Sławomirowi Kościukowi, skazanemu za porwanie i
zamordowanie Krzysztofa Olewnika, podczas wskazywania miejsca ukrycia
zwłok Olewnika podpowiadała policjantka – wynika z filmu, do którego
dotarła „Rzeczpospolita”.
Na filmie słychać, jak
funkcjonariuszka poprawia Kościuka, gdy ten wskazuje miejsce ukrycia
zwłok Olewnika. W tle filmu słychać głos policjantki, która przekonała
Kościuka do współpracy.
„To dowód braku profesjonalizmu, takich podpowiedzi nie powinno być” – mówi „Rz” doświadczony prokurator.
Na
filmie z oględzin miejsca ukrycia zwłok „Kościuk wygląda na
zdezorientowanego, ma wątpliwości, gdzie zakopał zwłoki. Waha się,
niepewnie wskazuje jakieś miejsce. W tej chwili w tle słychać głos
policjantki, która podpowiada, że to nie tutaj. Dopiero potem porywacz
pokazuje właściwe miejsce” – pisze gazeta. Jak zaznacza dziennik, po
wskazaniu właściwego miejsca wciąż dochodzi do dziwnych zdarzeń. Po
odkopaniu ciała okazuje się, że jest ono zawinięte w inną siatkę niż
wynikało z opisu. „W tle słychać tłumaczenie Kościuka, że siatka miała
być plastikowa, ale jest metalowa, bo Wojciech Franiewski (szef gangu)
twierdził, że będzie lepsza” – pisze gazeta.
Film znajduje
się w aktach sprawy. Znają go gdańscy prokuratorzy prowadzący śledztwo
w sprawie błędów i sąd w Płocku, który skazał porywaczy. Nagranie dotąd
nie wzbudzało wątpliwości. „Kościuk miał pewne wahania, ale uznano je
za naturalne” – mówi „Rz” jeden ze śledczych.
„Trudno o
jednoznaczną interpretację zachowania Kościuka podczas oględzin. Czekał
na sugestie albo mógł też niepewnie się zachowywać przez stres” –
ocenia mec. Ireneusz Wilk, pełnomocnik Olewników.
Jeden ze
śledczych uważa, że film może świadczyć o tym, iż wiedzę o miejscu
ukrycia zwłok śledczy mieli też z innych źródeł niż tylko od Kościuka.
„Mogło też być tak, że śledczy najpierw operacyjnie przeprowadzili całą
czynność, a potem na potrzeby filmu zrobili to ponownie” – sądzi
informator gazety. „Gdyby było tak, że najpierw Kościuk wskazuje
miejsce, a potem się to nagrywa, byłoby to nieuczciwe ze względu
procesowego i zakłamywałoby rzeczywisty obraz oględzin” – ocenia
prokurator z wieloletnim stażem.
Teraz, kiedy na jaw wychodzą
kolejne rażące błędy w śledztwie, w tym związane z identyfikacją zwłok
– na film należy spojrzeć z nowej perspektywy.
sż,rp.pl