Dzisiejsze zeznania przed komisją hazardową nie przyniosły przełomu - uważa szef komisji Mirosław Sekuła. Komisja śledcza badająca aferę hazardową zakończyła przesłuchanie Jacka Kierata szefa polskiego oddziału spółki GTech współpracującej z Totalizatorem Sportowym. Firma była wielokrotnie przywoływana przez świadków zeznających przed posłami.
Mirosław Sekuła, szef komisji przekonuje, że do tej pory efektem prac jest zgromadzenie 30 tysięcy stron dokumentów, przesłuchanie 75 świadków, odnosi się też do dzisiejszego przesłuchania :
Dlatego przewodniczący Mirosław Sekuła twierdzi, że w tym tygodniu powinni zostać przesłuchani ostatni świadkowie, tak by następnie przedstawić komisji projekt sprawozdania z prac. Z kolei Bartosz Arłukowicz z Lewicy przekonuje, że zeznania Jacka Kierata wskazują, że inicjatorem wprowadzenia videoloterii na polski rynek, był Totalizator Sportowy:
Komisja śledcza badająca aferę hazardową przesłuchała także Henryka Kalinowskiego kierownika wrocławskiego Urzędu Stanu Cywilnego i członka zarządu wojskowego Klubu Śląsk Wrocław. Świadek stanął przed komisją, ponieważ, jak wynika z dotychczasowych ustaleń posłów, 29 września 2008 roku miał z nim telefonicznie rozmawiać biznesmen z branży hazardowej Ryszard Sobiesiak.
Zainteresowanie posłów wzbudził przede wszystkim moment kiedy świadek rozmawiał z ówczesnym wicepremierem Grzegorzem Schetyną na temat wspomnianej rozmowy. Poseł Lewicy Bartosz Arłukowicz dziwi się, że Henryk Kalinowski wymieniał dwie rożne daty:
Z kolei poseł Platformy Obywatelskiej Jarosław Urbaniak, przekonuje, że byłoby zastanawiające gdyby świadek wiedział o sprawie przed wybuchem afery hazardowej, ale tak zdaniem śledczego nie było:
Poseł Jarosław Urbaniak zauważa, że świadek Henryk Kalinowski bardzo często mówił, że dat spotkań i rozmów nie pamięta.
Jutro przed komisją hazardową stanie minister skarbu Aleksander Grad oraz dyrektor departamentu prawno-kontrolnego w resorcie sportu Rafał Wosik. Z kolei a na piątek śledczy ponownie wezwali byłego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego.
Koniec
we wrześniu?Komisja śledcza przerwała prace na ponad dwa
miesiące ze względu na tragedię smoleńską. Zgodnie z uchwałą sejmową
śledczy powinni zakończyć swoje prace do końca września. Zdaniem
Sławomira Neumanna z PO, komisja powinna zakończyć prace po
przesłuchaniach świadków, którzy zostali zaproszeni na ten tydzień i
rozpocząć pisanie raportu końcowego. Jego zdaniem, zdobyta do tej pory
wiedza i dostęp do dokumentów to informacje wystarczające do napisania
rzetelnego raportu.
Natomiast Andrzej Dera z PiS, który zastąpi w
komisji tragicznie zmarłego Zbigniewa Wassermanna, jest zdania, że do
zakończenia prac komisji jeszcze daleko. Poseł jest w trakcie czytania
dokumentów zgromadzonych przez komisję. Uważa, że należy wezwać jeszcze
kilku świadków. Jednym z nich jest były szef gabinetu politycznego
ministra sportu Marcin Rosół.
Także wiceszef komisji hazardowej
Bartosz Arłukowicz jest daleki od wyznaczania terminu końca prac
komisji. Polityk zaznacza, że skoro Sejm dał śledczym czas do końca
września, nie ma powodu do pospiechu tylko dlatego, że tak chce
Platforma Obywatelska. "Zakończymy prace gdy wyjaśnimy sprawę" -
oświadczył poseł.
agkm, Informacyjna
Agencja Radiowa (IAR), PAP