czytaj także:


MK

Section07
Section51

sponsor


partner

Section52