Radio Parlament
Section01

"Słyszałem tylko o samouprowadzeniu Olewnika"

migracja
migrator migrator 15.01.2010

W latach 2001-2003 docierały do mnie jedynie informacje, że porwanie Krzysztofa Olewnika zostało sfingowane - zeznał w piątek przed komisją śledczą badającą porwanie i morderstwo Olewnika gen. Antoni Kowalczyk, były szef policji.

Kowalczyk dodał, że pierwszy raz o sprawie Olewnika dowiedział się od polityka SLD Andrzeja Piłata, znajomego tej rodziny, który prosił o zainteresowanie się sprawą. "Zapytałem o to mojego zastępcę gen. Adama Rapackiego, który potwierdził, że wie o sprawie. Według jego ówczesnych informacji, policja traktowała całą sprawę jako samouprowadzenie, a radomscy policjanci próbowali ustalić miejsce pobytu Krzysztofa Olewnika. Były informacje, że przebywa na terenie Niemiec. Taką wiadomość przekazałem posłowi Piłatowi" - dodał.

Były poszlaki o samouprowadzeniu

Adam Rapacki, w latach 2000-2003 wiceszef policji, a obecnie wiceminister SWiA, ocenił w piątek, że po porwaniu Krzysztofa Olewnika były poszlaki, by uważać, że jest to samouprowadzenie w celu wyciągnięcia od ojca pieniędzy potrzebnych do rozliczenia "nie zawsze przejrzystych interesów".

Jak zeznał przed komisją śledczą badającą porwanie i morderstwo Olewnika, o sprawie dowiedział się kilka dni po porwaniu, w listopadzie 2001 r. Iinformacje miał z biura kryminalnego Komendy Głównej Policji. "Pierwsze relacje wskazywały, że może to być klasyczne porwanie młodego człowieka prowadzącego +rozrywkowy+ tryb życia, nie zawsze przejrzyste interesy, może się ono wiązać z egzekwowaniem długów w związku z niejasnymi sprawami dotyczącymi handlu stalą. Wiedziałem, że powołano grupę śledczą" - mówił Rapacki. Według niego, w tamtym czasie analizowano, czy za sprawą może stać np. zazdrosny mąż.

Rapacki, który był twórcą CBŚ, powiedział, że w tamtym czasie ogniwo CBŚ w regionie Płocka było - mówiąc delikatnie - "nie za mocne". "Wydawało się, że prowadzący sprawę zespół Komendy Wojewódzkiej Policji dobrze sobie ze sprawą poradzi" - dodał.

Rapacki skrytykował udział zatrudnionych przez rodzinę prywatnych detektywów, których - jak podkreślił - wykreowały media. "Powinno się w ogóle zakazać udziału detektywów w sprawach porwań, bo oni i tak nie mają żadnych uprawnień w takich sprawach" - mówił.

Kolejny kontakt ze sprawą Rapacki miał w 2004 r. już jako oficer łącznikowy polskiej policji w Wilnie, gdzie spotkał się z rodziną Olewników. Tam na ich prośbę zainterweniował u swego kolegi, ówczesnego wiceszefa policji gen. Eugeniusza Szczerbaka, którego poprosił o przyjrzenie się sprawie, bo policja działa w niej źle. Według Rapackiego, gen. Szczerbak podzielił tę opinię i doprowadzono do zmiany grupy policyjnej na oficerów CBŚ. Za tę interwencję rodzina Olewników jest wdzięczna Rapackiemu.

Wezwali ludzi z czasów SLD

Przed komisję w piątek wezwani zostali komendanci główni policji z czasów rządów SLD: Antoni Kowalczyk i Leszek Szreder oraz ich ówcześni zastępcy: Adam Rapacki i Eugeniusz Szczerbak staną przed sejmową komisją śledczą ds. Krzysztofa Olewnika.

Za czasów, gdy wezwani przez komisję stali na czele policji, w sprawie dokonał się przełom i nowo powołana w 2004 r. grupa funkcjonariuszy CBŚ wykryła sprawców porwania oraz - jak się okazało - także zabójstwa Krzysztofa Olewnika, uprowadzonego w październiku 2001 r. z Drobina i zabitego dwa lata później.

Rodzina Olewników jest szczególnie wdzięczna gen. Rapackiemu, który - już poza KGP jako oficer łącznikowy policji w Wilnie - zainterweniował w ich sprawie.

PAP

Section02
Section03
Section04