Przemysław Gosiewski zeznał przed komisją śledcza, że
podczas prac nad ustawą hazardową nie spotkał się z żadnym przypadkiem
próby wywierania nielegalnego nacisku.
Były wicepremier
wyjaśniał przyczyny, dla których projekt zmian w ustawie miał trafić do
Sejmu nie jako projekt rządowy, ale za pośrednictwem klubu
parlamentarnego. Z takim wnioskiem zwrócił się do Przemysława
Gosiewskiego, na prośbę wiceministra finansów Mariana Banasia, poseł
PiS Krzysztof Jurgiel. Gosiewski powiedział, że pomysł uznał za
niestandardowy.
Po
tej informacji ze spotkania Przemysława Gosiewskiego z Anną Cendrowską
i Krzysztofem Jurgielem powstała notatka o "uwikłanym" departamencie.
Gosiewski nie napisał jej jednak sam - zrobił to jeden z jego
współpracowników. Notatkę wręczył ówczesnemu premierowi Jarosławowi
Kaczyńskiemu, który kazał sprawę odesłać do wyjaśnienia przez CBA.
Przemysław
Gosiewski zeznał też, że w czasie, kiedy był ministrem, nie znał treści
umowy Totalizatora Sportowego z firmą GTech - dostawcą sprzętu do
wideoloterii.
W
czasie rządów PiS prowadzono prace nad zapisami w ustawie hazardowej,
które dawałyby Totalizatorowi Sportowemu możliwość rozwoju
wideoloterii. Największe korzyści odniosłaby firma, która obsługiwała
od strony technicznej Totalizator Sportowy.
rr, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)