7 czerwca mija rok od wyborów do Parlamentu Europejskiego, jest
więc okazja do podsumowania pracy polskich europosłów. Większość z grupy
50 deputowanych to debiutanci, którym udało się zaznaczyć swoją
obecność w Brukseli i Strasburgu. I w każdej grupie politycznej można
wyróżnić Polaków, którzy zaliczyli udany debiut.
Chadecy, czyli największa frakcja, ma w swoich szeregach Rafała
Trzaskowskiego z Platformy Obywatelskiej, który jest aktywny w komisji
konstytucyjnej, między innymi nadzorował przesłuchanie nowego komisarza,
był już sprawozdawcą dwóch raportów. "Cały ten rok służył bardziej
wyborowi priorytetów i jednak szybkiemu uczeniu się, po to żeby być
bardziej aktywnym w dalszej kadencji" - powiedział Polskiemu Radiu Rafał
Trzaskowski.
W grupie europejskich konserwatystów najbardziej wyróżnia się Paweł
Kowal z Prawa i Sprawiedliwości, szef delegacji do spraw Ukrainy,
aktywny w dyskusjach na tematy zagraniczne. Europoseł przyznaje w
rozmowie z Polskim Radiem, że praca w Brukseli jest wymagająca. "Trzeba
dużo więcej czasu poświęcić na rozmawianie z ludźmi. Jak ktoś tego nie
lubi, albo go to nudzi, to albo musi się zmusić, albo nic nie ugra" -
dodaje europoseł.
Z grupy socjalistów natomiast udanie zadebiutował Wojciech
Olejniczak z SLD. "Mam poczucie, że propozycje, które przedstawiałem,
opinie, moje argumenty trafiają i są często przyjmowane" - dodaje
europoseł. Wojciech Olejniczak ma już za sobą pierwszy raport, pracuje
nad kolejnym. Zajmuje się rozwojem regionalnym i polityką rolną.
Kto najbardziej pracowity?
Ostatnich 12 miesięcy pokazało, że pozycję najbardziej pracowitych
utrzymali ci, którzy już wcześniej zasiadali w Europarlamencie.
Uczestniczą w posiedzeniach grup, w sesjach plenarnych, zabierają głos,
pracują nad przepisami, prowadzą kuluarowe rozmowy, są rozpoznawalni. To
ci najbardziej pracowici europosłowie, którzy zasiadają już drugą
kadencję w Parlamencie.
Jednym z liderów jest Jacek Saryusz-Wolski z Platformy
Obywatelskiej. Ostatnio polski europoseł zaangażował się w prace nad
tworzonym europejskim korpusem dyplomatycznym. Sprzeciwia się dominacji
wybranej grupy krajów i zabiega o sprawiedliwą reprezentację Polski. „Tu
nie chodzi o posady dla tych, czy innych, tu chodzi o to, żeby to była
dyplomacja całej Unii, 27 krajów" - powiedział Polskiemu Radiu polski
europoseł.
Wyróżnia się także Konrad Szymański z PiS-u, który zajął się
ważnymi dla Polski unijnymi przepisami, gwarantującymi solidarność
gazową. „Prawo energetyczne będzie najbardziej rozwojowym tematem teraz,
bo w wielu innych dziedzinach Unia doszła do ściany i wiele się nie
zmieni" - mówi w rozmowie z nami Konrad Szymański. W prace Parlamentu
Europejskiego angażuje się też posłanka SLD Lidia Geringer de Oedenberg,
autorka największej liczby raportów.
"Ja nigdy nie będę mistrzem frekwencji"
Spośród wybranych 50 polskich europosłów, kilkunastu to byli
parlamentarzyści krajowi. Po roku zasiadania w Europarlamencie widać, że
kilku z nich trudno było się rozstać z polską polityką.
Czołowi
politycy z Wiejskiej częściej bywali w Warszawie aniżeli w Brukseli, czy
Strasburgu. Zamiast więc uczyć się na czym polega praca w Parlamencie
Europejskim, część deputowanych angażowała się w politykę krajową.
Najrzadziej na posiedzeniach grup, komisji parlamentarnych, czy na
sesjach plenarnych bywał Sławomir Nitras. Poseł Platformy Obywatelskiej
ma najwięcej nieobecności spośród polskich deputowanych. "Ja nigdy nie
będę mistrzem frekwencji. Jestem zajęty wieloma sprawami. Nie spędzam
każdego dnia w Brukseli, ja po prostu nie mam na to czasu. Ale obiecuję,
że zrobię wszystko, żeby ta frekwencja była wyższa" - mówi w rozmowie z
Polskim Radiem Sławomir Nitras.
Pilnością nie może się też pochwalić Jacek Kurski z PiS-u, który
przyznaje - sprawy krajowe zwyciężyły, były ważniejsze od europejskich.
"Jesteśmy grzeszni, ale często jest to wina obiektywna. Nie mówię, że
jest to wzór do naśladowania, tylko mówię o kłopocie jaki mamy" -
tłumaczy nam Jacek Kurski.
W grupie byłych polskich parlamentarzystów są też i tacy, jak
chociażby Tadeusz Cymański, którzy wprawdzie bywają na komisjach, czy
sesjach plenarnych, ale są zupełnie niewidoczni i niewiele wnoszą w
prace Parlamentu.
kh,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR), Beata Płomecka