Radio Parlament
Section01

Poselska debata nad referendum emerytalnym

IAR / PAP
Henryk Walczak 30.03.2012
Beata Kempa Solidarna Polska
Beata Kempa Solidarna Polska, foto: PAP/Grzegorz Jakubowski

Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe będą przeciw, a Prawo i Sprawiedliwość, Solidarna Polska i SLD opowiedzą się za przeprowadzeniem referendum w sprawie podniesienia wieku emerytalnego. Posłowie Ruchu Palikota wstrzymają się w głosowaniu. W Sejmie trwa dyskusja nad wnioskiem Solidarności, pod którym podpisało się około 2 mln Polaków.

Głos w sprawie podniesienia emerytur należy do społeczeństwa - mówił przewodniczący Solidarności Piotr Duda. Według niego, na posłach spoczywa odpowiedzialność, by nie zmarnować kapitału społecznego, który zgromadził się wokół wniosku o referendum w sprawie wieku emerytalnego. Zauważył, że od dawna żadna inicjatywa obywatelska nie zyskała w Polsce tak dużego poparcia. "Polacy zasługują na to, by ich zdanie potraktować poważnie" - powiedział przewodniczący Solidarności.
Piotr Duda mówił, że Polacy wiedzą, że warto przejść później na emeryturę, gdyż świadczenie jest wówczas wyższe, ale nie trzeba ich do tego zmuszać. Jego zdaniem, dyskusja o podniesieniu wieku emerytalnego jest uzasadniona w państwach o ustabilizowanej sytuacji finansowej. Tymczasem w Polsce przeciętny roczny czas pracy jest dłuższy niż w takich krajach, jak Niemcy lub Holandia. To zaś ma wpływ na zdrowie pracowników - zwrócił uwagę Piotr Duda. Argumentował, że decyzja o podniesieniu jest przedwczesna, dowodzi braku spójnej koncepcji zabezpieczenia systemu emerytalnego przed negatywnym wpływem zmian demograficznych.

Nie zgodził się z nim poseł PO Dariusz Rosati. Tłumaczył, że pozostanie przy obecnym wieku emerytalnym grozi obniżeniem poziomu życia wszystkich grup społecznych, a zwłaszcza przyszłych emerytów. Grozi - jego zdaniem - załamaniem finansów publicznych i stagnacją gospodarczą. Poseł tłumaczył, że Polacy żyją dłużej, a od lat nie zmienił się czas przechodzenia na emeryturę. Mówił też o postępującym niżu demograficznym. "Jeżeli nie zmienimy systemu emerytalnego to za 28 lat na jednego emeryta przypadać będzie 1, 6 osób pracujących" - mówił. Wyjściem z sytuacji, bez podnoszenia wieku emerytalnego, może być podniesienie składki emerytalnej lub podatków, a to oznacza niskie zarobki i wyższe koszty pracy, a w konsekwencji na przykład ucieczkę pracowników za granicę. Przeciw referendum wypowiadał się też poseł PSL Henryk Smolarz. Mówił, że najlepszym rozwiązaniem będzie wypracowanie kompromisu podczas dyskusji parlamentarnej w sprawie emerytur. Henryk Smolarz powiedział, że zdaniem PSL zmiany są konieczne, ale powinny być starannie przygotowane podczas debaty publicznej, a referendum nie stwarza dobrego klimatu do takiej debaty.
Z kolei Jarosław Kaczyński mówił w Sejmie, że referendum jest w istocie głosowaniem nad tym, czy podtrzymywać system, w którym biedniejsi ponoszą koszty na rzecz zamożniejszych. Prezes PiS zwrócił uwagę, że ten system jest skrajnie nieefektywny i ma charakter postkolonialny. Mówił, że emerytury będą wyższe, jeśli PKB będzie większy, należy zatem zadbać przede wszystkim o rozwój kraju. Jarosław Kaczyński powiedział, że planowane zmiany są nieracjonalne, a sposób, w jaki rząd chce je wprowadzić - sprzeczny z demokracją.
Szef klubu SLD Leszek Miller stwierdził, że rząd nie przedstawił zmian kompleksowych, ale chce jedynie podniesienia wieku emerytalnego. Zdaniem Millera, brakuje pomysłów na zniesienie obowiązku przynależności do OFE czy na przeciwdziałania wypychania osób starszych z rynku pracy. Poseł podkreślił, że propozycje rządu nie zasługują na miano reformy emerytalnej.

Posłanka klubu Solidarna Polska Beata Kempa mówiła w Sejmie, że rządzący nie mają moralnego prawa do decydowania o losie przyszłych pokoleń, podwyższając wiek emerytalny. Zdaniem Kempy, decyzję w tej sprawie powinien podjąć naród.
Sławomir Kopyciński z Ruchu Palikota krytykował w Sejmie brzmienie pytania referendalnego "Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego wieku uprawniającego do przejścia na emeryturę wynoszącego 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?" uznając je za populistyczne i jednostronne. Jego zdaniem, tak sformułowane pytanie jednoznacznie wskazuje na wynik referendum, które będzie w takim wypadku najdroższym badaniem opinii publicznej. Sławomir Kopyciński dodał, że pieniądze, które mają zostać wydane na referendum, mogą zostać przeznaczone na inne cele, takie jak dopłaty do żłobków.
Dyskusji w Sejmie towarzyszy manifestacja związkowców. Przeciwko rządowym planom podwyższanie wieku emerytalnego przed Sejmem protestuje kilkanaście tysięcy członków Solidarności i innych central związkowych.
IAR/PAP/hw

Section02
Section03
Section04