Sejm szykuje zmiany w przepisach, które niewidomym utrudnią życie. Jeśli będą chcieli skorzystać z ulgi rehabilitacyjnej, to będą zmuszeni ujawnić dane swego przewodnika. Jeśli osobie niewidomej pomaga pies, to urząd skarbowy skontroluje, czy pies jest odpowiednio wyszkolony i ma certyfikat.
- To wszystko zmierza w kierunku jakiegoś absurdu - mówi Małgorzata Pacholec, dyrektor Polskiego Związku Niewidomych. W "Sygnałach Dnia" zastanawia się, co miał na myśli ustawodawca. Przekonuje, że aktywne życie osoby niewidomej jest kosztowniejsze. I zazwyczaj niewidomy korzysta z pomocy osoby drugiej.
Niewidomi nie chcą specjalnego prawa, ale chcą, żeby prawo traktowało ich tak, jak innych obywateli. - Urzędnik nie musi do niewidomego przychodzić. On sam pójdzie do urzędu - zapewnia Krzysztofa Grzesiowskiego. - Ale dlaczego mamy ciągle coś udowadniać – podkreśla dyrektor PZN.
Małgorzata Pacholec mówi, że z pracą dla niewidomych jest bardzo źle. Działa tu pewna bariera mentalna. A niewidomi chcą pracować i mogą być wykorzystywani w różnych zawodach. - Choćby w call-centrach, czy jako telemarketerzy. Również jako tłumacze albo psycholodzy - zapewnia.
Gość Jedynki ubolewa, że dużo się robi, kiedy są pieniądze z programów unijnych. Ale jeśli tych funduszy nie ma, bo projekty są okresowe, to dobrych doświadczeń nie wdraża się do prawodawstwa i do codziennej praktyki. - Tego nam brakuje - ocenia Małgorzata Pacholec.
Dziś na antenie Programu 1 trwa kampania "Jedynka przeciwko barierom".
(ag)
Aby wysłuchać całej rozmowy kliknij "Niewidomi boją się urzędu skarbowego" w boksie "Posłuchaj" w ramce po prawej stronie.
"Sygnałów Dnia" można słuchać w dni powszednie od godz. 6:00.
*
Krzysztof Grzesiowski: Przypominamy, że dziś w naszym programie akcja, kampania „Jedynka przeciw barierom”. W bydgoskim studiu Sygnałów nasz gość: pani Małgorzata Pacholec, dyrektor Polskiego Związku Niewidomych. Dzień dobry, witamy.
Małgorzata Pacholec: Dzień dobry, bardzo mi miło.
K.G.: Dosłownie osiem dni temu w Rzeczpospolitej ukazał się taki artykuł noszący tytuł „Niewidomy pod ścisłą kontrolą”. Zna pani treść tego artykułu?
M.P.: Tak, oczywiście.
K.G.: Odnosi to się do pewnych uprawnień, jakie mają osoby niewidome, z punktu widzenia izb, urzędów skarbowych, chodzi o odliczenia.
M.P.: Tak jest.
K.G.: I czytamy w tym artykule, że osoba, która chce skorzystać z ulgi rehabilitacyjnej, będzie musiała ujawnić dane swojego przewodnika. To prawda?
M.P.: Tak. Tak teraz zarządził niestety, ale sejm.
K.G.: No tak, ale jest jeszcze druga sprawa, jeszcze bardziej dziwna. Oto jeśli osobie niewidomej pomaga pies, to urząd skarbowy sprawdzi, czy pies ma uprawnienia do opieki nad niewidomym.
M.P.: No tak, teraz będziemy wszystko kontrolować. Wydaje mi się, że to idzie do jakiegoś absurdu. Jesteśmy właśnie w Bydgoszczy na zebraniu Polskiego Związku Niewidomych, ścisłego zarządu i wczoraj dyskutowaliśmy na ten temat, jak to będzie postrzegane, co miał na myśli ustawodawca, co chciał osiągnąć. Jeżeli niewidomi mają ciągle udowadniać, komu zapłacili za pomoc, za udzieloną nam pomoc, boimy się, że za jakiś czas, jeżeli poprosimy o pomoc, ktoś może powiedzieć: przecież możecie opłacać przewodników, to ja nie muszę pani pomagać bezinteresownie. Może w tej chwili demonizuję, ale tak naprawdę nie wiem, o co chodzi. Wydawało nam się, że nie ma wątpliwości, że osoba niewidoma, no niestety, ale żeby być aktywną w życiu, korzysta z pomocy osoby drugiej i życie osoby niewidomej jest kosztowniejsze. A aktywne życie osoby niewidomej jest kosztowniejsze. A przecież wszystkie programy, projekty, strategie europejskie, ale też i światowe dążą do tego, żeby właśnie uaktywniać osoby niepełnosprawne, w tym również niewidome, które są chyba osobami też bardzo izolowanymi.
