Radio Parlament
Section01

Parlament rok po wyborach. Jak wypadliśmy?

migracja
migrator migrator 07.06.2010

7 czerwca mija rok od wyborów do Parlamentu Europejskiego, jest więc okazja do podsumowania pracy polskich europosłów. Większość z grupy 50 deputowanych to debiutanci, którym udało się zaznaczyć swoją obecność w Brukseli i Strasburgu.

7 czerwca mija rok od wyborów do Parlamentu Europejskiego, jest więc okazja do podsumowania pracy polskich europosłów. Większość z grupy 50 deputowanych to debiutanci, którym udało się zaznaczyć swoją obecność w Brukseli i Strasburgu. I w każdej grupie politycznej można wyróżnić Polaków, którzy zaliczyli udany debiut.

Chadecy, czyli największa frakcja, ma w swoich szeregach Rafała Trzaskowskiego z Platformy Obywatelskiej, który jest aktywny w komisji konstytucyjnej, między innymi nadzorował przesłuchanie nowego komisarza, był już sprawozdawcą dwóch raportów. "Cały ten rok służył bardziej wyborowi priorytetów i jednak szybkiemu uczeniu się, po to żeby być bardziej aktywnym w dalszej kadencji" - powiedział Polskiemu Radiu Rafał Trzaskowski.

W grupie europejskich konserwatystów najbardziej wyróżnia się Paweł Kowal z Prawa i Sprawiedliwości, szef delegacji do spraw Ukrainy, aktywny w dyskusjach na tematy zagraniczne. Europoseł przyznaje w rozmowie z Polskim Radiem, że praca w Brukseli jest wymagająca. "Trzeba dużo więcej czasu poświęcić na rozmawianie z ludźmi. Jak ktoś tego nie lubi, albo go to nudzi, to albo musi się zmusić, albo nic nie ugra" - dodaje europoseł.

Z grupy socjalistów natomiast udanie zadebiutował Wojciech Olejniczak z SLD. "Mam poczucie, że propozycje, które przedstawiałem, opinie, moje argumenty trafiają i są często przyjmowane" - dodaje europoseł. Wojciech Olejniczak ma już za sobą pierwszy raport, pracuje nad kolejnym. Zajmuje się rozwojem regionalnym i polityką rolną.

Kto najbardziej pracowity?

Ostatnich 12 miesięcy pokazało, że pozycję najbardziej pracowitych utrzymali ci, którzy już wcześniej zasiadali w Europarlamencie. Uczestniczą w posiedzeniach grup, w sesjach plenarnych, zabierają głos, pracują nad przepisami, prowadzą kuluarowe rozmowy, są rozpoznawalni. To ci najbardziej pracowici europosłowie, którzy zasiadają już drugą kadencję w Parlamencie.

Jednym z liderów jest Jacek Saryusz-Wolski z Platformy Obywatelskiej. Ostatnio polski europoseł zaangażował się w prace nad tworzonym europejskim korpusem dyplomatycznym. Sprzeciwia się dominacji wybranej grupy krajów i zabiega o sprawiedliwą reprezentację Polski. „Tu nie chodzi o posady dla tych, czy innych, tu chodzi o to, żeby to była dyplomacja całej Unii, 27 krajów" - powiedział Polskiemu Radiu polski europoseł.

Wyróżnia się także Konrad Szymański z PiS-u, który zajął się ważnymi dla Polski unijnymi przepisami, gwarantującymi solidarność gazową. „Prawo energetyczne będzie najbardziej rozwojowym tematem teraz, bo w wielu innych dziedzinach Unia doszła do ściany i wiele się nie zmieni" - mówi w rozmowie z nami Konrad Szymański. W prace Parlamentu Europejskiego angażuje się też posłanka SLD Lidia Geringer de Oedenberg, autorka największej liczby raportów.

"Ja nigdy nie będę mistrzem frekwencji"

Spośród wybranych 50 polskich europosłów, kilkunastu to byli parlamentarzyści krajowi. Po roku zasiadania w Europarlamencie widać, że kilku z nich trudno było się rozstać z polską polityką.
Czołowi politycy z Wiejskiej częściej bywali w Warszawie aniżeli w Brukseli, czy Strasburgu. Zamiast więc uczyć się na czym polega praca w Parlamencie Europejskim, część deputowanych angażowała się w politykę krajową.

Najrzadziej na posiedzeniach grup, komisji parlamentarnych, czy na sesjach plenarnych bywał Sławomir Nitras. Poseł Platformy Obywatelskiej ma najwięcej nieobecności spośród polskich deputowanych. "Ja nigdy nie będę mistrzem frekwencji. Jestem zajęty wieloma sprawami. Nie spędzam każdego dnia w Brukseli, ja po prostu nie mam na to czasu. Ale obiecuję, że zrobię wszystko, żeby ta frekwencja była wyższa" - mówi w rozmowie z Polskim Radiem Sławomir Nitras.

Pilnością nie może się też pochwalić Jacek Kurski z PiS-u, który przyznaje - sprawy krajowe zwyciężyły, były ważniejsze od europejskich. "Jesteśmy grzeszni, ale często jest to wina obiektywna. Nie mówię, że jest to wzór do naśladowania, tylko mówię o kłopocie jaki mamy" - tłumaczy nam Jacek Kurski.

W grupie byłych polskich parlamentarzystów są też i tacy, jak chociażby Tadeusz Cymański, którzy wprawdzie bywają na komisjach, czy sesjach plenarnych, ale są zupełnie niewidoczni i niewiele wnoszą w prace Parlamentu.

kh,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), Beata Płomecka

Section02
Section03
Section04