Radio Parlament
Section01

Wotum nieufności wobec ministra zdrowia

migracja
migrator migrator 26.01.2012

W Sejmie odbyła się debata nad wnioskiem PiS o wotum nieufności dla ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Wniosek poprze cała opozycja, PSL i PO będą bronić ministra. Głosowanie nad wnioskiem ma odbyć się w piątek. Do odwołania ministra potrzeba co najmniej 231 głosów. Koalicja rządząca PO i PSL ma 235 posłów.

W Sejmie odbyła się debata nad wnioskiem PiS o wotum nieufności dla ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza. Wniosek poprze cała opozycja, PSL i PO będą bronić ministra.
Głosowanie nad wnioskiem ma odbyć się w piątek. Do odwołania ministra potrzeba co najmniej 231 głosów. Koalicja rządząca PO i PSL ma 235 posłów.

Wniosek o wotum nieufności przedstawił szef komisji zdrowia Bolesław Piecha z PiS. Skrytykował Bartosza Arłukowicza za zamieszanie z wprowadzeniem nowej listy leków refundowanych i przypominał, że jeszcze nie tak dawno Arłukowicz z ław opozycyjnych krytykował rząd i ustawę refundacyjną. W ocenie Piechy Arłkowicz nie nadaje się na ministra zdrowia, gdyż ma za słabą pozycję w rządzie. "Słaba pozycja Pana jako ministra w Radzie Ministrów, słaba pozycja Pana, jako tego, który się musi zmierzyć z bardzo trudnym tematem, jakim jest ochrona zdrowia" - tłumaczył poseł PiS swój wniosek o odwołanie szefa resortu zdrowia.

