Radio Parlament
Section01

Samobójstwo Blidy „nie jest ewenementem”

migracja
migrator migrator 16.02.2010

Barbara Blida działała w sytuacji ogromnego napięcia emocjonalnego. Kryminalistyce znane są nieprzewidywalne zdarzenia prowadzące do śmierci zatrzymywanego – mówił ekspert kryminalistyki.

W ocenie eksperta kryminalistyki Michała Gramatyki obrażenia byłej posłanki SLD Barbary Blidy były śmiertelne i nie można jej było uratować mimo profesjonalnej akcji reanimacyjnej. Michał Gramatyka przedstawił sejmowej komisji śledczej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy kryminalistyczną prezentację wydarzeń w domu Blidów, podczas próby zatrzymania byłej posłanki SLD przez ABW 25 kwietnia 2007 roku.

Ekspert podkreślał, że Barbara Blida działała w sytuacji ogromnego napięcia emocjonalnego. Mówił, że funkcjonariuszka ABW, która była w grupie wyznaczonej do zatrzymania Barbary Blidy i przeszukania domu, towarzyszyła jej w łazience. Miała być obecna nawet podczas załatwiania potrzeb fizjologicznych przez zatrzymaną. Według prezentacji eksperta, funkcjonariuszka patrzyła na Barbarę Blidę prawie cały czas, ale kiedy Barbara Blida myła zęby, na chwile odwróciła uwagę. W pewnym momencie zauważyła, że Barbara Blida osuwa się na podłogę, usłyszała strzał i kiedy dobiegła do rannej, zauważyła pulsującą krew wypływającą z rany po postrzale. Ekspert powiedział, że mimo podjętej przez funkcjonariuszy akcji reanimacyjnej i przyjazdu dwóch ekip pogotowia Barbara Blida nie mogła zostać uratowana, bo jej obrażenia były śmiertelne. Strzał, choć został oddany tak zwanym bezpiecznym pociskiem, padł z przyłożenia i rozerwał najważniejsze naczynia krwionośne. Spowodował też rozległe uszkodzenia płuc.

Ekspert zaznaczył, że odkryto, iż 21 powystrzałowych śladów prochu na dłoniach agentki i na ciele Barbary Blidy nie zgadzało się, ale uznano, że agentka przypadkowo ubrudziła dłonie śladami z broni służbowej.

Michał Gramatyka zaznaczył, że podczas śledztwa przeprowadzono także eksperyment akustyczny, który miał wyjaśnić dlaczego większość osób przebywających w domu nie słyszała strzału. Eksperyment wykazał, że strzał musiał być słyszalny, ale zamieszane spowodowane zatrzymaniem i przeszukaniem spowodowało, że nie wszyscy zauważyli odgłos.

Ekspert zauważył, że niektóre ślady w analizach kryminalistycznych pominięto: nie zbadano na przykład dywanika z łazienki Blidów, cząstek powystrzałowych na biustonoszu czy włosa ze szlafroka Barbary Blidy.

Na koniec prezentacji Michał Gramatyka zaznaczył że to, co stało się w domu Blidów, nie jest ewenementem, bo kryminalistyce znane są nieprzewidywalne zdarzenia prowadzące do śmierci zatrzymywanego. Powiedział, że czasem dzieje się tak w sytuacji dramatycznej, wywołującej silne emocje. Ekspert zaznaczył jednak, że prowadzący akcję funkcjonariusze powinni byli być przygotowani na zaskakujący rozwój wydarzeń.

Funkcjonariusze ABW działali w domu Blidów na zlecenie katowickiej prokuratury, która planowała postawić byłej posłance SLD zarzuty korupcji w handlu węglem. Komisja sejmowa wyjaśnia, czy prokuratura i ABW prowadziły postępowanie wobec Barbary Blidy zgonie z prawem i procedurami.

Zaczęło się o 5:00

Ekspert powiedział, że akcja ABW wobec Barbary Blidy rozpoczęła się około 5.00 rano 25 kwietnia 2007 roku, kiedy dwie grupy funkcjonariuszy ABW wyjechały do domu Blidów. W akcji uczestniczyła "grupa realizacyjna" składająca się z trojga funkcjonariusz i druga grupa, dwuosobowa, która miała za zadanie filmować moment wejścia do domu i wyprowadzenia Barbary Blidy.

Funkcjonariusze, którzy mieli filmować, ustawili się po drugiej stronie ulicy, przy której stała posesja Blidów.

Ekipa filmująca nie miała świadomości wydarzeń w środku domu, funkcjonariusze zorientowali się, że coś się wydarzyło dopiero, gdy z domu wybiegli Henryk Blida i jeden z funkcjonariuszy.

Przyjechały dwie ekipy pogotowia ratunkowego, ale o 7.25 stwierdzono zgon Barbary Blidy. W międzyczasie na miejsce zdarzenia przybywało coraz więcej osób z kierownictwa katowickiej ABW i policji, pojawił się także wiceszef ABW Grzegorz Ocieczek.. Wkrótce podjęto decyzję, że miejsce zdarzenia mają opuścić wszystkie osoby, które nie uczestniczą w procedurze zbierania śladów. Oględziny miejsca rozpoczęły się dopiero ponad 3 godzinach. W czasie tej akcji w domu Blidów były 34 osoby.

Rany Barbary Blidy były śmiertelne i reanimacja - niezależnie od tego, jak byłaby poprowadzona - nie mogłaby się powieść.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)

Section02
Section03
Section04