Brak reakcji na poważne poszlaki, ignorowanie sygnałów,
zaniedbania w śledztwie i bezmyślność policji - taki dramatyczny obraz
błędów i zaniechan organów ścigania wyłąnia się z zeznań Danuty Olewnik
przed sejmową komisją śledczą badającą okoliczności uprowadzenia i
zabójstwa Krzysztofa Olewnika.
Czy to możliwe, byśmy
poznali całą prawdę w sprawie Krzysztofa Olewnika? Dziś nie wiemy,
gdzie leży prawda - mówiła w piątek jego siostra.
Danuta Olewnik
nie traci nadziei na wyjaśnienie okoliczności śmierci swojego brata
Krzysztofa. Przed komisją zarzuciła organom państwa nieudolne
działanie, a ministrom spraw wewnętrznych w kolejnych rządach brak
odpowiedzialności za działania poprzedników.
Siostra
Krzysztofa Olewnika opisała jak wyglądało przekazanie okupu. Jej
zdaniem, policja nie zabezpieczyła śladów na miejscu przekazania
pieniędzy.
Danuta
Olewnik ma zarzuty również do pierwszego okresu po porwaniu, gdy
policja nie udzieliła żadnego wsparcia rodzinie porwanego.
Politycy oskarżeni
W
emocjonalnym wystąpieniu siostra zamordowanego biznesmena skarżyła się,
że w Polsce nie obowiązuje ciągłość władzy, bo kolejny minister nie
odpowiada za resort z czasów, gdy rządził poprzednik. "Nie można
rozkładać rąk i pytać, co ja mogę zrobić?. Panie Kalisz, panie
Brachmański, panie Siemiątkowski, pani Szymanek-Deresz, panie Olejnik,
panie Sadowski - a gdyby to wasze dziecko zostało porwane? Nie
zadzwonilibyście do wszystkich świętych, żeby je ratować? Czym mój brat
się od nich różni?" - mówiła podniesionym głosem Danuta Olewnik.
"To
nie my jesteśmy od tego, żeby zbierać dowody i ciągnąć sprawę - to
zadanie dla prokuratury i policji. Co się dzieje w naszym państwie, że
tak nie jest?" - pytała.
Podkreśliła, że gdyby nie
zaangażowanie rodziny, w sprawie porwania i zabójstwa jej brata do dziś
nie działoby się nic. "Nie byłoby sprawców, dowody by jeszcze milion
razy poginęły" - dodała. Niedawną ekshumację ciała Krzysztofa Olewnika
nazwała "najboleśniejszym ciosem" dla rodziny.
„Mam do siebie żal, że im uwierzyłam”
Danuta
Olewnik oświadczyła, że żałuje do dziś, że uwierzyła policji, która
przekonywała w 2003 r., iż anonim wskazujący na sprawców porwania jest
fałszywym tropem.
Siostra Krzysztofa Olewnika zeznała w
piątek, że napisany odręcznie anonim trafił do firmy Włodzimierza
Olewnika w styczniu lub lutym 2003 r. - gdy Krzysztof jeszcze żył.
Nieujawniony do dziś autor listu pisał, że "dotarło do jego uszu", że
Krzysztofowi Olewnikowi grozi niebezpieczeństwo, że jest przetrzymywany
w pobliżu Nowego Dworu Maz., że może zginąć i że ze sprawą ma coś
wspólnego Ireneusz P. "Bokser" (skazany potem za udział w porwaniu) i
Robert Pazik (skazany na dożywocie za zabójstwo; powiesił się w
więzieniu po wyroku).
"Natychmiast zawiadomiliśmy policję o
tym liście i na własną rękę jeździliśmy po okolicach Nowego Dworu, po
lasach, polach i wsiach. Policja powiedziała mi jednak, że ten anonim
to bzdura, że Pazik i K. absolutnie nie mają z tym nic wspólnego, są
cały czas podsłuchiwani. Do dziś mam do siebie żal, że im uwierzyłam,
że przestaliśmy jeździć do Nowego Dworu. Może natrafilibyśmy na jakiś
ślad" - mówiła.
Bezmyślna policja
Danuta
Olewnik uważa, że policja miała wszystko - numer telefonu porywaczy,
kopię karty SIM, a funkcjonariusze nie założyli nawet podsłuchu. "Nie
dali nam instruktażu, jak przekazać okup" - mówiła przed komisją
śledczą.
Według niej, 24 lipca 2003 r., gdy porywacze
kolejny raz zażądali okupu, wsiadła razem z mężem do samochodu i
jechała zgodnie z instrukcjami porywaczy. "Policja jechała za nami. Nie
mieli podsłuchu na telefonie porywaczy ani naszym. To mąż do nich
dzwonił i przekazywał, co porywacze mówili nam. Gdy wyrzuciliśmy torbę
z pieniędzmi przez okno, policja tego nie widziała. Potem nas
podejrzewali, że przejęliśmy te pieniądze" - mówiła.
"Policjanci
bezmyślnie jechali za nami. Gdyby mieli podsłuch, wiedzieliby, że nie
powinni tak jechać, jechaliby przed nami i mogliby zatrzymać sprawców"
- dodała. Największy żal do policji ma ona za to, że funkcjonariusze
nie pojechali nawet na miejsce wyrzucenia pieniędzy, by zabezpieczyć
ślady.
Danuta Olewnik powiedziała, że MSW nie zgodziło się
na przeprowadzenie konfrontacji między nią i jej mężem oraz
policjantami na temat przebiegu całego zdarzenia. "W piśmie do
prokuratury powołano się na dobro policji" - powiedział pełnomocnik
kobiety, mec. Bogdan Borkowski. Szef komisji Marek Biernacki (PO)
zapewnił, że komisja będzie interweniować w sprawie. Według eksperta
komisji Jerzego Stańczyka, może chodzić jedynie o zapewnienie tym
policjantom ochrony ich danych i wizerunków, bo są to policjanci
niejawni.
Przetrzymywany przez dwa lata
Krzysztof
Olewnik został uprowadzony w październiku 2001 roku. Porywacze zażądali
od rodziny 300 tysięcy euro okupu, który został im zrzucony w worku w
umówionym miejscu. Mimo przyjęcia okupu w 2003 roku porywacze
zamordowali Krzysztofa Olewnika, a jego ciało ukryli. W 2006 roku ujęto
morderców. Dwóch z nich sąd skazał na dożywocie. Pozostały jednak
wątpliwości na czyje zlecenie działali porywacze i pytania o nieudolne
działania organów ścigania.
ak,PAP,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)