Premier broni ministra

Premier Donald Tusk - broniąc z mównicy sejmowej swojego ministra - mówił, że Arłukowicz podjął się bardzo trudnego zadania, którego efektem ma być obniżenie cen istotnej grupy leków. Dodał, że niektórzy nieodpowiedzialni politycy opozycji chcieli wmówić pacjentom, że po wejściu w życie nowych przepisów refundacyjnych zabraknie medykamentóww aptekach lub że będą droższe.
"W przypadku ustawy refundacyjnej można było wmawiać obywatelom, że 1 stycznia zabraknie leków w aptekach, będą pięć razy droższe, nie będą dostępne, a następnie zacierać ręce, że przed aptekami pod koniec roku ustawiły się długie kolejki" - mówił premier. Jednak - w jego ocenie - ustawa refundacyjna w swoim podstawowym zakresie działa i "nie ma kolejek przed aptekami i nie ma problemu z zakupem leku".
"Kiedy mamy do czynienia z trudnymi sytuacjami, przed którymi staje państwo polskie, polskie instytucje (...) kiedy należałoby się spodziewać narastającej solidarności wobec trudnej decyzji i trudnych problemów (...) to ze strony najbardziej gorliwych, najmniej odpowiedzialnych polityków opozycji zawsze możemy się spodziewać działania odwrotnego. Im więcej kłopotów mają ludzie w Polsce, tym więcej radości mają posłowie opozycji" - ocenił szef rządu.
Jego zdaniem, istota ustawy refundacyjnej to "ograniczenie nieuprawnionych, przesadnie dużych zysków koncernów farmaceutycznych poprzez wprowadzenie cen regulowanych, limitów na marże, a także zwiększenie kontroli przy dysponowaniu dobrem publicznym, jakim jest uprawnienie do nabycia leku refundowanego".
Jak podkreślił, nie było wątpliwości, że "wprowadzenie ustawy refundacyjnej, której celem jest ochrona pieniędzy polskiego pacjenta przed działaniami, które komu innemu nabijały kabzę i powodowały, że leki refundowane były drogie, będzie bolało".
"Mieliśmy pełną świadomość, że ci, którzy stracą na wprowadzeniu tej ustawy, zrobią wszystko, żeby naruszyć tę ustawę" - dodał Tusk. Według niego, "najtrudniejsze zapisy z ustawy refundacyjnej są sposobem przeciwdziałania postępującej anarchizacji, czyli braku jakiejkolwiek kontroli nad środkami publicznymi".
Jak ocenił premier, nikt nie miał odwagi podjąć decyzji, jaką podjęła b. minister zdrowia, obecnie marszałek Sejmu Ewa Kopacz, a kontynuuje Arłukowicz, czyli wprowadzić nowy system, który "zmienia przyzwyczajenia, wymaga zmiany zachowań i nowej wiedzy, a także narazi interesy tych, którzy każdego dnia, każdej godziny odwiedzali prawie każdego polskiego lekarza".
"Ustawa refundacyjna jest jednym z najbardziej wyrazistych przykładów, że to nie sztuka przez 10 lat rozmawiać o tym, że trzeba ograniczyć przesadne ceny, absolutną samowolę koncernów farmaceutycznych, zjawiska korupcyjne na styku lekarz - firma farmaceutyczna. Wszyscy o tym wiedzieli, wszyscy o tym mówili, nikt niczego nie zrobił" - podkreślił Tusk.
Jak przekonywał, żaden z przepisów ustawy refundacyjnej "nie godzi w interes pacjenta", ale "składa się na pewną filozofię w obronie pacjenta i w obronie podatnika". "Żeby skutecznie bronić polskiego pacjenta i polskiego podatnika, trzeba ograniczyć interesy, wpływy niektórych instytucji i środowisk" - uważa szef rządu. "Im większe natężenie politycznej akcji, wspierającej próbę wywrócenia ustawy, tym większe cierpienie pacjenta" - dodał.
Zdaniem premiera żaden z przepisów ustawy refundacyjnej, żadna decyzja byłego i obecnego ministra zdrowia "nie skutkowały opresją czy kłopotami pacjentów". "Dobrze wiemy, że w sytuacja pacjentów, klientów aptek (...) ich dramatyczna momentami sytuacja nie była spowodowana zapisami ustawy, tylko bardzo konkretną akcją środowisk, które uznały, że mogą na tym stracić" - mówił Tusk. Według niego, to nie ustawa "zdecydowała o tym kilkudniowym zamieszaniu, tylko konflikt interesów różnych dużych grup".
Ustawa refundacyjna - stwierdził Tusk - "ma pomóc także lekarzom wydobyć się z kręgu dwuznacznej reputacji, jeśli chodzi o relacje lekarz - firma farmaceutyczna".
"Naszym zadaniem jest w efekcie obniżenie cen istotnej grupy leków. Pierwszym efektem jest to, że ponad 60 proc. leków z listy jest tańszych (...) W perspektywie głównym skutkiem ustawy będzie większa ilość leków refundowanych i niższa cena większości z leków refundowanych" - powiedział premier.
"Jest bardzo przykre, że w Polsce i wszędzie na świecie nie każdy pacjent dostanie refundowany lek na swoja chorobę, że w Polsce, jak wszędzie na świecie, ilość pieniędzy na refundację leków musi być ograniczona, bo zbankrutowalibyśmy w miesiąc" - zauważył Tusk.
Na zakończenie swojego wystąpienia jeszcze raz zaapelował do opozycji. "Po tym wotum wróćcie do normalnego myślenia, że pracujemy nad ustawami, które mają chronić pacjenta, a nie wygrywamy interesy polityczne" - podkreślił premier.

