Czy zeznania Marcina Rosoła przed komisją śledczą mogą
pogrążyć liderów Platformy Obywatelskiej – zastanawia się prasa.
Polityk w swojej karierze był jednym z najbliższych współpracowników
Donalda Tuska, Mirosława Drzewieckiego oraz Grzegorza Schetyny,
odpowiadał za finanse PO, układał ze Schetyną listy wyborcze. Jak
zaznaczają media, zna Platformę „od kuchni”. Rosół jest bohaterem
kolejnej już afery. Jeśli pęknie, może pogrążyć czołówkę partii
rządzącej.
O kulisach wie wszystko
Zeznania
Rosoła mogą być niewygodne dla jego partii. „Wystarczy, że podczas
przesłuchania 18 lutego zdradzi trochę towarzysko-politycznej kuchni
PO… W końcu polityka jest jak kiełbasa. Lepiej nie wiedzieć, jak
powstaje” – pisze tygodnik „Wprost”. Nie da się ukryć, że Marcin Rosół
jak mało kto, wie o kulisach działania Platformy Obywatelskiej. W
czasie swojej błyskotliwej kariery w PO był asystentem zarówno
Grzegorza Schetyny, jak i Donalda Tuska. Z liderami partii spędzał całe
dnie, grywał z nimi mecze, czy załatwiał służbowe wyjazdy. W czasie
pracy ze Schetyną, jeździł po kraju, instruował działaczy,
przemeblowywał listy wyborcze. Po objęciu funkcji szefa gabinetu
politycznego Mirosława Drzewieckiego Rosół stał się jego najbliższym
współpracownikiem. To on pod nieobecność ministra jeździł np. na
uroczystości otwarcia kolejnych Orlików. Jemu, a nie swoim zastępcom,
minister powierzał to zadanie.
Pierwsze poważne zadanie od
partii Rosół otrzymał w 2004 roku. Ma posprzątać po aferze w Zabrzu, w
której chodziło o kontrowersje dotyczące handlu gminnymi gruntami.
Afera uderzyła w regionalne PO, które zostało rozwiązane. Do Zabrza
partia wysłała Rosoła. Po zadaniu w Zabrzu Rosół otrzymał nowe
zlecenie. Został pełnomocnikiem finansowym całej Platformy w wyborach
do europarlamentu. W 2005 roku odpowiadał już za finanse partii w
wyborach do Sejmu i Senatu. Zadania te otrzymał z polecenia Mirosława
Drzewieckiego, skarbnika PO.
Rosół, wraz ze swoim kolegą ze
studiów Piotrem Wawrzynowiczem, odpowiadającym za finanse kampanii
prezydenckiej Tuska, decydował o wydawaniu milionów złotych. W 2006
roku w związku z prowadzoną kampanią wyborczą obaj młodzi działacze
mieli kłopoty. Media informowały o nieprawidłowościach. „Newsweek”
opisywał metodę wyprowadzania pieniędzy ze sztabów za pomocą „słupów”.
Sztaby kampanii miały podpisywać fikcyjne umowy, płacąc ludziom za
niewykonaną pracę. Świadkowie twierdzili, że pieniądze szły do kieszeni
młodych działaczy. Rosoła oskarżało dwóch młodych ludzi, którzy
zeznali, że pieniądze z fikcyjnych umów przekazali mu osobiście. Za
Rosołem wstawił się wtedy Drzewiecki, który powiedział, że oskarżenia
są skutkiem wewnętrznych walk w PO. W 2008 roku prokuratura umorzyła
śledztwo w związku z oskarżeniami Rosoła. Wtedy polityk wraca do
czynnej polityki. Zostaje szefem gabinetu ministra sportu, który ma
przygotować Polskę do mistrzostw Euro 2012. Osobiście koordynuje prace
związaną z Orlikami. Jak informowały media miał rozmawiać o budowie
Orlików m.in. z Ryszardem Sobiesiakiem, który planował uruchomienie
firmy budującej stadiony.
Pomocnik Sobiesiaka
Spotkanie
z Sobiesiakiem jest dla Rosoła ważnym momentem. Pod koniec ich
pierwszej rozmowy działacz PO obiecuje pomoc biznesmenowi w każdej
sprawie. Przedsiębiorca chętnie z pomocy korzysta. Prosi Rosoła o
przyspieszenie wydania pozwolenia na uruchomienie wyciągu w Szczyrku.
Zezwolenie dostaje. Potem Sobiesiak występuje z kolejnymi prośbami.
Prosi o pomoc w kontakcie z Drzewieckim, o przyspieszenie przetargu na
inwestycje na warszawskim Żoliborzu, gdzie biznesmen chciał uruchomić
salon gier, czy o pomoc w załatwieniu pracy dla córki. Rosół pomagał
jak mógł Sobiesiakowi.
Ma dowody na przeciek?
Sprawa
pracy dla Magdaleny Sobiesiak będzie kluczową podczas przesłuchania
Marcina Rosoła przed komisją śledczą badającą aferę hazardową. Miała
ona objąć funkcję w zarządzie Totalizatora Sportowego. Jednak wycofała
się z konkursu. Jak mówił podczas przesłuchań przed komisją śledczą
były szef CBA Mariusz Kamiński, została ostrzeżona o akcji CBA, które
zajmowało się nieprawidłowościami przy nowelizacji ustawy hazardowej.
To podczas spotkania Rosoła i Sobiesiakówny w restauracji „Pędzący
Królik” miało dojść do przekazania informacji o akcji Biura do
otoczenia podsłuchiwanych biznesmenów z branży hazardowej. W przecieku
kluczową rolę miał właśnie pełnić Marcin Rosół. Z przedstawionej przez
Kamińskiego sekwencji zdarzeń wynika, że Rosół o akcji CBA miał
dowiedzieć się od Mirosława Drzewieckiego, a ten od premiera Donalda
Tuska. Informacja do Ryszarda Sobiesiaka oraz Jana Koska – biznesmenów
wpływających na polityków PO, by ci załatwili korzystne zapisy dla ich
branży – miała od Magdaleny Sobiesiak.
W czwartek 18 lutego
Marcin Rosół zostanie przesłuchany przez komisję śledczą. „On stał się
dla PO nieobliczalny, bo kolejny raz został kozłem ofiarnym. Na aferze
hazardowej stracił znowu twarz, jego dom przeszukało CBA. Może mieć
tego dość i powiedzieć wszystko, co wie, bo jaki ma interes dziś kogoś
chronić” – mówi tygodnikowi „Wprost” osoba z bliskiego otoczenia rządu.
Zeznania Rosoła mogą być poważnym ciosem w PO. W jednej z odwiedzanych
przez niego restauracji krążą plotki o smsach, dzięki którym trzyma w
garści pół partii. Mają w nich znajdować się dowody na aferę hazardową
i przeciek o akcji CBA. Jak piszą media, Rosół miał opowiadać, że „nie
zamierza tonąć w pojedynkę”.
sż na podstawie „Wprost”, rp.pl