Janusz Kaczmarek powiedział, że w 2007 roku prokuratura,
ABW i CBA na wniosek polityków próbowali zniszczyć jego wizerunek.
Przed komisją śledczą, badającą domniemane naciski na organa władzy za
rządów Prawa i Sprawiedliwości trwa konfrontacja byłego szefa MSWiA
Janusza Kaczmarka i byłego zastępcy prokuratora generalnego Jerzego
Engelkinga.
Przez pierwszą godzinę na sali obrad
trwały spory proceduralne. Najpierw posłowie debatowali nad wnioskiem
Janusza Kaczmarka, by uniemożliwić Jerzemu Engelkingowi korzystanie z
laptopa podczas konfrontacji przed komisją śledczą. Były szef MSWiA
argumentował, że Engelking może się za pomocą laptopa komunikować z
osobami z zewnątrz. Wniosek został jednak odrzucony na drodze
głosowania.
Potem
posłanka PiS Marzena Wróbel domagała się od ekspertów opinii, czy
konfrontacja jest ważna w sytuacji, gdy od świadków nie odebrano
przyrzeczenia, że będą mówili prawdę.
Przewodniczący komisji,
a także obecni na sali eksperci, przypomnieli, że takie przyrzeczenie
obaj świadkowie złożyli podczas poprzedniego posiedzenia.
Jerzy
Engelking powiedział, że poseł Robert Węgrzyn nie przestrzega zasad
przeprowadzania konfrontacji. Zdaniem Engelkinga, poseł cytuje
fragmenty jego wypowiedzi wyrwane z kontekstu i nie podaje ich źródła.
W
lipcu były szef MSWiA i były zastępca prokuratora generalnego stanęli
przed komisją, ale nie odpowiedzieli na żadne pytanie i konfrontację
przerwano z powodów proceduralnych. Posłowie po dwóch godzinach sporów
uznali, że do przeprowadzenia konfrontacji brakuje podpisanych
protokołów z przesłuchań Engelkinga.
Poseł Lewicy Krzysztof
Matyjaszczyk uznał nawet, że Jerzy Engelking stosuje obstrukcje wobec
komisji, bo od ponad miesiąca nie podpisuje protokołu ze swojego
pierwszego przesłuchania. W głosowaniu wszyscy posłowie komisji
opowiedzieli się za przerwaniem konfrontacji do czasu uzupełnienia
formalności.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)