Słaba kondycja stoczni w Gdańsku, Gdyni i w Szczecinie jest wynikiem złej sytuacji europejskiego przemysłu stoczniowego - powiedział minister skarbu. Aleksander Grad przedstawił w Sejmie informację rządu o sytuacji w polskich stoczniach.
Minister skarbu zaznaczył, że stocznie w listopadzie 2007 roku spełniały przesłanki do ogłoszenia upadłości. Jednak rząd Donalda Tuska starał się zrobić wszystko, by je uratować. Błędy w restrukturyzacji i prywatyzacji sektora stoczniowego wykazała także kontrola NIK w latach 2005-2007. Kontrolerzy wytknęli błędy ówczesnym rządom, Agencji Rozwoju Przemysłu, Korporacji Polskie Stocznie oraz zarządom stoczni w Gdyni, Gdańsku i Szczecinie.
Aleksander Grad liczy, że NIK przeprowadzi także kontrolę za lata 2008 i 2009 i jest przekonany, że nie wykaże ona żadnych nieprawidłowości.
Z informacji rządu wynika, że stocznia w Gdyni sprzedała od 2000 do listopada 2007 roku 67 statków, ale tylko dwanaście z nich przyniosło zysk. Z kolei stocznia w Szczecinie w latach 2002-2007 zakontraktowała 69 statków. 40 z nich sprzedała, ale tylko 5 kontraktów przyniosło firmie zysk. Straty stoczni w Gdyni wyniosły ponad 1 miliard złotych. Stocznia w Szczecinie straciła 236 milionów.
Po wystąpieniu Aleksandra Grada marszałek Bronisław Komorowski zarządził przerwę w obradach. O 14.30 rozpocznie się debata w sprawie informacji o stoczniach.