K.G.: Powrócę jeszcze do sprawy tych psów przewodników. Podobno takich psów w Polsce jest 120.
M.P.: Tak. Polski Związek Niewidomych zdobył możliwość właśnie certyfikowania psów przewodników, chociaż od wielu, wielu lat, dziesiątków lat byliśmy i jesteśmy w zasadzie jedynym podmiotem, który do tej pory szkolił psy. Ten rok jest wyjątkowy, ponieważ jest krach finansów publicznych, nie otrzymaliśmy dotacji na ten temat... na ten... no, na ten temat, tak, i nie szkolimy. I takich certyfikowanych psów jest w tej chwili około stu, 120 (...)
K.G.: I osoba, która ma szczęście mieć takiego psa-przewodnika, jeśli te przepisy oczywiście wejdą w życie, będzie musiała wziąć certyfikat, osoba niewidoma, pójść do urzędu skarbowego i przedstawić właśnie stosowny dokument, że pies jest wyszkolony odpowiednio i ma papiery.
M.P.: Tak, że nie jest to zwykły piesek, wyszkolony właśnie w szkole tresury, musi być to rzeczywiście szkoła taka tresująca i pies musi być sprawdzony, oczywiście, jest do tego specjalny egzamin.
K.G.: Ale osoba będzie musiała do urzędu pójść, tak?
M.P.: Oczywiście, tak.
K.G.: Bo urząd w końcu nie przyjdzie do osoby niewidomej.
M.P.: Nie przyjdzie, tak. Znaczy ja bym powiedziała tak – nie upierałabym się, bo jesteśmy takimi samymi obywatelami, zresztą tak jak już powiedział pan Pawłowski, nie chcemy jakichś specjalnych... jakiegoś specjalnego traktowania wobec prawa, ale chcemy, żeby prawo nie dyskryminowało nas. To, że jesteśmy wezwani, no dobrze, pójdziemy, to nie jest znowu takie uciążliwe. Jeżeli pokażemy certyfikat, że pies jest prawdziwym psem przewodnikiem, w porządku, niech tak będzie. Myślę, że trudniejsze jest do zrozumienia właśnie wskazanie osoby, która... albo osób, które pomagały nam...
K.G.: Pomagają.
M.P.: I które pomagają nam, tak, komu po prostu zapłaciliśmy. I to jest w ogóle jakieś wielkie upokorzenie, bo nie wiemy, już mnie pytano, czy przewodnik musi być pełnoletni. A przecież my korzystamy też z kilkunastoletnich fantastycznych młodych ludzi, którzy świetnie nam pomagają. Czy oni będą mogli być? Mamy dużo pytań do urzędu skarbowego i nie wiem, czy uzyskamy...
K.G.: Te kłopoty z urzędem skarbowym mają osoby niewidome, na przykład (to też coś z życia) ostatnio na jednej ze stołecznych ulic, w samym centrum, czyli przy Emilii Plater, powstała pierwsza w stolicy ścieżka dla osób niewidomych, to bardzo dobrze ktoś powie, owszem, pewnie tak, natomiast nikt do końca nie potrafi odpowiedzieć na pytanie: dlaczego zaprojektowano ją tylko po jednej stronie ulicy? Może pani zna odpowiedź.
M.P.: Ja rozmawiałam z panem z Zarządu Dróg Miejskich, który przyjechał do nas, żeby pokazać nam fakturę, z jakiej będzie zbudowany ten chodnik. Też pytaliśmy, dlaczego. Na to odpowiedziano nam, że cieszmy się z tego, że chociaż z tej jednej strony. My nie jesteśmy właśnie takimi bardzo agresywnymi ludźmi, ale trudno nam jest powiedzieć, dlaczego z jednej strony, aczkolwiek cieszymy się, bo ten chodnik po stronie Sali Kongresowej był bardzo trudny i tam jest trudno znaleźć punkty orientacyjne. To jest bardzo szeroki chodnik. Ale z drugiej strony do Dworca Centralnego też dużo ludzi przecież chodzi, to jest ważne miejsce.
K.G.: No właśnie, po drugiej stronie jest Dworzec Centralny, to dla osób informacja, które nie znają Warszawy.
M.P.: Tak, nie znają Warszawy, tak.
