W piątek w Sejmie odbędzie się głosowanie nad wnioskiem o odwołanie marszałka Bronisława Komorowskiego. Wniosek złożył klub Prawa i Sprawiedliwości, który uważa za niegodne funkcji marszałka wypowiedzi Komorowskiego o incydencie w Gruzji.
Podczas debaty sejmowej jedynie PiS zapowiedział głosowanie za odwołaniem marszałka, pozostałe partie zapowiedziały odrzucenie wniosku.
Prezes PiS uważa, że Bronisław Komorowski toleruje zachowania posłów PO niegodne parlamentarzystów. Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego, politycy Platformy, jak Janusz Palikot czy Stefan Niesiołowski używają brutalnego języka wobec opozycji. Szef PiS podkreślił, że marszałek broni jedynie interesów własnego ugrupowania, a podczas obrad Sejmu wykorzystuje wszystkie dostępne mu środki, by utrudnić wystąpienia posłów opozycyjnych.
Jarosław Kaczyński powiedział też, że osoba piastująca tak ważną funkcję w państwie powinna być poza wszelkimi podejrzeniami. Jego zdaniem, Bronisław Komorowski powinien dobrowolnie zrezygnować z pełnienia funkcji marszałka na czas wyjaśnienia jego powiązań z WSI. "Dlaczego marszałek jako jedyny poseł PO głosował przeciwko ich rozwiązaniu"- pytał z mównicy Jarosław Kaczyński.
Wicemarszałek Stefan Niesiołowski podkreślił, że Bronisław Komorowski broni demokracji i Polski przed anarchią. Polityk Platformy uważa, że zarzuty wobec Komorowskiego, iż toleruje brutalny język posłów PO są bezzasadne. Przypomniał, że posłowie PiS często używają zwrotów, które nie powinny padać z mównicy sejmowej.
Stefan Niesiołowski odniósł się także do wypowiedzi marszałka dotyczącej incydentu w Gruzji. Niesiołowski przyznał, że ironiczna wypowiedź marszałka "jaka wizyta, taki zamach", była niezręczna, lecz- jak dodał- nie godziła w Lecha Kaczyńskiego.
Wicemarszałek Sejmu dodał też, że zastrzeżenia PiS wobec ewentualnych powiązań marszałka z WSI są bezpodstawne, gdyż komisja ds. służb specjalnych wyjaśniła wszystkie kwestie. Powtórzył, że jego klub będzie głosował za odrzuceniem wniosku PiS.
Przeciwko wnioskowi jest także klub Lewicy. Wacław Martyniuk zarzucił politykom PiS relatywizm moralny w ocenianiu postępowania marszałka Komorowskiego. Przypomniał, że poprzedni marszałkowie z klubu Prawa i Sprawiedliwości Ludwik Dorn i Marek Jurek nie kierowali się interesem państwa, lecz jedynie swojej partii. Poseł Lewicy dodał, że partii PiS chodziło jedynie o efekt medialny, a nie merytoryczną dyskusję.
Przewodniczący SdPL Marek Borowski uważa, że PiS powinno przestrzegać tych samych zasad, których wymaga od marszałka Komorowskiego. Marek Borowski - w imieniu SdPL i Demokratycznego Koła poselskiego - podkreślał, że klub PiS nie wyciągnął żadnych konsekwencji wobec rasistowskiej wypowiedzi posła Artura Górskiego. Przewodniczący SdPL podkreślił, że jego klub jak i Demokratyczne Koło poselskie będą glosowali przeciwko wnioskowi PiS.
Także poseł PSL Stanisław Żelichowski zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie głosowało przeciwko odwołaniu z funkcji marszałka Bronisława Komorowskiego. Jego zdaniem, wniosek PiS w tej sprawie ma na celu jedynie obronę interesu partyjnego, a nie interesu państwa.
Stanisław Żelichowski podkreślił, że wizyta prezydenta Kaczyńskiego i Saakaszwilego nocą na pograniczu osetyjsko-gruzińskim odbyła się wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi, bez zachowania elementarnych zasad bezpieczeństwa.
Bronisław Komorowski w sejmowej debacie bronił swoich decyzji, dotyczących między innymi ogłaszania przerw w obradach czy dopuszczania do głosu posłów. Zdaniem marszałka, często działania Prawa i Sprawiedliwości mają na celu uniemożliwienie sprawnej pracy Sejmu. Jako przykład podał niekończące się pytania PiS do jednej poprawki i nieuzasadnione prośby o przerwy.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski nazwał podłością insynuacje Jarosława Kaczyńskiego dotyczące jego rzekomych powiązań z WSI i Rosją. Jego zdaniem, są one nieprawdziwe.
Bronisław Komorowski odniósł się także do swojej wcześniejszej wypowiedzi na temat incydentu w Gruzji. Marszałek powiedział, że jego wypowiedź miała charakter ironiczny i nie spodziewał się, iż spotka się ona z tak zdecydowaną reakcją. Jednak, jak dodał, wiedza na temat przebiegu zdarzenia potwierdza jego wcześniejsze słowa, że nie był to zamach.
Zdaniem marszałka pochopne wypowiedzi części polityków, którzy za incydent obwiniali Rosję bardzo zaszkodziły Polsce i prezydentowi Kaczyńskiemu.
Odnosząc się do zarzutów Jarosława Kaczyńskiego, iż toleruje brutalny język posłów PO, marszałek powiedział, iż z ust polityków Prawa i Sprawiedliwości z mównicy sejmowej padały inwektywy pod adresem koalicji.