W Sejmie odbyła się debata nad projektem ustawy medialnej. Podczas debaty zgłoszono wniosek o odrzucenie projektu ustawy podczas pierwszego czytania.
Projekt ustawy zaprezentowała posłanka Platformy Obywatelskiej Iwona Śledzińska-Katarasińska, która tłumaczyła, że projekt powstał po to, aby uchronić media publiczne przed upadkiem i umożliwić im wykonywanie misji. Ma to zostać osiągnięte przez wprowadzenie licencji programowych dla mediów i jasne określenie misji mediów publicznych. Projekt ma też odseparować czynnych polityków od mediów publicznych i ustalić jasne zasady powoływania kierownictw tych mediów.
Iwona Śledzińska-Katarasińska podkreśliła, że kandydaci do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji będą musieli mieć co najmniej dwie rekomendacje wyższych uczelni lub stowarzyszeń twórczych albo dziennikarskich. Członkowie rad nadzorczych mediów publicznych będą wybierani w otwartych konkursach. Powołane w ten sposób rady rozpiszą konkursy dla członków zarządów spółek medialnych.
Projekt znosi abonament radiowo-telewizyjny. Zdaniem posłanki Śledzińskiej-Katarasińskiej nie można go utrzymać, gdyż dwie trzecie polskich rodzin korzysta z płatnego przekazu kablowego lub satelitarnego. Media publiczne mają być utrzymywane z Funduszu Zadań Publicznych, finansowanego z budżetu. Środkami z Funduszu będzie dysponować Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Posłanka podkreśliła, że umożliwi to finansowanie wartościowych projektów, takich jak TVP Kultura. Działalność Krajowej Rady będzie nadzorować Rada Programowa.
Z projektu wynika, że nadawcy, którzy otrzymają licencje programowe, będą zobowiązani między innymi do promowania społeczeństwa obywatelskiego, integracji europejskiej i polskiej kultury. Posłanka podkreśliła, że projektowana ustawa nie zastąpi, a tylko uzupełni ustawę o radiofonii i telewizji. Oznacza to na przykład, że nie zostanie zniesiony nakaz respektowania wartości chrześcijańskich czy kategoria nadawcy społecznego.
Krytycznie do projektu odniósł się przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski dostrzega wiele zagrożeń dla mediów publicznych w zapisach nowej ustawy medialnej. Szef krajowej rady zarzuca autorom ustawy, że nie przeprowadzono analizy finansowej skutków wprowadzenia ustawy dla mediów publicznych.
Przewodniczący KRRiT, który wziął udział w sejmowej debacie nad projektem nowej ustawy, uważa, że autorzy projektu założyli zbyt małe środki na funkcjonowanie mediów publicznych. Według danych, którymi dysponuje KRRiT, zabraknie środków na wydatki, które pozwoliłby utrzymać radio publiczne lub jeden kanał TVP. Witold Kołodziejski wezwał autorów projektu do przeprowadzenia dokładnej analizy skutków finansowych wprowadzenia ustawy. Zaproponował, że udostępni posłom analizy, którymi dysponuje KRRiT.
Szef Krajowej Rady obawia także innych zapisów nowej ustawy medialnej - skutków likwidacji pasma wspólnego TVP3 oraz usunięcia z zapisów o misji publicznej punktu dotyczącego relacji z imprez sportowych.
Witold Kołodziejski zwrócił uwagę, że likwidacja pasma wspólnego TVP3 oznacza de facto wyrok na TVP Info. Nowa ustawa zmusza TVP do przeniesienia emisji kanału TVP Info z nadajników, które posiadają rozgłośnie lokalne TVP na platformę cyfrową lub do sieci kablowych. To zdaniem Kołodziejskiego oznacza ograniczenie o 40 procent audytorium kanału. Budowa silnej pozycji kanału informacyjnego nadawanego drogą satelitarną oznacza kilkuletnią mozolną budowę nowej stacji telewizyjnej - podkreślił Witold Kołodziejski.
Z kolei nieumieszczenie transmisji sportowych wśród przedsięwzieć o charakterze misyjnym może oznaczać wycofanie się mediów piblicznych z relacji na żywo z imprez sportowych. Przewodniczący KRRiT podkreślił, że reklamy nie pokrywają kosztów przeprowadzenia takiej transmisji dlatego TVP stanie przed alternatywą dokładania do interesu lub kodowania na przykład meczów reprezentacji. W sytuacji, gdy sytuacja finansowa telewizji jest zła, istnieje zagrożenie, że media publiczne oddadzą ten segment rynku bez walki mediom komercyjnym.
Witold Kołodziejski przypomniał także, że TVP jest w chwili obecnej głównym mecenasem produkcji filmowej w Polsce. Ograniczenie środków mediom publicznym będzie oznaczać spore oszczędności wydatków na kulturę, a więc likwidację zespołów artystycznych oraz ograniczenie współfinansowania produkcji telewizyjnej i filmowej.