K.G.: Ale dlaczego ta ścieżka powstała tylko z jednej, nie po obu stronach ulicy, jest odpowiedź: bo podobno tego typu ścieżki to jest standard w krajach na zachodzie Europy, ale rzecznik Zarządu Dróg Miejskich powiada, że jest taka bajka o dwóch kanarkach i jeden wychowany w klatce, a drugi żyjący na wolności, na Zachodzie to może i standard owe ścieżki, ale polscy niewidomi nie znają takich rozwiązań i może wcale ich nie zaakceptują, zatem po co budować po obu stronach ulicy, może na próbę po jednej. Jak się sprawdzi, to...
M.P.: Aha, z całą pewnością mówiła to osoba widząca, prawda? Tak że nie docenia osób niewidomych.
K.G.: Bo jestem pewien.
M.P.: Nie docenia nas. Ja jestem też osobą niewidomą, a byłam kiedyś widzącą. I zapewniam wszystkich ludzi, że my się uczymy bardzo szybko, jeżeli da nam się szansę. A na pewno mamy też apetyty na aktywne i barwne życie. Więc chcemy być aktywni, nie chcemy siedzieć w domach, nie chcemy być ciężarem dla swoich rodzin, nie chcemy być sfrustrowani. Dlatego musimy wychodzić, musimy pracować, musimy korzystać z dóbr kultury, chodzić do teatru, do kina. Do kina, właśnie ostatnio zaczęłam chodzić do kina, ponieważ od czasu do czasu są filmy z audiodeskrypcją. To jest koszt do każdego filmu podobno tylko 4 tysiące złotych w skali chyba wielu, wielu dziesiątków tysięcy złotych na produkcję filmu. Czemu to nie jest standard? Już na Zachodzie to jest standard, ale mi się wydaje, że jesteśmy już na Zachodzie.
K.G.: No tak, ale zacytuję raz jeszcze, że być może nasi rodacy, osoby niewidome niekoniecznie chciałyby z takiego standardu korzystać, może się nie sprawdzi. Może być i tak.
M.P.: Sprawdzi się, sprawdzi.
K.G.: I jeszcze jedna kwestia na zakończenie. Jak pani wspomniała o osobach niewidomych, słabo widzących, które chodzą do pracy. Jak jest z pracą w tej chwili dla osób niewidzących?
M.P.: Z pracą jest źle, bardzo często osoby niewidome spotykają się z takim oporem właśnie mentalnym, to jest bariera mentalna. Często ludzie w ogóle nie mają pojęcia, że niewidoma osoba może w ogóle pracować. Sama kiedyś się spotkałam z takim myśleniem, że: „Pani chodzi do pracy? Ojej, a czy to tak długo będzie pani jeszcze chodzić? – Ja mówię: – No, mam nadzieję, że do emerytury”. Tak że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, że my, niewidomi mają wykształcenie często dobre, mamy wiele umiejętności, korzystamy z komputera, a przecież w większości... w urzędach w różnych miejscach praca polega na właśnie doskonałej obsłudze programów komputerowych. W tej chwili technologie są tak wysoko zaawansowane, że niewidomi potrafią się skomunikować z całym światem i dobrać do różnych programów. Tak że to jest niewykorzystane i znakomite miejsce pracy i narzędzia naszej pracy. Ale nie tylko. Są tłumaczami, są psychologami, są pedagogami, mogą być telemarketerami, mogą przekonywać ludzi przez telefon do różnych czy zakupów, czy do... no właśnie, w różnych call centerach. Ale też myślę, że to jest tak, że nie ma w tej chwili specjalnych zawodów dla niewidomych czy dla słabo widzących. To każdy z nas powinien i tak przygotowujemy ludzi do pracy, że po prostu badamy, sprawdzamy, jakie są marzenia, jakie są predyspozycje i wtedy podążamy jakby właśnie za marzeniami, za planami i szukamy, gdzie taka osoba mogłaby się sprawdzić. Na to są oczywiście potrzebne pieniądze, bo to nie jest tak, my wiemy, Polski Związek Niewidomych w tej chwili prowadzimy taki projekt dzięki środkom unijnym, ale widzimy jedno – że dużo się robi wtedy, kiedy są projekty, kiedy są pieniądze unijne, a kiedy ich braknie, bo projekty oczywiście są okresowe, to nie wdraża się tych dobrych doświadczeń do prawodawstwa, do praktyki takiej codziennej, rutynowej. I tego nam brakuje.
K.G.: Dziś, przypomnę państwu, w naszym programie „Jedynka przeciw barierom” nasz gość w bydgoskim studiu, pani Małgorzata Pacholec, dyrektor Polskiego Związku Niewidomych. Dziękujemy bardzo za rozmowę.
M.P.: Dziękuję pięknie.
(J.M.)