Radio Parlament
Section01

W Sejmie kary za obelgi

migracja
migrator migrator 06.03.2012

Projekt zmian w regulaminie Sejmu opracowany przez szefa jego kancelarii zostanie przedstawiony do konsultacji.

Posłowie wątpią, by kary pieniężne mogły podnieść kulturę języka używanego w sejmowych debatach. Wprowadzenia takich kar nie wykluczyła marszałek Ewa Kopacz. Projekt zmian w regulaminie Sejmu opracowany przez szefa jego kancelarii zostanie przedstawiony do konsultacji.

Na razie za używanie nieparlamentarnego języka poseł może być ukarany zwróceniem uwagi, upomnieniem lub naganą. Kary pieniężne są przewidziane dopiero w przypadku utrudniania prowadzenia obrad i niestosowania się do poleceń marszałka.

Poseł Platformy Obywatelskiej Paweł Olszewski uważa, że warto szukać rozwiązań, które podniosą poziom debaty, ale jego zdaniem tych, którzy notorycznie używają słów nieparlamentarnych nic nie powstrzyma.

"Jak ktoś jest chamem, żadna kara finansowa tego stanu rzeczy nie zmieni" - powiedział poseł PO.

Poseł Janusz Piechociński z PSL uważa, że skuteczna walka jest możliwa pod warunkiem, że przystąpią do niej liderzy partii i media. Na razie - jego zdaniem - jest tak, że ten kto mocniej zaatakuje przeciwnika jest bardziej ceniony - i przez wyborców i przez kolegów. Według posła PSL mechanizmy "nienawistnej polityki" nakręciły się po 2005 roku. Janusz Piechociński uważa, że jeśli już należy wprowadzać kary, te powinny być bolesne, a wpływy kierowane na cele społeczne, na przykład na rodziny zastępcze. Propozycja posła PSL: na początek 10 procent pensji poselskiej, za drugim razem 50 procent a za trzecim 100 procent. Po trzeciej karze - zdaniem Janusza Piechocińskiego - wyborcy powinni wobec posła zastosować karę generalną i więcej go nie wybierać.

Wiceprzewodnicząca Klubu Solidarna Polska Beata Kempa zwraca uwagę, że w komisji etyki czasem są dokonywane "małe zemsty polityczne" dlatego przy zaostrzaniu należy uważać by nie ograniczyć wolności słowa. Są jednak takie przypadki, które zdaniem posłanki niewątpliwie zasługują na "wysoką" wycenę: okrzyki posła Niesiołowskiego z ławy poselskiej oraz odezwanie jednego z posłów z komisji kultury do posła opozycji "siadaj ty buraku". Zdaniem Beaty Kempy, najważniejsze jest to, żeby w przypadku takich zachowań prowadzący obrady marszałek natychmiast zareagował.

Posłowie PiS bardzo często składają do komisji etyki wnioski o ukaranie posłów Platformy Obywatelskiej za obelżywe ich zdaniem sformułowania. W ocenie PiS komisja chętniej jednak karze posłów opozycji a dla posłów PO bywa pobłażliwa.

Rzecznik PiS Adam Hofman wątpi w skuteczność kar pieniężnych.

Jego zdaniem lepiej byłoby by osoby, które na przykład chciały "dożynać watahy" były eliminowane z życia parlamentarnego, zamiast być nagradzane stołkiem ministra spraw zagranicznych.

Lider SLD Leszek Miller przewiduje gorącą dyskusję nad tym jakie słowa są obelżywe a jakie dopuszczalne. Na przykład słowo "urzędas", którym podczas debaty nazwał ministra skarbu jeden z posłów PiS - użyte w gorączce polemik parlamentarnych - nie jest według byłego premiera nadużyciem. Zdaniem Leszka Millera, polski parlament na tle innych wygląda jednak zupełnie nieźle bo nie ma w nim bójek ani okupowania mównicy.

W poprzedniej kadencji Sejmu do komisji etyki wpłynęło 316 skarg na zachowanie posłów. Komisja wydała 40 decyzji, 38 z nich już się uprawomocniło. W sumie ukarano 34 posłów, w tym 5 dwa razy, a jednego aż trzykrotnie. 32 razy zwracano im uwagę, 6 razy upominano, 2 posłom udzielono nagany.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/I.Szczęsna/dj/dz

Section02
Section03
Section04