Blisko cztery godziny trwało posiedzenie speckomisji, ale posłowie wciąż nie doszli do konkluzji. Sejmowa komisja do spraw służb specjalnych badała sprawę tak zwanej afery podsłuchowej. Posłowie rozmawiali z szefem ABW Krzysztofem Bondarykiem, jego zastępcą Jackiem Mąką i ministrem odpowiedzialnym za służby - Jackiem Cichockim. Na posiedzeniu był obecny także Zastępca Prokuratora Generalnego Jerzy Szymański.
Zbigniew Wassermann z PiS tłumaczy, że trudno oceniać wyjaśnienia szefów służb bez dostępu do wszystkich akt. Posłowie komisji chcą rozmawiać z prokuratorem bezpośrednio zajmującym się sprawą. Poseł Prawa i Sprawiedliwości wyjaśnił, że komisja zadała prawie wszystkie pytania, dotyczące istoty problemu. Jednak, jak dodał, ze strony przedstawiciela prokuratury, nie otrzymano odpowiedzi na najbardziej podstawowe pytania, bo Jerzy Szymański nie znał akt.
Więcej czasu sprawie chcą poświęcić także posłowie PO. Konstanty Miodowicz tłumaczy jednak, że w jego ocenie nie można mówić o popełnieniu przestępstwa przez szefów ABW. Według Miodowicza, można przypuszczać, że w świetle materiałów zaprezentowanych dzisiaj, mówienie o naruszeniu przez prokuraturę jak i ABW, jest niezwykle ryzykowne. Zdaniem posła PO, kwestię ujawnienia stenogramów na potrzeby postępowania cywilnego należy traktować bardzo poważnie, z uwagi na istotne aspekty ochrony swobód obywatelskich.
Kilka dni temu "Rzeczpospolita" ujawniła, że wiceszef ABW Jacek Mąka przedstawił jako dowód w procesie cywilnym z dziennikarzem Wojciechem Sumlińskim stenogramy z podsłuchów. Zarejestrowano wówczas jego prywatne rozmowy z innymi dziennikarzami - Bogdanem Rymanowskim z TVN oraz Cezarym Gmyzem z "Rzeczpospolitej". Podsłuchy zainstalowano w związku ze śledztwem na temat handlu aneksem do raportu o weryfikacji funkcjonariuszy WSI. Wojciech Sumliński jest podejrzanym w sprawie.