Wystąpienia klubowe

Posłanka PO Beata Małecka-Libera z sejmowej komisji zdrowia uważa, że bezzasadny jest wniosek o odwołanie ministra zdrowia chwilę po tym, gdy w życie weszła bardzo ważna ustawa refundacyjna. Zarzuciła posłom PiS, że robiąc zamieszanie wokół ustawy refundacyjnej chcą zwrócić na siebie uwagę opinii publicznej. "Mam wrażenie, że wam przede wszystkim przyświeca taka myśl, aby im gorzej tym lepiej i tym lepsze wasze interesy polityczne" - mówiła.
Poseł Ruchu Palikota Armand Ryfiński zarzucał ministrowi zdrowia brak troski o dobro pacjentów. "Nie będę panu zarzucał, że pan jest narcyzem, nie będę panu zarzucał tego, że jest pan oportunistą, będę miał do pana jeden podstawowy zarzut, że pan jako minister i lekarz niestety zamiast charakteryzować się szczególną wrażliwością i odpowiedzialnością za pacjentów postępował pan jak socjopata" - powiedział. Poseł tłumaczył, że chodzi o brak reakcji na sygnały płynące ze strony pacjentów, lekarzy i farmaceutów.
Szef klubu PSL Jan Bury uważa, że Bartosz Arłukowicz przeszedł chrzest bojowy tuż po objęciu fotela i zaznaczył, że zarówno Arłukowicz jak i rząd wygrali batalię o ustawę refundacyjną. Bury zaapelował jednak o dalsze prace nad tą ustawą. "Ma pan potężny resort, ma pan kilkuset urzędników, którzy mogą i powinni się nad tą ustawą jeszcze raz pochylić. Zwrócił przy tym uwagę, że to nie NFZ, ale minister zdrowia kreuje politykę zdrowotną w Polsce.
Dariusz Joński z SLD zarzucał Bartoszowi Arłukowiczowi, że przy nowelizacji ustawy refundacyjnej nie spełnił obietnic złożonych środowisku farmaceutycznemu. Zdaniem Jońskiego minister zdrowia okłamał przede wszystkim pacjentów. "Pacjenci nie byli i nie są bezpieczni, a niektóre leki refundowane są droższe od tych, które były, a niektórych w ogóle nie ma" - powiedział.

Wystąpienie ministra zdrowia
W ocenie ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza posłowie PiS wylewają krokodyle łzy, że obejmując swój urząd podjął się trudnego wyzwania.
Arłukowicz pytał posłów PiS, czy ich reakcja na wejście w życie ustawy refundacyjnej miała "utrącić" jego, marszałek Sejmu Ewę Kopacz, czy może samą ustawę. "Wszyscy wiedzieliśmy, że ta ustawa jest trudną ustawą, że ta ustawa zmienia system i odwagą jest podjąć się zmian" - podkreślił minister zdrowia.
Dodał, że opozycja nie miała odwagi, by wprowadzić w życie własne projekty ustawy refundacyjnej. Arłukowicz zarzucił przewodniczącemu sejmowej komisji zdrowia Bolesławowi Piesze (PiS), że od czerwca do grudnia ubiegłego roku, pomimo 13 posiedzeń komisji, nie postanowił, by ustawa refundacyjna stała się tematem obrad.
Jak mówił Arłukowicz, Piecha zrobił to dopiero 30 grudnia - dwa dni przed wejściem w życie ustawy. Podkreślił także, że przewodniczący komisji zdrowia nie złożył żadnego zapytania i interpelacji ws. ustawy refundacyjnej
Pewnie tak już będzie, że będą tacy, którzy będą wciąż składać wnioski i tacy, którzy będą palić kadzidełka; a my z Platformą Obywatelską będziemy zmieniać system - oświadczył minister Bartosz Arłukowicz.
"Podejmując się tego trudnego zadania, nigdy nie mówiłem, że będzie łatwo. I dzisiaj także nie mówię, że będzie łatwo" - mówił minister zdrowia.
Podkreślił, że po spotkaniach z przedstawicielami wielu środowisk, chce podziękować lekarzom i aptekarzom. "Chciałbym z tego miejsca podziękować wszystkim tym, którzy w tych pierwszych dniach włożyli wielką odpowiedzialność w to, by trud wprowadzania tej wielkiej zmiany obciążony był jak najmniejszymi kosztami społecznymi" - mówił.
Podkreślił, że dyskusje z przedstawicielami środowisk lekarskich i aptekarskich były poświęcone temu, jak ma wyglądać system refundacji w Polsce. "W czasie tych rozmów nie spotkałem tam przedstawicieli lewej strony, przedstawicieli prawej strony, zaś spotkałem zatroskanych lekarzy, aptekarzy i pacjentów, którzy dzień w dzień przychodzili, dyskutowali o tym, jak refundacja ma wyglądać, bo istotę jej zmian ci ludzie rozumieją" - zaznaczył.
"Możecie zagłosować przeciwko mnie - zniosę to z pokorą. (...) Głosując przeciwko tej ustawie, głosujecie przeciwko aptekarzom, bo aptekarze uzyskali możliwość odwołania się od decyzji kontrolera NFZ, uzyskali abolicję, podobnie jak lekarze" - podkreślił Arłukowicz


IAR/PAP/Radio Parlament/dz

Section02
Section03
Section04