Projekt nowej ustawy popierają kluby PO, PSL i Lewicy. Posłanka Urszula Augustyn powiedziała, przedstawiając stanowisko klubu Platformy Obywatelskiej, że obecny stan mediów publicznych pokazuje, iż trzeba je odciąć od instytucji politycznych. Podkreśliła, że projekt ustawy określa sposób realizacji misji przez media. Posłanka dodała, że projekt przewiduje likwidację abonamentu radiowo-telewizyjnego i zastąpienie go Funduszem Zadań Publicznych. Zdaniem przedstawicielki PO, społeczeństwo będzie dzięki temu wiedziało, na co wydawane są publiczne pieniądze w mediach. Projekt przewiduje, że w miejsce obecnych regionalnych ośrodków telewizji publicznej powstanie 16 niezależnych spółek. Posłanka dodała, że powinno to zostać poprzedzone okresem przejściowym.
Poseł klubu Lewicy Jerzy Wenderlich powiedział, że nowa ustawa o zadaniach publicznych w dziedzinie usług medialnych odsunie polityków od mediów publicznych. Poseł Wenderlich podkreślił, że w projekcie uwzględniono postulaty Lewicy, takie jak wprowadzenie licencji programowych, czy usamodzielnienie regionalnych ośrodków telewizji publicznej. Opowiedział się jednak za odłożeniem tego procesu. Podkreślił, że projekt ustawy powinien zostać udoskonalony w trakcie dalszych prac sejmowych.
Poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Tadeusz Sławecki powiedział, że w telewizji publicznej zdarzają się programy pod hasłem "łączcie się w głupocie i bawcie się wesoło". Zdaniem posła, niewiele programów można nazwać misyjnymi. Pozytywnie wyróżnia się tu Polskie Radio, które, jak powiedział poseł, pamiętało o rocznicach Juliusza Słowackiego i Zygmunta Krasińskiego. Poseł Sławecki podkreślił, że rolą ustawodawcy jest zapewnienie odbiorcom możliwości oglądania i słuchania ambitnych audycji. Dodał, że ustawa powinna zapewnić odpowiednie finansowanie mediów publicznych, które mają największy zasięg i pełnią funkcję kulturotwórczą, kształtując gusta odbiorców. PSL jest za skierowaniem projektu do dalszych prac w komisji.
Elżbieta Kruk z Prawa i Sprawiedliwości nie wierzy zapewnieniom, że nowe władze mediów publicznych zostaną powołane drogą konkursów. Według Kruk, z projektu wynika, że powoła je nowa upolityczniona Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. Posłanka PiS powiedziała, że projekt nie uwzględnia przede wszystkim tak ważnych problemów mediów, jak cyfryzacja. Przypomniała, że eksperci i środowiska dziennikarskie zarzucają projektowi niekonstytucyjność oraz przeznaczenie zbyt małych środków dla mediów publicznych i uzależnienie ich wysokości od decyzji Sejmu. Zdaniem posłanki, projekt prowadzi do likwidacji mediów publicznych, gdyż zobowiązuje je do realizacji misji tylko w ramach otrzymanych na to środków. Elżbieta Kruk zarzuciła PO, że przy przygotowywaniu ustawy poszła na ustępstwa wobec Sojuszu Lewicy Demokratycznej i zgodziła się na współpracę ze znanym z afery Rywina Robertem Kwiatkowskim. Klub PiS jest za odrzuceniem projektu.
Przewodniczący koła poselskiego Polska XXI Jarosław Sellin powiedział, że projekt ustawy medialnej uzależnia nadawców publicznych od rządu. Sellin wyjaśnił, że finansowanie mediów publicznych z budżetu państwa sprawi, iż TVP i Polskie Radio staną się zakładnikami koalicji rządzącej, która decyduje o ich finansowaniu. Sellin jest zdania, że Fundusz Zadań Publicznych powinien być zasilany z podatku VAT. Przewodniczący koła poselskiego Polska XXI skrytykował także usunięcie z listy zadań mediów publicznych zapisu o respektowaniu chrześcijańskiego systemu wartości. Jarosław Sellin zwrócił uwagę, że projekt ustawy jest efektem targów politycznych między koalicją rządzącą a klubem Lewicy. Jego zdaniem decydujący głos miał klub Lewicy, gdyż Platformie Obywatelskiej zależało na jego poparciu.
Andrzej Celiński z koła SdPl Nowa Lewica zauważył z kolei, że projekt ustawy medialnej prowadzi do radykalnego zmniejszenia dochodów TVP i Polskiego Radia. Dodał, że uzależnia on finansowanie nadawców publicznych od względów politycznych. Zdaniem Celińskiego, nowy projekt nie różni się właściwie od dotychczasowej ustawy, która doprowadziła do upolitycznienia mediów publicznych. Andrzej Celiński dodał, że projekt ustawy jest sprzeczny z prawem europejskim, więc i tak nie uda się go wdrożyć. Zapowiedział, że koło poselskie Nowa Lewica nie weźmie udziału w głosowaniu.